I że przychodzi człowiek z AstraZeneki i oświadcza, jak szatniarz z filmu Barei - nie mam zamówionych przez was szczepionek, i co nam zrobicie? Bo faktycznie, AstraZeneca miała dostarczyć Unii Europejskiej w pierwszym kwartale 90 mln szczepionek, a teraz mówi, że dostarczy 30 milionów. Innymi słowy, koncern oszukał Unię, oszukał nas wszystkich. I oszukuje nadal - niedawno ukazała się informacja, że we Włoszech inspektorzy wysłani przez Komisję Europejską znaleźli 29 mln (!) szczepionek, które AstraZeneca ukryła, ewidentnie szykując je do eksportu poza Unię. Oto więc klasyczny przykład gry wielkiego kapitału z państwem. W tej grze wynik może być różny. Stany Zjednoczone zabroniły eksportu szczepionek produkowanych w amerykańskich fabrykach, szczepią na potęgę, i wygrywają z covidem, spada tam liczba zakażeń. Wielka Brytania też zakazała eksportu szczepionek z ulokowanych na jej terytorium fabryk AstraZeneki. Dziś może się pochwalić gwałtownym spadkiem liczby zachorowań. A Unia? Gdy w sierpniu roku 2020 Unia podpisywała z koncernami farmaceutycznymi umowy, to deklarowała, że wszyscy obywatele UE będą mieli w ciągu 18 miesięcy dostęp do szczepionki. No, czas jeszcze jest, ale jest go coraz mniej... Okazało się bowiem, że Unia, z racji swej struktury, dużo słabiej radzi sobie z takim koncernem jak AstraZeneca, i z rozmaitymi jego grami. Wielka Brytania łatwo może kontrolować, czy AstraZeneca wywozi szczepionki za granicę, czy nie. W Europie jest trudniej - jeżeli szczepionki są produkowane w Holandii, to pakowane mogą być we Włoszech. I jak to wszystko upilnować? Oczywiście, jest na to sposób, proponowany od wielu miesięcy przez europejską lewicę, i - co może budzić uśmiech - powtórzony w publikowanym wczoraj w Interii artykule Mateusza Morawieckiego zamieszczonym w Politico. Po pierwsze, Unia powinna zakazać eksportu szczepionek, póki jej obywatele nie zostaną zaszczepieni. Po drugie, trzeba na poważnie rozważyć wariant przymusowego wykupu licencji. Czyli wariant stanu wojennego. Pandemia tworzy bowiem stan wielkiej klęski, porównywalnej z wielką katastrofą, więc najskuteczniej walczyć z nią metodami nadzwyczajnymi. Pomyślmy: skoro państwo (czy też kolejne państwa) zmuszają obywateli do lockdownu, do siedzenia w domach, zmuszają właścicieli sklepów i restauracji do ich zamykania, dlaczego nie mogą zmusić firm farmaceutycznych, by użyły wszystkich swoich mocy produkcyjnych, by jak najszybciej wyprodukować te miliony szczepionek? Dlaczego szczepionkę ma produkować tylko AstraZeneca? Że ma patent? A cóż to, patent? Można go (to wersja dla mocnych lewicowców) - znacjonalizować, odebrać, albo (to wersja dla lewicowców umiarkowanych) odkupić lub... wydzierżawić, np. na rok. Zwłaszcza, że Unia dołożyła się AstrzeZenece, i to znacznie, dając pieniądze na badania... Wtedy patent można byłoby uwolnić, przekazać innym firmom, tak, żeby szczepionkę produkowały wszystkie fabryki, które mogą. W całej Europie. W warunkach nadzwyczajnej klęski można je też do tego zmusić (tak jak państwo zmusza do wielu rzeczy nas, obywateli). Tym sposobem problem czekania na jakieś dostawy, wyprowadzania kolejnych partii na eksport, szybko by zniknął. I pewnie już szykowalibyśmy się do bezmaseczkowych wakacji... Jestem pewien, że idea uwolnienia patentu, ogłaszania unijnych stanów wyjątkowych, za chwilę wejdzie do głównej unijnej debaty. Tak, żeby w przypadku kolejnej pandemii państwa Unii miały odpowiednie instrumenty prawne, by działać szybko i zdecydowanie. Bo w przypadku COVID-19 zabrakło Unii drapieżności. Nieufności w biznesie. I dlatego przez ostatnie miesiące koncerny farmaceutyczne mogły z nami, obywatelami państw Unii, pogrywać. Mam nadzieję, że po raz ostatni.