Gdy zadałem to pytanie, znajomy dziennikarz popukał się w czoło, i stwierdził, że Jerzy Owsiak to hetka-pętelka, bo tak naprawdę zbiera grosze. Gdzie mu się równać z tuzami! Z takim księdzem Rydzykiem, mistrzem od wyciskania kasy, albo z prezesem TVP - Jackiem Kurskim. I na poparcie swych słów sypał sumami. Że Rydzyk dostał od państwa, z ministerstw, ze spółek skarbu państwa, od roku 2016 ponad 214 mln zł. A Kurski... wyrwał dla TVP , jednorazowo, 1 mld 900 mln zł. Czyli duuużo więcej, niż Owsiak zebrał przez wszystkie lata grania. Więc kto to gigant, a kto karzeł? Nie zgadzam się z tą opinią. Ona pomija dwa kluczowe elementy. Po pierwsze, Rydzyk (w tym przypadku) i Kurski biorą pieniądze od państwa, a Owsiak organizuje zbiórkę, że tak powiem, uliczną. To zasadnicza różnica - namówić paru polityków (a nawet wystarczy jednego) a namówić setki tysięcy przypadkowych ludzi. Zwłaszcza, że ci przypadkowi dają z własnej kieszeni, a politycy - swojego nie dają... Po drugie, inna jest motywacja dających. My wszyscy, wrzucający do puszki pieniążek, dajemy, ogólnie mówiąc, z porywu serca, nie zakładamy, że coś na tym zyskamy, myślimy o małych dzieciach w szpitalach. Z kolei rządzący państwem te pieniądze, którymi dysponują i które rozdzielają, traktują jak inwestycję. Żeby TVP była bogata i miała środki na swoje programy, i żeby ksiądz Rydzyk był zadowolony. A wtedy chwalony będzie rząd i krytykowana opozycja. Jeżeli więc dodamy do naszych rozważań te dwa elementy, to sytuacja będzie zupełnie inna. To Owsiak przeniesiony zostanie do grupy gigantów. Zaraz, zaraz, ktoś podniesie rękę, ale jaki sens jest się nim zachwycać, skoro z tego jego szumu tak naprawdę wielkich pieniędzy nie ma? Bo cóż to jest 175 mln zł (tyle zebrał w roku 2019), w porównaniu z budżetem NFZ, który wynosi 90 mld zł? To nawet nie jest 1 procent sumy, jaką państwo przeznacza na ochronę zdrowia! Nie ma co porównywać! Wystarczy zwiększyć budżet na zdrowie o ułamek i już będą pieniądze, za które można będzie kupić pięć razy tyle, ile kupuje Owsiak. Rzeczywiście, trudno jest stawiać obok 90 mld zł sto czy dwieście milionów. Ale miejmy świadomość, że budżet NFZ to nie tylko wydatki na sprzęt, ale utrzymanie szpitali, pensje lekarzy i pielęgniarek, leki, różnych wydatków jest od groma. A Owsiak wpisuje się w te luki, o których państwo zapomina, lub najzwyczajniej w świecie państwu na ich zasypanie brakuje grosza. Więc proszę, oto dodatkowy sprzęt, który dyrektorzy szpitali dostają. Można go zobaczyć, pracuje, ma nalepione serduszko. Pomaga, ratuje życie. Chyba nikomu to nie przeszkadza? Ech... - to pytanie musi paść - więc o co chodzi polskim prawicowcom, że tak Orkiestrę wciąż atakują? Że Owsiak im się nie podoba? Zadaję to pytanie, mając świadomość, że różni inni dziennikarze powtarzają je od lat. I że co jakiś czas padają na nie odpowiedzi. Wszystkie je znam, kłopot w tym, że sprawiają one wrażenie wymyślonych ad hoc. Bez ładu i składu, ploty i pretensje... Na dobrą sprawę, jeśli posłucha się wrogów Owsiaka, to najbardziej by chcieli, żeby zamilkł, zakopał się głęboko w mysiej norze, żeby go nie było. A sprzęt? A szpitale? A to dla nich nieważne, i ta aparatura, i te dzieci. Wnioskuję więc, że te wszystkie pretensje do Owsiaka są o to, że jest. Że coś organizuje. I że jego Orkiestra gra. To jest solą w oku! Że co roku tysiące wolontariuszy wychodzi na ulicę, że ludzie świetnie się bawią, że wrzucają swoje pieniądze do puszek, że czują się zjednoczeni, że są pozytywnie nastawieni. To przeszkadza. I z roku na rok przeszkadza bardziej. PiS przecież robił wszystko, by Orkiestrę wypchnąć gdzieś na obrzeża, by ją stłamsić, uciszyć. Żeby nie było niczego. W tym roku, na szczęście, było lepiej, spokojniej, ci najbardziej do tej pory agresywni, i politycy, i ci ze stanu duchownego, wyraźnie odpuścili. Myślę, że mają w pamięci upiorny 2019, kiedy to zamordowany został prezydent Gdańska. Więc już wiedzą, że słowa mogą pchać różnych ludzi do szalonych czynów. Że mogą zabijać. Pewnie też swoje zrobił polityczny kalendarz - za chwilę rusza kampania prezydencka, więc nie warto ludzi sobie zrażać. Ale to wszystko nie oznacza, że prawica pogodziła się z Wielką Orkiestrą Świątecznych Serc, i że przestanie ją zwalczać. Bo dla niej jest to element wojny kulturowej, którą toczą z Polską liberalną i lewicową. Wojny o rząd dusz. Bo gorszy ją niedopowiedziane hasło "róbta co chceta!", bo przecież powinno być "róbta co ksiądz każe"... Złości Woodstock, jak złości wolność zamiast dyscypliny... Złoszczą uśmiechy, zabawa, dobre fluidy, wspólnota. Dla hierarchów Owsiak jest kimś na kształt kapłana innego Kościoła. Dla polityków rywalem, a przynajmniej ważnym graczem, którego nie mogą wziąć na huk. Już go zaszufladkowali, jako człowieka tamtej strony. Dlatego nie dadzą mu spokoju, póki będzie grał. Zawsze będą go podgryzać, deprecjonować. Albo na ostro, albo w białych rękawiczkach. Bo oni walczą o władzę, i to nie tę banalną, w Sejmie, ale o tę nad naszymi duszami i umysłami. A tu na pole bitwy jakiś facet w żółtej koszuli się zaplątał.