Trach! Mamy "Misia"! Właśnie został ogłoszony, jako plan wielkiej armii. Dawno nie widziałem takiego pomieszania banałów i głupot, i to jeszcze w takim entourage’u. Jarosław Kaczyński, w roli przysypiającego emeryta, i Mariusz Błaszczak, który ma tyle charyzmy co pieczarka, opowiadali o tym, jacy będziemy silni, zwarci i gotowi. Mocniejsi nie o 20 proc., nie o 100 proc. Ale wielokrotnie. Potęga. Jeżeli ktoś oglądał te zapowiedzi z zapartym tchem, i w to wszystko uwierzył - to proszę przyjąć wyrazy szacunku. Kolego, możesz głową gwoździe wbijać. Ja, niestety, wciąż pamiętam zapowiedzi poprzednika ministra Błaszczaka, czyli ministra Antoniego Macierewicza. Miały być tysiące dronów. Albo łodzie podwodne, i to takie, z których pokładów wylatywać miały śmigłowce. Nic z tych rzeczy się nie zmaterializowało. Minister Błaszczak z kolei zaczął kupować z półki. Jak szejk. Albo dziecko w sklepie z zabawkami. Czyli drogo, i bez ładu i składu. A jest jeszcze zbrojeniówka, którą PiS zarządza. Przez sześć lat zarząd w PGZ zmienił się pięć razy (a może sześć, sam się już w tym pogubiłem) i nie widać, by firma w tym czasie dorobiła się jakiegoś eksportowego hitu i kwitła. Wygląda to wszystko żałośnie. Więc, jeżeli taka ekipa, po takich sześciu latach coś obiecuje, to bardzo trzeba chcieć, by potraktować to poważnie. OK - w takim razie, po co to mówią? Myślę, że jest kilka ku temu powodów. Pierwszy - bo to lubią. Rysować palcem po mapie, czy przeglądać foldery. Kaczyński chwalił się kiedyś, że podczas podwórkowych zabaw zawsze był generałem. Więc spełnia marzenia. Po drugie, bo w to wierzą. Że jak Polska będzie miała armię 300-tysęczną, to będzie silna i wpływowa w regionie. Sorry, ale to są mrzonki. Tej armii nie będzie, a przede wszystkim, nie czołgami i liczbą piechurów się dziś wojuje. Nie tak dawno miała miejsce wojna o Górny Karabach, ona trwała krótko i skończyła się klęską Ormian. Azerowie zniszczyli ich technologią, bezzałogowcami, które doskonale radziły sobie z wozami pancernymi i stanowiskami bojowymi. Świat pracuje więc dziś nad dronami, różnych rozmiarów, które mogą atakować chmarą, mogą bronić, są tu absolutnie nowe możliwości. A Polska? Mieliśmy szanse być w tym dobrzy, ale sprawę przespaliśmy. Przypadek? Na marginesie... Wiele mówi się o uchodźcach, którzy próbują przebić się przez granicę polsko-białoruską. Za to zdecydowanie mniej o bezzałogowcach - a okazuje się, że nasza straż notuje dziennie 20-30 przypadków naruszenia naszej granicy właśnie przez nie. I co? Drugi przykład jest wszystkim znany - w czerwcu ogłoszono, że została zhakowana skrzynka mailowa szefa Kancelarii Premiera Michała Dworczyka, i teraz wychodzą na światło dzienne jego maile, ta cała żenada. Ta tektura. Przepraszam, czy można na poważnie brać ekipę, która nie potrafi w sposób bezpieczny prowadzić korespondencji? Która przez sześć lat wyrzuciła na zbrojenia miliardy, z tak marnym efektem? Tak jakby celowo wybierała przedsięwzięcia najdroższe, i najmniej dla potencjalnego przeciwnika szkodliwe? Innymi słowy, dla każdego kto choć trochę interesuje się sprawami obronności państwa, zapowiedzi panów Kaczyńskiego i Błaszczak brzmią jak zabawa. To nie sile państwa, a innym celom ma służyć. Żeby robić dym. Dym propagandowy - bo PiS musi odciąć Konfederacji tlen. W jej elektoracie sporo jest młodych, zafascynowanych wojskiem, siłą. Podatnych na hasła typu: niepodległość nie ma ceny, nasi przodkowie umierali za ojczyznę, a my? PO to Targowica. I tak możemy wymieniać przez godzinę... Bo prawicowych lemingów nie brakuje. Więc to do nich jest oferta. Po drugie, to duży krok w kierunku militaryzacji państwa. Że wszędzie wrogowie, że trzeba się bronić, że wódz i armia itd. A kto jest przeciw, ten zdrajca. Poza tym, te okrzyki, że wielkiej armii nam trzeba, to świetny pomysł biznesowy. PiS to dziś wielka partia, mająca grono zasłużonych towarzyszy, których trzeba gdzieś utykać, dać im posady itd. Wielki program zbrojeniowy to sprytny sposób na wydawanie pieniędzy, i ich transferowanie w różne miejsca. Jak mówił w "Misiu" prezes Ochódzki "prawdziwe pieniądze zarabia się tylko na drogich, słomianych inwestycjach". No to mamy "Misia".