Uważam, że przede wszystkim, po pierwsze, powinniśmy się wykazać większą empatią. Nam ludom dzikich nadwiślańskich pól, niedomytym, ale aspirującym pastuchom ze środkowej Europy zawsze ciut jej brakowało. Nie potrafimy choćby zrozumieć zachodniego sąsiada. A jemu jest ciężko. Bo sprawa trudna. Putin właśnie co z lotniska zgarnął faceta, który śmiał łamać osobiste bezpieczeństwo cara podając kubaturę jego cichej przystani i w trybie błyskawicznym skazał na kilka lat więzienia. Jakieś małe narody, które umiejscowiły się na dawnych terenach niemieckiego zakonu kawalerów mieczowych, narzekają na rosnące zagrożenie wojną hybrydową, cyberatakami, prowokacjami. Niepraworządni Polacy wrzeszczą jakby ich przypiekano i ględzą wciąż coś o swoim bezpieczeństwie energetycznym. Nagle, nie wiadomo czemu, i stojący na atomie Francuzi się uruchomili. No, ale słowo się rzekło, kobyłka u płota. Niemcy naprawdę tego nie chcą. Naprawdę im ciężko. Ale konsekwentnie najszybciej jak się da, Nord Stream 2 dociągną z putinowską Rosją do końca. