Główna tajemnica niedzielnych wyborów, którą powinniśmy szybko poznać, to odpowiedź na pytanie, co wpłynęło na to, że PiS-owi przybyło? Partia ta miała marne ostatnie tygodnie, notowała regularne wpadki - a tu proszę, wynik tylko pozazdrościć. Policzmy. Z niepełnych jeszcze danych wynika, że PiS-owi, w porównaniu do eurowyborów sprzed 5 lat przybyło 12-13 proc. (z prawie 32 proc do ponad 45 proc.), no i przybyło mandatów (z 19 do 27). Natomiast spadło partiom tworzącym Koalicję Europejską. W roku 2014 uzyskały one łącznie ponad 48 proc. głosów (i 28 mandatów, z czego PO - 19). Teraz wypada to o wiele słabiej, bo poparcie na poziomie 38,2 proc. daje KE 22 mandaty. Z tego pięć weźmie SLD, a trzy - PSL. O Platformie z litości nie wspomnę... Więc sprawą wymagającą wyjaśnienia jest odpowiedź - dlaczego PiS-owi urosło a partiom tworzącym Koalicję Europejską spadło? Są dwa możliwe powody. Pierwszy, to transfery socjalne. Te dodatkowe pięćset złotych, które PiS oferował rodzicom na pierwsze dziecko, oraz emerytom, plus dobra sytuacja na rynku pracy, to wszystko zagrało na korzyść partii rządzącej. Jest kasa w portfelu - jest sympatia do rządu. Ta reguła jest ogólnoświatowa, dotyczy wyborów w Ameryce, w Europie, nie ma co się na nią obrażać. Pytanie tylko - czy ten element zadecydował w Polsce? Czy on zachęcił do głosowania na PiS? Trzeba to zbadać, zważyć. Drugi możliwy powód, że PiS tak ładnie poradził sobie z Koalicją Obywatelską jest innego rodzaju. Nazwijmy to - światopoglądowego. Otóż, od momentu powstania Wiosny Roberta Biedronia ugrupowanie to stało się głównym punktem odniesienia i dla Grzegorza Schetyny, i dla całej gromady wspierającej Platformę warszawki. Oni uznali, że największym zagrożeniem dla pomysłu wielkiej antypisowskiej koalicji jest Biedroń, i zwalczali go jak potrafili. "Gazeta Wyborcza" co dwa dni pisała, że upada projekt Biedronia, a każdą nawet najbardziej marginalną sprawę, która mogła mu szkodzić, rozdmuchiwała jak wielką aferę. Z drugiej strony, podgryzano Wiosnę, podbierając jej hasła. Platforma nagle zaczęła grzmieć na Kościół, mówić o państwie świeckim, a prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski opowiadać o karcie LGBT. W sprawach światopoglądowych Platforma skręciła w lewo. Przynajmniej w sferze werbalnej, czyli w gadaniu. Oni, gdy przyjmowali do siebie na służbę Barbarę Nowacką, ucinali natychmiast dyskusję o prawie do przerywania ciąży. Gdy brali na pokład SLD to nie zająknęli się o niczym. Ale na widok Biedronia - o, tu dostawali ślinotoku! Więc nie dziwi mnie radość Biedronia po ogłoszeniu wyników wyborów. Bo przeżył, choć miał być rozdeptany. I jest w grze. A teraz warto zastanowić się, czy Platforma w tych działaniach, by odciąć Biedroniowi prąd, nie przeszarżowała? Czy nie poszła za mocno na lewo, zapominając o swoich wyborcach z centrum? Owszem, pewnie dzięki LGBT i rozmaitym szczypankom zabrała Wiośnie te 2-3 proc. , a może i więcej. Ale jeszcze więcej straciła (na rzecz PiS, bo jak inaczej?) wyborców konserwatywnych, ceniących spokój i nielubiących obyczajowych nowinek. Więc stoimy przed odpowiedzią na kluczowe pytania - czy w tych wyborach PiS zyskał, bo zagrał socjalem, jeszcze mocniej poszedł w stronę partii ludowej, czy też zyskał, bo Platforma, mocno akcentując sprawy bliskie lewicy, zraziła sobie centrowego wyborcę? I w konsekwencji go oddała... Odpowiedź na te pytania będzie kształtować strategie na jesień. PiS musi wiedzieć, czy powinien szykować kolejne 500 plus, czy też wystarczy mu obraz partii ludowej, bliskiej Januszom i Grażynom, kierowanej przez nieomylnego Jarosława K. No i będącej w opozycji do zepsutej warszawki. A Platforma? Dla niej nadchodzi czas wewnętrznej refleksji. Bo mariaż PO z lewicą nie okazał się szczęśliwy. Owszem, SLD na tym zyskał, to wielki wyczyn Włodzimierza Czarzastego, że mając partię balansującą nad progiem 5 proc. utargował deal, w wyniku którego dostał 5 mandatów w Parlamencie Europejskim. Włodzimierzu! Wielkie gratulacje! Tylko jest jeden kłopot, czy Schetyna drugi raz da się tak wykiwać? Ba! Czy to będzie Schetyna... Nieważne. Ważniejsze są inne wnioski. Koalicja Europejska, w obecnym kształcie pokazała, że nie tworzy efektu synergii. Partie tworzące Koalicję Europejską w roku 2014, w poprzednich wyborach europejskich, uzyskały razem ponad 48 proc. poparcia. W roku 2015, w wyborach parlamentarnych, ponad 44 proc. Ba! W jesiennych wyborach samorządowych, w walce o sejmiki wojewódzkie - 45,6 proc. A teraz to wszystko się zawaliło. Widać, że lewicowcy i chadecy źle czują się razem. Że wzajemnie się klinczują, że to powinny być dwie różne koalicje. A już w ogóle eksperyment polegający na tym, że Platformie, partii zakorzenionej na polskiej prowincji, zaczęła ton nadawać warszawka, że ogon zaczął kręcić psem, to porażka. Osobiście ciekaw jestem, czy w PO też dojdą do takich wniosków, czy też wybiorą wariant Titanica, i z godnością i przekonaniem o własnej doskonałości, będą szli na dno.