Taki jest bowiem mechanizm, który Unia zaproponowała, i na który zgodziła się Polska, ratyfikując ustawę o Funduszu Odbudowy. On zakłada, z jednej strony, gigantyczne zwiększenie puli unijnych pieniędzy, z drugiej wdrożenie różnych działań, które pozwolą Europie te pieniądze pozyskać. Działań - w imię całej wspólnoty. Polska przyjmując Fundusz Odbudowy ma więc, z jednej strony, gwarancję ponad 250 miliardów zł, z drugiej - wyrzekła się części swojej suwerenności. Bo część tych pieniędzy to będą pożyczki, więc żeby je pozyskać, a potem spłacić, Unia wprowadzi swoje podatki, swoje opłaty graniczne, swoje cła. A gdy któreś z państw członkowskich popadnie w tarapaty, i nie będzie w stanie spłacić swojej części pożyczki - to inne ten dług solidarnie pokryją. Poza tym, zgodziliśmy się też, że poszczególne transze unijnych transferów będą zatwierdzane przez urzędników w Brukseli, oni będą decydować, czy wnioski o pieniądze są dobrze opisane, czy źle. I czy same pieniądze wewnątrz krajów członkowskich sprawiedliwie są dzielone. Wreszcie też, Polska musiała się zgodzić na funkcjonowanie mechanizmu kontroli praworządności. Innymi słowy, ręce Kaczyńskiego i PiS-u (i ich następców) będą mocno spętane. Co tu się rozwodzić - Fundusz Odbudowy jest krokiem w kierunku federalizacji Unii, w kierunku jej coraz mocniejszej jedności. W tym sensie, i Solidarna Polska i Konfederacja mówiły prawdę. Piszę te słowa nie po to, by przypodobać się Konfederacji, czy Zbigniewowi Ziobro. Tylko po to, byśmy mieli świadomość co się w Polsce i w Europie właśnie zmienia. Że Europa, po fali ruchów odśrodkowych, wędruje w stronę coraz większej jedności. Pandemia, kryzys gospodarczy, nie rozbił jej, a zjednoczył. A Fundusz Odbudowy jest cyrografem, który tę jedność gwarantuje. Czy Europa mogła postąpić inaczej? Owszem, mogła Funduszu Odbudowy nie przyjmować, ale wówczas skazałaby się na dryf. Jeżeli Europa chce odgrywać w świecie ważną rolę, to musiała postąpić, tak jak postąpiła. Joe Biden pompuje w amerykańską gospodarkę biliony dolarów. Podobną politykę prowadzą Chiny. Po pandemii świat będzie wyglądał inaczej, zbudowana będzie nowa hierarchia, w tym nowym wyścigu Europa nie może stać z boku. I stać nie będzie. A jak to przełoży się na sytuację w Polsce, kraju w Unii peryferyjnym? Odnoszę wrażenie, że mało kto o tym myśli, że większość polityków i publicystów zajmuje się raczej dywagowaniem, na ile pieniądze z Unii pomogą PiS-owi? W kupowaniu poparcia Polaków... Taka jest perspektywa. Peryferyjna. Nie siedzę w głowie Kaczyńskiego, nie wiem, czy on też uwierzył, tak jak politycy PO, że pieniądze z Funduszu Odbudowy pozwolą PiS-owi kupić sobie trzecią kadencję. Ale raczej, tak sądzę, kalkulował wyżej - że pociąg odjeżdża, a taki kraj jak Polska nie może zostać na peronie. Zdawał też sobie sprawę, że gdyby z tych pieniędzy zrezygnował - to pół Polski natychmiast by mu się zbuntowało. A opozycja? Czy mogła być przeciw? Oczywiście, że nie mogła, choć pokusa, by zawetować Fundusz, by nie dać pieniędzy PiS-owi, z tygodnia na tydzień w jej szeregach rosła. Mówiono i pisano o scenariuszu dwóch pędzących na siebie samochodów, że ten kto ustąpi, skręci w bok, przegra... Ale do tego nie doszło, wyłamała się, jak wszyscy wiemy, Lewica. Różne przecieki mówią, że sporą rolę, by przekonać jej liderów do takiego ruchu odegrali historyczni przywódcy SLD, z Aleksandrem Kwaśniewskim na czele. To on ich podobno najmocniej namawiał, by ratyfikację poparli. Żeby Polskę jak najszybciej przenieść do tej Unii, która się federalizuje. W ten sposób PiS wygrał głosowanie, które i tak by wygrał. A teraz ma na głowie Fundusz Odbudowy. Tysiące swoich działaczy, którzy uwierzyli, że za chwilę spadnie na nich deszcz euro. Ziobrę i Gowina - bo oni, i ich ambicje nie zniknęły. Opozycję, która za chwilę znów się zjednoczy, a setki jej działaczy będzie patrzeć PiS-owi na ręce. I krzyczeć - kradną! I urzędników w Brukseli, którzy na Polskę patrzą przez lupę. I którzy znają dziesiątki sposobów, by jedne pieniądze puścić od razu, a inne zatrzymać. Niewiele się zmieni, poza tym, że Polska będzie już po drugiej stronie. Na innej drodze. Tej w kierunku federalnej Europy i wiązania się z Brukselą, i jej zasadami. Z Kaczyńskim na czele. Tak oto pułapka Kwaśniewskiego się domknęła.