Tak już nie ma, i nie tylko dlatego, że opozycja ma większość w Senacie, i może każdą ustawę blokować przez miesiąc. Bo owszem, opozycja ma trochę więcej siły, ale rzecz raczej polega na tym, że to Kaczyński jest słabszy. Że przed głosowaniami musi się dogadywać - z Gowinem, z Ziobro, z własnymi posłami reprezentującymi różne lobby, żeby nie być zaskoczonym, jak w sprawie "piątki dla zwierząt". No i na dodatek jego wysłannicy muszą prowadzić rajd po Sejmie, wyszukując różnych posłów "niezależnych". I kupować ich przed głosowaniami. Robotą "doradcy" w banku albo stanowiskiem dla kuzyna w spółce skarbu państwa. Że to patologia, że to brzydzi ludzi (tych nie z PiS-u), to Kaczyński wie. Próbował więc to zahamować tzw. uchwałą przeciwko nepotyzmowi. Reszta się śmieje Próbował, i wyszło tak jak wychodzi mu ostatnio - to znaczy śmiesznie. Bo okazało się w praniu, że ze stanowisk zostało zwolnionych, w wyniku tej uchwały, całe 13 osób, jakieś zupełne płotki. A reszta się śmieje. Ręka rękę myje - Zjednoczona Prawica jest dziś w takiej sytuacji, że prawie każdy jest tam w coś umoczony, wstawił gdzieś żonę albo męża, dzieci, kuzynów itd. Ssie Polskę, że aż miło. Zawdzięcza to komuś, kto też pół rodziny gdzieś ulokował, więc nie może go ruszyć. W ten sposób układ się zamyka. Tak z formacji, która chciała robić rewolucję, zmieniać Polskę, zrobiła nam się formacja pasożytnicza. Więc czegóż możemy teraz się spodziewać? Po pierwsze różnych prób "sanacji". Żeby mieć papier, że "my z tym walczymy". PiS będzie wprowadzał kolejne uchwały, ba!, może sięgnie po metodę typu "weryfikacja". Różnie może być. Po drugie, narastał będzie spór między "rewolucjonistami" a "pragmatykami". Spór o to, jak zachować poparcie w społeczeństwie - czy rozkręcając kolejne krucjaty, czy też dając sobie z tym spokój, i próbując uspokajać sytuację. Myślę, że to będzie od ściany do ściany. Że minister Czarnek będzie wołał, że lewactwo zagraża, a za chwilę ktoś przytomniejszy mu przypomni, że od lekcji religii ważniejsze są lekcje matematyki. Wrogowie są Tak czy inaczej, te potyczki będą wymagały nowych wrogów i nowej żarliwości. Wrogowie są. Tym numer 1 jest Tusk, i propaganda PiS-u na niego kieruje swe armaty. Zarzucają mu, że mówi po niemiecku, i że zarobił w Europie kupę pieniędzy. Mój Boże, ja rozumiem, że Kaczyński, który nie mówi w żadnym języku, może czuć ukłucie zazdrości... Ale żeby bębnić o tym w telewizji? A co do tych pieniędzy - niech się zgłosi Beata Szydło na jakieś stanowisko w Europie, może ją wybiorą... Wrogiem numer dwa jest ostatnio Ameryka, a w zasadzie administracja Bidena. Ale te próby pokazania Amerykanom, że Polska PiS-u to ho, ho, wyglądają żałośnie. Lex TVN jest tego przykładem. PiS pokrzyczał i zderzył się ze ścianą. Już wie, że może TVN-owi nagwizdać. Dziś jego głównym problemem jest, jak wycofać się z całej awantury, nie tracąc twarzy. Mark Brzeziński, kandydat na ambasadora, którego przyjazd PiS próbował blokować? Próbował, i już nie blokuje, ba!, woła, że się z tego przyjazdu cieszy. PiS próbował coś kręcić z Chińczykami, jeździł minister Zbigniew Rau do Pekinu na konsultacje. To mu chiński minister spraw zagranicznych odpowiedział w oficjalnym komunikacie, że Chiny są zainteresowane "pragmatyczną współpracą" z państwami naszego regionu, ale "nie rozwojem współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa, ani współpracą geostrategiczną, budującą strefę wpływów Pekinu w regionie". Tak oto chińscy komuniści udzielili fanom Trójmorza lekcji geopolityki. Więc PiS-ie wybieraj - kasa czy Ziobro? A sprawa pieniędzy z Unii w ramach Funduszu Odbudowy? Miały być 1 sierpnia, i ich nie ma. Więc Morawiecki woła, że ta reforma sądów była źle przeprowadzona, że trzeba to poprawić... Ziobro mu coś odpowiada, jest chaos... Nawet mało zorientowany w polityce obserwator widzi, że Unia będzie blokować te 700 mld, jeśli PiS nie odpuści w sprawie sędziów i sądów. Więc PiS-ie wybieraj - kasa czy Ziobro? A Banaś, którego PiS wybrał prezesem NIK? A antyszczepionkowcy, do których PiS się podlizywał, a którzy teraz rozwalają program szczepień? Można tak wyliczać. Z prostym wnioskiem - to nie opozycja Kaczyńskiemu zagraża, ale on sam sobie, bo nogi mu się plączą, potyka się o nie. Tyle zostało z wielkiego pisowskiego niedźwiedzia. Już jest spętany setkami powiązań, już nie ugryzie, choć wciąż głośno ryczy. Robert Walenciak