Uważam, że takie spekulowanie to ślepa uliczka. Polskę zdominował już od wielu lat podział na PiS i anty-PiS. W tym podziale, mamy z jednej strony wielki PiS, z drugiej Polskę wielokolorową, różnych opcji. Ta druga Polska, antypisowska, ona jest różnorodna, i to tak, że szanse, by stworzyła jakikolwiek wspólny rząd są niemal zerowe. Ale łączy ją jedno - ma dość PiS-u, zarówno pisowskiej praktyki rządzenia, z tymi wszystkimi aferami na setki milionów złotych, jak i formy - czyli ciągłego wynajdywania wrogów, i oskarżania wszystkich wokół. Więc rzeczą oczywistą jest, że 12 lipca Polska anty-PiS-u zjednoczy się, i zagłosuje przeciwko Andrzejowi Dudzie. Bo jak mogą zagłosować w swej zdecydowanej większości wyborcy Hołowni, który w swej kampanii niemal cały czas krytykował PiS? Ba, przedstawiał się, jako ten, który najskuteczniej PiS pokona? O wyborcach Biedronia i Kosiniak-Kamysza nawet nie ma co wspominać, bo oni w swej większości na Trzaskowskiego zagłosowali już w I turze... Wyborcy Bosaka? Liderzy Konfederacji już oświadczyli, że w II turze nie popierają nikogo, co jest bardzo czytelnym gestem. Nie chcę wchodzić w duszę wyborcy Konfederacji, pewnie nie byłby to zbyt udany eksperyment, ale przecież czytam wypowiedzi ich działaczy średniego szczebla, i wiem jakie jest napięcie między nimi a PiS-em. W skrócie - każde osłabienie PiS-u jest Konfederacji na rękę, i jej wyborcy to wiedzą. Innymi słowy - Duda nie za bardzo ma skąd dobierać nowych wyborców. PiS zatrzymał się na granicy 43 proc. głosów. A reszta PiS-u nie chce. Zwróćmy zresztą uwagę, jak wyniki wczorajszych wyborów zbliżone są do wyników wyborów parlamentarnych w roku 2019. Duda ma tyle co wówczas PiS (a może i nawet trochę mniej). Bosak trochę więcej niż sama Konfederacja. Hołownia przejął prawicowych wyborców Platformy, Trzaskowski platformersów lewicowych plus wyborców Lewicy. Obaj tak się rozepchnęli, że i dla Biedronia i dla Kosiniaka-Kamysza już miejsca nie ma... Tak czy inaczej - podział z wyborów 2019 jest niemal odtworzony, zresztą nie ma co się dziwić, to przecież wybory sprzed paru miesięcy... Jeżeli więc sztab Rafała Trzaskowskiego nie popełni błędu, to wielkie ma szanse, że anty-PiS wyniesie go do prezydentury. I o to toczyć się będzie gra w najbliższych dniach. O to, kto przejmie inicjatywę, narzuci swoją melodię, swoją linię podziału. Dla Trzaskowskiego najważniejsze będzie zbudowanie anty-PiS-u, zebranie głosów innych kandydatów, zagospodarowanie tych, którzy nie poszli do urn w I turze. Dużo? Bez przesady... To jest do zrobienia. Sztab Dudy ma inne zadania. Musi rozbić anty-PiS, skłócić ich. No i musi rozbić szklany sufit, który ma prezydent. Czyli pościągać nowych wyborców. To też jest do zrobienia! Tych nowych wyborców tak wiele mu nie trzeba! Ale czy Duda to potrafi? Jego główny kłopot polega na tym, że jest quasi-prezydentem, że te wszystkie jego pseudonimy, typu "Długopis" czy "Adrian", nie wzięły się znikąd. Każdy odrobinę przytomny wyborca wie, że Duda ma swojego szefa, któremu jest posłuszny. I że głos na niego, to głos na Kaczyńskiego, na państwo PiS-u i na