W historii III RP śrubowany jest rekord antyszambrowania. Nie chcę być posądzany o jakieś uprzedzenia, ale gdy po raz kolejny czytam o Palikocie i Siwcu, jak opowiadają, co to nie chcą razem zrobić, to widzę Śmieszność idącą pod rękę z Nieprzyzwoitością. I przykład, jak można utopić dobre polityczne perspektywy. Może najpierw o politycznych perspektywach. Nie trzeba wielkiej bystrości, by widzieć, że obecny układ kruszeje z miesiąca na miesiąc. Platforma już dawno straciła polityczną inicjatywę - to jest grupa notabli, która chce tylko spokoju i spokojnego konsumowania owoców władzy. I że gdyby nie trotyl na wraku TU-154 i sam Jarosław Kaczyński , to Platforma byłaby pod kreską , a jej baronowie szukali wyjść awaryjnych. Ha! Ale PiS ma dziś twarz pani Pawłowicz i jej czereśnianych odzywek, więc nie jest partnerem do czegokolwiek. Z tej strony nic Tuskowi nie grozi. Z drugiej strony niedawne głosowanie w sprawie związków partnerskich było wielkim upokorzeniem liberalnego, otwartego skrzydła PO. Minister Gowin nie tylko dał prztyczka w nos Donaldowi Tuskowi, ale pokazał faka tysiącom wyborców, którzy uważali Platformę za ugrupowanie europejskie i otwarte. Na lewo od Jarosława Gowina mamy więc rosnącą grupę rozczarowanych wobec PO wyborców. Oni mogą nie iść do wyborów, mogą wrócić do SLD, wszystko jest otwarte. Ale mogą też poprzeć nową inicjatywę. Wystarczy poczytać "Gazetę Wyborczą" i "Politykę", te informacje o Liście Kwaśniewskiego do Parlamentu Europejskiego, by poczuć nadzieję pomieszaną z grozą. I jeżeli Michał Kamiński mówi, że Donaldowi Tuskowi nie zagraża Jarosław Kaczyński, tylko Aleksander Kwaśniewski, to przecież się nie myli. A w tym, że się nie myli, upewniają mnie ostatnie medialne doniesienia na temat zarobków byłego prezydenta. Ich cel jest oczywisty - chodzi o to, żeby Kwaśniewskiego uwikłać, zatrzymać. A kto te informacje puszcza w świat? Nie sądzę, by poza państwowymi służbami, i to tymi tajnymi, ktoś tak dobrze orientował się w stanie kont małżeństwa Kwaśniewskich. A ponieważ pamiętam, jak ludzie Tuska załatwili w roku 2005 Cimoszewicza... Tusku, tropy idą w twoim kierunku i w kierunku twoich żołnierzy! Zwłaszcza że więcej obaw na hasło Lista Kwaśniewskiego widzę w obozie Tuska niż Millera. To zrozumiałe - taka Lista, owszem, mogłaby zabrać parę procent SLD, ale nie więcej, bo Sojusz się już okopał. Natomiast, jeśli chodzi o PO, przecież rozwaliłaby monopol tej partii na politycznej scenie. Oczywiście, pod warunkiem, że owa inicjatywa miałaby ręce i nogi, no i nie była zainfekowana genem nieprzyzwoitości i śmieszności. Więc teraz parę słów o Nieprzyzwoitości. Jeżeli przeczyta się to, co mówił Marek Siwiec w ostatnich tygodniach, to powstaje nieodparte wrażenie, że jego myśli kręcą się wciąż wokół tzw. Listy Kwaśniewskiego do Parlamentu Europejskiego. To znaczy tego, że ta lista powstanie, będzie na niej oczywiście Siwiec, Kwaśniewski stanie na jej czele, i tym samym załatwi swemu byłemu ministrowi kolejne dobrze płatne pięć lat. Koniec, kropka. Jezu! Wybory do Parlamentu Europejskiego będą za półtora roku, a on już załatwia sobie robotę! Za 40 tysięcy miesięcznie plus 80 tysięcy na biuro. Odbieram to jako brak przyzwoitości. I oderwanie od rzeczywistości. Dziś w Polsce ludzie zwalniani są z pracy albo trzęsą się, że za chwilę zostaną wywaleni, a tu maestro polityki proponuje budowę ruchu pod hasłem wybierania jakichś mniej lub bardziej fajnych facetów do Europarlamentu. I nic tam więcej nie ma. No, jeżeli ktoś chciałby wkurzyć pół Polski, to właśnie Siwcowi się udało. A teraz o Śmieszności. O tym, że Janusz Palikot utopił swój Ruch w braku powagi, pisałem już parę tygodni temu. I kolejne dni są tego potwierdzeniem. Te opowieści o tym, co myśli Kwaśniewski, o czym marzy albo co mu Palikot załatwi w Parlamencie Europejskim, to wszystko jest tak beznadziejnie głupie, że aż zatyka. To jest kuszenie furmana, a nie byłego prezydenta. Gdybym był zwolennikiem teorii spiskowych, to uznałbym, że Palikot swoim gadulstwem realizuje misję zniechęcenia i ośmieszenia Kwaśniewskiego, że robi wszystko, żeby tylko zamknąć drzwi, którymi mógłby on powrócić do polskiej polityki. Ale ponieważ w spiski wierzę dość umiarkowanie, zakładam, że za czynami Palikota nie stoi jakiś makiaweliczny zamysł, tylko słoma wychodząca mu z butów. Więc cóż mamy - wkurzenie i zniechęcenie centrolewicowych wyborców, zwłaszcza tych PO, którzy zaczynają się rozglądać za alternatywą, i dwóch zawodników, którzy ogłosili się heroldami nowej inicjatywy. Jednego śmiesznego, drugiego nieprzyzwoitego. Trzeba desperacji, by zaufać takiej parze. Ten Tusk to jednak facet w czepku urodzony. Robert Walenciak