Angela Merkel gorsza od Alaksandra Łukaszenki?
Cóż, wygląda na to, że sytuacja na granicy polsko-białoruskiej rozwija się tak, jak pisałem tydzień temu. Ponieważ Polska przez kilka miesięcy nie potrafiła sprawy zamknąć, do gry weszła Unia Europejska, przywódcy jej największych państw Angela Merkel i Emmanuel Macron.
Jak możemy wnioskować z przebijających się do mediów informacji, podeszli do sprawy po europejsku - i na "twardo" i na "miękko" równocześnie, czyli metodą kija i marchewki.
Działania "twarde" to rozszerzenie sankcji wobec Białorusi, wobec członków reżimu, zapowiedź zamrożenia białoruskich kont, i sankcji dla linii lotniczych przewożących do białoruskich portów emigrantów. A także śledztw i procesów w sprawie przemytu ludzi. Ja wiem, że Łukaszenko tego się nie boi, ale jego współpracownicy, których nazwiska mogą znaleźć się na czarnych listach - już tak.
Do tego dorzućmy działania w państwach, z których emigranci startują. Europejska dyplomacja (bo przecież nie polska) wymusiła na liniach lotniczych, by zawiesiły loty na Białoruś, albo przynajmniej zadeklarowały, że nie będą wpuszczać na pokład pasażerów z paszportami irackimi i syryjskimi.
Zamknięte zostały też niektóre konsulaty białoruskie, które wydawały wizy.
W ramach działań "twardych" sugerowałbym również wytaczanie procesów firmom turystycznym, tym białoruskim, które ściągały do Mińska liczących na przerzut desperatów. Procesów o zwrot pieniędzy, o odszkodowania. Za oszustwa i obietnice przerzutu do Niemiec.
Ale Unia nie tylko straszy, ale też zachęca. Elementem zachęty były telefoniczne rozmowy z Władimirem Putinem i Alaksandrem Łukaszenką.
Och, jak to zezłościło niektórych w Polsce! Prezydenta Dudę na przykład.
- Jesteśmy suwerennym państwem, które ma prawo samo decydować o sobie i będziemy to prawo egzekwowali w sposób bezwzględny - oświadczył i zadeklarował, że "nie będziemy wykonywali niczego, co jest podjęte poza nami".
Trzy razy te mądrości czytałem i - przyznam - trudno było mi to jakoś logicznie złożyć. To znaczy co - jeżeli Merkel z Łukaszenką uzgodnią, że migrantów na granicy nie będzie, i rzeczywiście znikną - to Polska tego nie uzna? Dalej żołnierze, jedna trzecia polskiej armii, będą tam stać?
Już byłem gotów słowa prezydenta uznać za przejęzyczenie, a nagle - bum! Zaćwierkał twitter ze słowami Beaty Szydło.
"Kanclerz Angela Merkel łamie wszelkie zasady UE, samodzielnie rozmawiając z Mińskiem i Moskwą. Jej zachowanie przypomina najgorsze momenty historii, gdy traktowano kraje Europy Środkowej jako obiekty politycznego handlu. Nie może być zgody Polski na takie postępowanie Niemiec" - napisała była premier.