prezydenturę, która jest atrapą. W tym sensie, akcja Trzaskowskiego jest obietnicą odbudowania urzędu Prezydenta. Tak, by po dziesięciu latach marazmu, Pałac Prezydencki znów stał się ważnym miejscem w polskiej polityce. Bo przecież nie ma wątpliwości - gdy Duda będzie prezydentem, to będzie podpisywał na telefon, gdy Trzaskowski - to będą negocjacje z Kaczyńskim, i ktoś tej władzy będzie patrzył na ręce. I jeszcze jest jedna rzecz w tej całej kampanii istotna. Pamiętajmy, po wyborach świat się nie zawali, znów wrócimy do swych zajęć, znów będziemy żyli obok siebie. Będziemy razem pracować. Tak jak to było w "Elementarzu": "Murarz domy buduje, Krawiec szyje ubrania, Ale gdzieżby co uszył, Gdyby nie miał mieszkania? A i murarz by przecie Na robotę nie ruszył, Gdyby krawiec mu spodni I fartucha nie uszył..." I tak dalej... Ten piękny wierszyk Tuwima pokazuje jedno - że sprawy wyborów, owszem, są ważne - ale nie najważniejsze. Ważniejsze jest wspólne dobro, i naprawdę, jest rzeczą nieprzystojną, że tak bardzo dzieli nas polityka. Oczywiście, to politycy Polaków poróżnili, ale - przyznajmy - coś łatwo im poszło. Więc na koniec parę zdań przypomnienia. Najpierw do PiS-owców. Na Trzaskowskiego zagłosowały miliony Polaków, a 12 lipca między nim a Dudą wielkiej różnicy nie będzie. Warto też pamiętać, że na Trzaskowskiego w ciągu paru dni podpisało się na listach jego poparcia 1 mln 600 tys. głosów. To pokazuje skalę determinacji setek tysięcy Polaków. Nie można jej zlekceważyć. I wciąż tych ludzi obrażać. A teraz do anty-PiS-u. Wynik Andrzeja Dudy! Te miliony , które na niego głosowały, nie zrobiły tego nieświadomie. Konkretne kalkulacje tymi ludźmi kierowały. Myślę, że nie pomylę się, gdy napiszę, że były to rachuby klasowe, że dla milionów Polaków, którzy w III RP byli zepchnięci na margines, czas PiS-u był (jest) oddechem, czasem lepszego życia. O tym też powinniście pamiętać! Więc, fanom PO i fanom PiS-u dyskretnie przypominam, że ta druga Polska, inna niż wy, jest obok. I wszystkich z Polski nie wygonicie. Dlatego ta polityka nakręcania nienawiści jest absolutnie bez sensu. Daje chwilową radość, że jest się górą, a potem wielki strach - że przyjdą i zabiorą. W ogóle, w III RP ta umiejętność dzielenia się władzą, znajdywania tego co łączy a nie tego co dzieli, była niezbyt rozwinięta, a po roku 2015 zanikła zupełnie. To jest potężne nieszczęście, bo Polacy są różni, i będą różni, więc chyba lepiej, by z sobą współpracowali niż się na siebie boczyli. Mam cichą nadzieję, że ktoś wreszcie po stronie Trzaskowskiego pojmie, że pycha szkodzi, że co z tego, że jest się bardziej zasobnym i lepiej wykształconym, skoro w wyborach to nie działa. Mam też nadzieję, że walną się w głowę i u Dudy, i pojmą, że to szczujstwo, które PiS uprawia (a Duda za PiS-em) jest nie tylko obrzydliwe, ale i rodzi wrogów a nie przyjaciół. Nauczyciele, lekarze, pielęgniarki, sędziowie, Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, LGBT, ekolodzy, emeryci mundurowi... Czy nie za dużo tych wrogów sobie wyprodukowaliście? Takim apelem (może i naiwnym, ale co z tego?) dziś kończę...