Ech, śpiewał wtedy "Perfect" - "chciałbym być sobą", choć wszyscy wiedzieli, że śpiewa "chciałbym bić ZOMO". I jakoś nikomu z nadzorujących radio funkcjonariuszy PZPR, tudzież innych służb, nie przychodziło do głowy, żeby to zdejmować z anteny, wydawać zakazy itd. A pilnowali... A teraz, proszę bardzo, sam premier rządu tweetuje, że słowa piosenki Kazika są niewłaściwe, to samo tweetuje wicepremier i minister kultury - że on, owszem, jest za wolnością śpiewania (słodki pan...), ale te słowa, to takie niemądre... Oto, czym zajmuje się nasza partia - słuchaniem piosenek. I naucza nas przy tym, które są słuszne, a które nie. A co zrobić z tą niesłuszną, która jakoś do radia się przemknęła? O! Już jest śledztwo w tej sprawie wdrożone, ono energicznie trwa! Nasza władza jest sprawna, i rychło sabotażystów wykryje. Już wykryła zresztą, że niesłuszna piosenka powinna być czwarta, a nie pierwsza. Ale ktoś (kto - już niedługo się dowiemy) zmanipulował. I głosów na inne piosenki odjął... Dlaczego to zrobił? Co chciał wywołać? Kto za nim stał? Nie mam wątpliwości, jeszcze dziś, w poniedziałek, wszystko będzie wyjaśnione. I przecięte zostaną knowania. Już widzę te komunikaty! To będzie mniej więcej tak - polityczni bankruci, nienawidzący naszej ojczyzny, uknuli spisek! Chcieli demoralizować naszą młodzież - ale to się nie udało! Kimże jest Kazik, jak niezapomnianym piosenkarzem, który poprzez awanturę chce znów stanąć w świetle jupiterów! Kimże są jego mocodawcy? Jaki mieli plan, by wykorzystać jego mierną piosenkę, szydzącą z narodowej tragedii, by siać ferment w społeczeństwie? Dlaczego nienawidzicie naszej ojczyzny? Cóż... Fascynujące jest w tym bałaganie, jak szybko wracają pewne kalki zachowań, wydawało się, zakopane dwa metry w ziemi, i przebite osinowym kołkiem... A ten wampir wstał... A na pytanie, skąd taka głupota jak wojna z piosenką się bierze, odpowiedzi są dwie. Że z głupoty. I ze strachu. Z głupoty - bo jeżeli głównym kryterium awansu jest lojalność wobec partii rządzącej, to już na starcie władza korzysta z ograniczonego zasobu kadr. Z reguły, z tych gorszych. Tak bowiem jest w instytucjach - w polityce, w administracji, w korpo - że ci gorsi, jeżeli mają ambicje, nadrabiają służalczością, intrygami. Ale potem trzeba wykonać robotę, i wtedy jest katastrofa. Trójka tak właśnie była traktowana - gdy została przejęta przez dobrą zmianę przeżyła tajfun zmian. Ze stacji odeszło, bądź zostało wyrzuconych kilkudziesięciu dziennikarzy, z reguły z wielkim dorobkiem, znakomitych, szanowanych, mających swoich słuchaczy. W ten sposób stacja straciła pozycję na rynku, słuchaczy, a teraz straciła resztki powagi... Ale na kretyńskie zachowanie wpłynął jeszcze jeden, jak sądzę, czynnik - strach. Osobiście, jestem pod wielkim wrażeniem skuteczności, z jaką Jarosław Kaczyński zbudował system rządzenia. Jak podporządkował sobie tak wielką grupę ludzi - w partii, w administracji, w mediach publicznych... Oni ewidentnie go się boją, i bardzo się starają, żeby przy każdej okazji zamanifestować mu swoją wierność i swój podziw. A on ewidentnie to lubi. "Szlag człowieka trafia, że jakiś pacan kosztem PJK zagrał w teatrzyku Marka Niedźwieckiego. Niedźwiecki chciał odejścia z Trójki jego prawo. Jak trzeba było złożyć oświadczenie lustracyjne też odszedł. Dziś podprowadził nadgorliwców jak leszczy a odium ich głupoty spada na JK" - to tweet Joachima Brudzińskiego, ważnej postaci w PiS, teraz europosła w Brukseli. Cytuję tego tweeta, bo jest w nim cały PiS i cała jego toporność - bo jest i spisek, i jest zły człowiek, tajnie powiązany z dawnym reżimem, który uknuł intrygę, i jest lizusowska fraza - że wszystko uderza w Jarosława. I dlatego Brudzińskiego trafia szlag. Związek Radziecki się kłania... A Elżbieta Witek, marszałkini Sejmu? Ona z kolei powtarza, że Kaczyński "to szef partii, strateg, konstruktor sukcesu PiS i Andrzeja Dudy. Jest demiurgiem, patronem i jest najważniejszy w PiS, bez niego PiS by nie było". A może ktoś jeszcze pamięta, jak dwa, trzy lata temu Rada Mediów Narodowych niespodziewanie odwołała Jacka Kurskiego z funkcji prezesa TVP. Pucz trwał kilka godzin, ostatecznie, na polecenie Kaczyńskiego, Kurski wrócił do TVP. Ale coś innego jest tu ciekawsze - ta próba wymiany prezesa to była wojna między różnymi grupami dziennikarzy związanych z PiS-em. I oni opisywali to wydarzenie w swoich artykułach. "Gazeta Polska" kontra "Sieci". Ci, co byli za zmianą, pisali, że wreszcie jest szansa na wzmocnienie roli PiS i Prezesa w telewizji publicznej. A ci co byli za Kurskim pisali, że to był nieprzemyślany zamach, który w efekcie osłabi władzę PiS i Prezesa nad telewizją publiczną. Jakby nie czytać - i jedni i drudzy przedstawiali się, jako najbardziej gorliwi miłośnicy władzy Prezesa. Do jednego czytelnika pisali. Więc wyobrażam sobie piątkową noc, kiedy szefostwo Trójki i prezeska Polskiego Radia dowiadują się, że na pierwszym miejscu Listy Przebojów jest piosenka Kazika "Twój ból jest lepszy niż mój". Tę panikę. Bo co to będzie? Oni wszyscy wiedzą, że Prezes nie słucha Trójki, ale też wiedzą, że zaraz różni usłużni mu doniosą. Że takie nieporządki w radiu się dzieją. Więc co robić? Ciach! Zdejmują notowanie listy zamieszczone w sieci! Że będzie awantura? Jezu słodki, a cóż znaczy pokrzykiwanie parudziesięciu słuchaczy w porównaniu z gestem niezadowolenia Prezesa! Że PRL (ten wczesny) zagląda nam do okien? Ze Związkiem Radzieckim na czele? A kogo to obchodzi, gdy walczy się o życie! Więc wołają dyrektorzy i prezeska - ależ to był spisek, a my go wykryliśmy! I pokazujemy po czyjej stronie jesteśmy... Twardo pokazujemy. A tego Niedźwieckiego... Już mu pokażemy! Kiedyś ktoś się śmiał z PiS-u, że to grupa rekonstrukcyjna sanacji. Może i jest w tym trochę racji, choć - jeśli chodzi o grupę rekonstrukcyjną - inne czasy bym wskazywał.