Tymczasem kiedy Donald Tusk w internetowym komentarzu trafnie posłużył się literacką stylizacją i nawiązał do "Folwarku zwierzęcego", spadła na niego lawina krytyki ze strony dziennikarzy, których smak został zepsuty, jakby byli prozatorskimi analfabetami i nie rozumieli ani George'a Orwella, ani jego przesłania, ani kontekstu. A chodziło o kompromitującą konferencję konstytucyjnych ministrów, podczas której pokazano obsceniczne zdjęcie mające zohydzać (wszystkich) uchodźców i przykryć opisaną w mediach skalę partyjnego kolesiostwa w spółkach Skarbu Państwa. Znów okazało się, że gdy władza wymachuje maczugą, jajogłowi trzęsą portkami. Jednocześnie, kiedy Wielka Brytania zawróciła z granicy opiniodawcę, który w odniesieniu do (niektórych) Żydów pisał o "głupich parchach", wielu szanowanych żurnalistów stanęło w obronie prawa do głoszenia poglądów, których sami nie podzielają, zapominając, że antysemityzm, ksenofobia, szowinizm, nienawiść to nie są poglądy, tylko co najwyżej namiętności. W kraju, w którym teoretycznie inteligencka warstwa powieściowe metafory uznaje za niesmaczny eksces, a prawdziwy niesmaczny eksces za sprawę godną obrony, żadna poważna debata nie będzie wkrótce możliwa. Zwycięży kolejny miraż o jakimś nietykalnym etosie. W bańce informacyjnej, na wirtualnych polach bitew, decydują się losy urojonych problemów, które - zanim kurz opadnie - są zapominane, zastępowane innymi, wszelki ślad po nich ginie. Tymczasem realny świat społeczny i polityczny ugina się pod naporem kryzysów, afer i wyzwań, których wagi publiczność nawet nie przeczuwa, bo albo zobojętniała, albo karmiona jest medialną papką, albo czeka, aż opozycja uwierzy w to, co sama głosi. Nawiasem mówiąc, pośród pytań stawianych opozycji, a szczególnie jej pomniejszym przywódcom, właśnie to o wiarygodność wydaje się dziś najważniejsze. <a href="https://wydarzenia.interia.pl/polska/news-kto-liderem-opozycji-donald-tusk-na-prowadzeniu-szymon-holow,nId,5558860" target="_blank">Jeszcze zanim okazało się, że prawie 30 proc. Polaków uważa, że niekwestionowanym liderem opozycji jest szef Platformy Obywatelskiej</a>, przedstawiciele mniejszych formacji uznali, że mają ważniejsze sprawy, niż skuteczne wygranie z autokracją. Zarówno <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-szymon-holownia,gsbi,6" title="Szymon Hołownia" target="_blank">Szymon Hołownia</a>, który tak pięknie płakał nad łamaną konstytucją, jak i <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-wladyslaw-kosiniak-kamysz,gsbi,7" title="Władysław Kosiniak-Kamysz" target="_blank">Władysław Kosiniak-Kamysz</a>, który retorycznie jest zawołanym antypisowcem, choć deklaratywnie mniej, kąśliwie dystansują się od największej partii opozycyjnej, kwestionują konieczność konsolidacji opozycji, ale głównie raczą wyborców zgraną śpiewką o duopolu (choć istnieje tylko monopol PiS), na której przejechał się <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-robert-biedron,gsbi,257" title="Robert Biedroń" target="_blank">Robert Biedroń</a> i jego właśnie połykana przez <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-wlodzimierz-czarzasty,gsbi,256" title="Włodzimierza Czarzastego" target="_blank">Włodzimierza Czarzastego</a> Wiosna. Z kolei politycy <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-nowa-lewica,gsbi,41" title="Nowej Lewicy" target="_blank">Nowej Lewicy</a>, targanej wewnętrznym rozłamem, choć rozłamowcy podobno na razie zeszli do podziemia, najgłośniej zaatakowali racjonalną propozycję Tuska, by do konstytucji wprowadzić zapis, który zablokowałby możliwość szybkiego polexitu. Ci, którzy chętnie w ukryciu siadali do stołu z władzą w sprawie Funduszu Odbudowy, dziś są największymi wrogami argumentu o nadzwyczajnych przesłankach ponadpartyjnego konsensusu, gdy chodzi o rację stanu. Co z tego, że Tusk wie, jak zaszachować PiS, skoro jego opozycyjni partnerzy chcą głównie szachować Tuska, czym pokazują nieskończoną polityczną niedojrzałość? W gruncie rzeczy wszystko to jest niepoważne i żałosne, gdy zdamy sobie sprawę, że z jednej strony słyszymy najmocniejsze słowa o strasznej polityce władzy i jej opłakanych konsekwencjach dla Polski, a z drugiej obserwujemy działania, które głównie służą podsycaniu partyjnej wojny po stronie opozycji, eksponowaniu pawich ogonów i pielęgnowaniu samolubstwa. Tak, jakby wcale nie chodziło o pokonanie Jarosława Kaczyńskiego, o którym tyle złego się mówi, tylko o niekończące się dążenie do tego, o wieczne gonienie króliczka, o zaspokajanie się namiastką kilkuprocentowego sukcesu, a nie całym sukcesem. "Choć król jest nagi, gronostaje zmienia, żebrak ma służącą, a diabeł święcenia" - pisał przed laty nieżyjący już krakowski poeta Piotr Marek (a <a class="textLink" href="https://muzyka.interia.pl/artysta-maciej-malenczuk,aId,770" title="Maciej Maleńczuk" target="_blank">Maciej Maleńczuk</a> zaśpiewał), którego słowa wciąż dość dobrze opisują klimat naszych ponurych czasów. A jeszcze wcześniej w tym samym wierszyku, że "idziemy za bzdurą, przed nami epoka"... Przykro pisać, jaka. Przemysław Szubartowicz