Tak to jest, że lata mijają, a legenda czasów Edwarda Gierka i jego samego - trwa. Każdy sondaż zahaczający o czasy Gierka przynosi świetne dla niego rezultaty. Ten całkiem nowy, z roku 2018, przeprowadzony przez CBOS, dotyczył oceny postaci XX wieku, jak zapisały się w historii Polski. Wygrał Jan Paweł II, to wiadomo. Ale w czołówce był też Gierek - 45 punktów na plus, 22 punkty na minus. Gdy kilka lat temu <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-sojusz-lewicy-demokratycznej-sld,gsbi,1490" title="SLD" target="_blank">SLD</a> rzucił hasło, by rok 2013 ogłosić rokiem Edwarda Gierka, pomysł ten poparło 48 proc. Polaków, przeciwnych było tylko 28 proc. Głównie za uhonorowaniem Gierka były osoby starsze, pamiętające lata 70. ubiegłego wieku, niezależnie od głoszonych poglądów. Młodzież, ci urodzeni w III RP, Gierka mniej poważają, dla młodych, zwłaszcza prawicowców, to kolejny komuch i tyle. Oni, zdaje się, wierzą, że Polska Ludowa to była sowiecka republika, rządzona przez zdrajców i wrogów Kościoła, którzy terrorem utrzymywali władzę. Bardzo im współczuję. Ci, którzy żyli w tamtych czasach, pamiętają tamte klimaty, myślą inaczej. Wiedzą, co się zmieniło. Zwróćmy zresztą uwagę - Gierka najlepiej wspominają mieszkańcy wsi i mniejszych miejscowości. To pokrywa się z zasięgiem wpływów PiS. Czy to przypadek? Nie sądzę... O co chodzi więc z tym Gierkiem? Dlaczego tak dobrze zapisał się w polskiej pamięci? Odpowiedź na te pytania to jest przecież klucz nie tylko do zrozumienia historii, lat 70., ale do zrozumienia dzisiejszych czasów. Gierek to nie był intelektualista, ale miał zachodni sznyt, miał swoje horyzonty, wiedział, czego ludzie chcą. Miał zagłębiowsko-śląski pragmatyzm. Nie grzmiał, nie groził, nie pouczał. To jego słynne "pomożecie?" ze spotkania ze stoczniowcami w Szczecinie jest symbolem jego podejścia do ludzi. Jest zresztą na You Tube dłuższy fragment tego spotkania, zainteresowanym polityką, historią, bardzo polecam. Warto zobaczyć, z jakim talentem ugasił strajk. Przez lata całe, jeszcze gdy rządził na Śląsku, jego prawą ręką był wojewoda Jerzy Ziętek - powstaniec śląski, działacz POW, przedwojenny poseł BBWR (sanacja, panie!), żołnierz I Armii Wojska Polskiego. To za czasów tego tandemu Śląsk wyrósł na najbogatsze i najlepiej zarządzane województwo. To już w tamtych czasach ukształtował się styl rządzenia Gierka - więc, owszem, był obowiązkowy katechizm ku czci Marksa, Lenina i Związku Radzieckiego, a poza tym robiono swoje. Jego syn, Adam Gierek, często to powtarza - gdy pytałem ojca: kim jesteś, komunistą, socjaldemokratą, on mi odpowiadał: jestem Polakiem. Więc wypełniał obowiązki polskie. Był głód mieszkań, więc budował - 300 tys. mieszkań rocznie. I żeby je dostać nie trzeba było zadłużać się na całe życie. Samochód dla Kowalskiego? Proszę bardzo. Kupiono licencję fiata 126p. Telewizor kolorowy? Wyjazd do Bułgarii, a potem na Zachód? Aspiracje rosły. "Za dziesięć lat adres w bloku i mały fiat" - śpiewała Izabela Trojanowska. Do tego dochodziły elementy państwa opiekuńczego - wczasy w FWP albo ośrodkach zakładowych, kolonie dla dzieci, ośrodki zdrowia, emerytury dla rolników. Gierek, owszem, przypinał Breżniewowi order Virtuti Militari (Gomułka nigdy by tego nie zrobił), a jednocześnie, krok po kroku, uniezależniał się od Moskwy. Licencje kupowane na Zachodzie pchały Polskę w tamtym kierunku. Port Północny i Petrochemia w Gdańsku to nie był jakiś kaprys, tylko koncepcja uniezależnienia się od dostaw z rurociągu "Przyjaźń". "Zawrat" przywiózł ropę - to triumfalny tytuł z "Panoramy". Ropę, dodajmy, z Iraku. A jak ocenić otwarcie szkoły wywiadu w Kiejkutach, tak, żeby już nie szkolić naszych oficerów na Wschodzie? Gierek zamknął etap rewolucji, która rozpoczęła się w roku 1945. Która polegała na gigantycznym awansie społecznym milionów, przeniesieniu ich z wiejskich chat do bloków z ciepłą wodą. Już nie trzeba było walczyć o socjalizm, już można było z niego korzystać. Dał ludziom oddech. Obudził ich aspiracje. Częściowo je zaspokoił. Jego czasy to także realizacja innych potrzeb. Przede wszystkim, potrzeby wspólnoty, potrzeby sukcesu, optymizmu. "Aby Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej" - to hasło, napisane przez Andrzeja Werblana, do dziś jest pamiętane. Albo to - "Polak potrafi". Za Gierka zmieniła się atmosfera. Straszenie niemieckimi rewizjonistami, albo rządem londyńskim, to wszystko zniknęło. Ludzi napędzały nowe wyzwania, takie jak nowa wielka budowa, wdrożenie licencji, nowy projekt. "Idzie o wielką sprawę - o to, aby w obrębie życia jednego pokolenia zbudować drugą Polskę" - tłumaczył, a ludzie kiwali głowami. Polska tamtych lat była też bardzo egalitarna - i to też była wartość. Podobnie jak i gospodarskie wizyty, które Gierek bardzo lubił. I przy okazji których podkreślał, że klasa robotnicza jest najważniejsza.... Więc miliony Polaków wreszcie poczuło, że są ważni, że są gospodarzami w tym kraju (to poczucie eksplodowało w Sierpniu 1980). Modne jest nazywanie lat 70. czasami balu, bo niby Polska balowała za kredyty, które Gierek brał. To jest nieprawdziwe określenie. Te 20 miliardów dolarów długów, które zostawił po sobie Gierek, to nawet w tamtych czasach nie były oszołamiające pieniądze. Dziś - to drobne. Poza tym, za kredyty - budowano. Potem III RP przez lata całe żyła, sprzedając wybudowane w czasach Gierka zakłady, i zarobiła na tym dużo więcej niż 20 mld USD. Po latach 70. zostało więc dużo, i nie ma co się dziwić, że kolejne ekipy rządzących próbują coś z tego kapitału podłapać. I Donald Tusk, i <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-jaroslaw-kaczynski,gsbi,3" title="Jarosław Kaczyński" target="_blank">Jarosław Kaczyński</a> zdążyli już powiedzieć, że Gierek jest im bliski, że był patriotą, i że nie mają nic przeciwko temu, gdy do Gierka się ich porównuje. PiS zresztą poszedł w tym nawiązywaniu do tamtych lat - dalej. Mam przy tym nieodparte wrażenie, że pisowcy im bardziej są w gadaniu antykomunistyczni, tym mocniej do tamtych czasów wracają. Czym jest bowiem idea wielkich infrastrukturalnych inwestycji? CPK, czy przekopu Mierzei Wiślanej? Do czego to nawiązuje? A to bezustanne wspominanie zakładów, które kiedyś pracowały, zatrudniały tysiące ludzi, a potem zostały zamknięte, sprzedane? Albo powtarzanie, że trzeba odbudować socjal, gabinet dentystyczny w każdej szkole, bon na wakacje, 500 plus... O propagandzie sukcesu nie wspominam, bo tu uczeń prześcignął mistrza. A sam Gierek? Jego projekt modernizacji państwa skręcił w pewnym momencie na manowce, i wszystko pękło z hukiem. A on sam odszedł w niesławie. Czy tak musiało być? Paweł Bożyk, jego doradca ekonomiczny, gdy go o to pytam, zawsze odpowiada tak samo: tak musiało być, to wszystko zmierzało w jednym kierunku, ku katastrofie, nie było woli, by to zatrzymać. Więc katastrofa nastąpiła. Dziś patrzymy na tamten czas inaczej. Ważąc różne czynniki, porównując z innymi okresami. Ta katastrofa mniej dziś boli, wiemy, że nie musiała być tak wielka, że inne sprawy na to wpłynęły. Wartości nabierają za to inne rzeczy - otwarcie na świat, modernizacja kraju, budowa wspólnoty, poczucie bezpieczeństwa, optymizm, że idziemy do przodu. Nawet w tak niesprzyjających czasach, z bagażem przyjaźni polsko-radzieckiej na plecach... To co było złe - jakoś się zatarło. Została dobra pamięć rodaków, właśnie o niej napisałem, która jest wielkim kapitałem. Dlatego uważam, że będzie miał Gierek pomnik. Porządny, w dobrym miejscu. Bo na to zasłużył.