Nie spodziewałem się, że Kaczyński tak łatwo wpisze się w narrację lansowaną przez Tuska - że PiS to chaos, nahajka, powtarzane głosowania, brak stabilnej większości, no i kupowanie poselskich głosów. Po prostu zło. Tusk to mówi - Kaczyński to robi. Jakieś fatum? O tym powolnym gniciu PiS-u, postępującym paraliżu, pisałem tydzień temu, no to teraz mieliśmy to jak na dłoni. Po pierwsze, PiS nie ma już w Sejmie większości. Ustawę o TVN przepchnął dzięki trzem posłom od Kukiza i dwóm niezależnym. PiS wisi na nich, co głosowanie będzie musiał kupować ich przychylność. Za chwilę z pretensjami o coś (wiadomo, o co...) dołączą inni. To będzie lawina. Przypadki posła Kołakowskiego są w Sejmie wszystkim znane - on najpierw z PiS-u wyszedł, a potem wrócił, łącząc to (cóż za niespodzianka...) z posadą doradcy w państwowym banku BGK. Za - jak wyczytałem w mediach - 40 tys. zł miesięcznie. Oczywiście, można różnymi przekupstwami wygrać jedno czy drugie głosowanie. Ale tak rządzić się nie da. Historia III RP i mniejszościowych rządów tego dowodzi. Teraz wysypać się PiS może już na wszystkim. Na dodatek, dzieje się to wszystko na oczach publiczności. Ta degrengolada. Gowin mówi, że posłów jego ugrupowania kupowano, kuszono różnymi propozycjami. "Korupcja, korupcja!" - krzyczano więc w Sejmie. A łatka złodzieja nikomu jeszcze w polskiej polityce się nie przysłużyła. Po drugie, PiS przegłosował ustawę o TVN, ale co dalej? Wiadomo, trafi ona do Senatu. Tam do 30 dni będzie procedowana, hałas będzie na cały świat. Potem Senat ją odrzuci i ustawa wróci do Sejmu. Tam znowu PiS będzie musiał zbierać większość. A będzie to o tyle trudniejsze, że tym razem, by odrzucić weto Senatu, Kaczyński będzie musiał mieć większość bezwzględną. Czyli - gdy posłowie Konfederacji wstrzymają się, to będzie tak, jakby byli przeciw PiS-owi. Jak więc na sali będzie 460 posłów, to za odrzuceniem weta zagłosować będzie musiało 231. Czy tyle szabel PiS zbierze? To wątpliwe. Ale niech zbierze! Wtedy ustawa trafi do prezydenta Dudy. I będziemy mieli spektakl - kogo ten odważny polityk, tak chętnie mówiący, jakie to twarde decyzje musi podejmować, bardziej będzie się bał. Ok - niech Duda taką ustawę podpisze. Jej vacatio legis to 7 miesięcy... A przez te siedem miesięcy będziemy mieli taki festiwal, że PiS siedem razy tę ustawę zmieni. Są tylko dwa wytłumaczenia, dlaczego Kaczyński rzucił się na TVN z gołymi pięściami. Pierwsze - że tak ich nie lubi, że sama możliwość boksowania jest dla niego cenna. Drugie - że gra o coś innego. O to, żeby Discovery odsprzedało jakiś procentowy pakiet TVN-u zaprzyjaźnionemu z PiS-em biznesmenowi. Tak, żeby wrzucić kogoś do zarządu, żeby wepchnąć stopę w drzwi. I po to jest ta gra. O kawałek. Moim zdaniem - bez szans na coś konkretnego, i nie warta świeczki. Sejmowa awantura, której wczoraj byliśmy świadkami, zmieniła też polityczny układ sił. Gowin wypchnięty został do opozycji. Ech, gdyby sam wyszedł rok temu, miałby z sobą 12 posłów, to byłaby siła! Dziś ma piątkę. Więc jest pół-Gowina. Dlatego też spodziewajmy się jego pielgrzymek po mediach - bo ma czas, i musi walczyć o swoje. A wie dużo, więc będzie boleśnie uderzał. Kukiz - to inna już historia. Właśnie obejrzeliśmy jego polityczne harakiri. Był buntownik, antysystemowiec, groźna bestia - a teraz mamy co najwyżej pudelka. Smutne to... Konfederacja - teraz o nią toczy się gra. Więc urosła. No i marszałek Elżbieta Witek! Skompromitowała się podczas środowych głosowań, ale to jest mniej istotne. Zwróćmy uwagę na coś innego. Otóż został zgłoszony wniosek o jej odwołanie. I on będzie głosowany. Wystarczy więc, że Platforma dogada się z Konfederacją, znajdą wspólnego kandydata na marszałka, a PiS nie zdoła Elżbiety Witek obronić. Prawdopodobieństwo takiego wydarzenia jest mniejsze niż 50 proc., ale przecież o niebo większe niż to, że PiS zwasalizuje sobie TVN. Przejęcie przez opozycję stanowiska marszałka Sejmu to byłaby rewolucja. To byłoby zatrzymanie PiS-u. Wtedy Kaczyński nie miałby pola manewru - musiałby zgłosić wniosek o samorozwiązaniu Sejmu. I mielibyśmy wybory. Już sam fakt, że taką ewentualność można rozważać, świadczy jak bardzo polityka nam w ostatnich dniach przyspieszyła. I po jakiej PiS spaceruje linie.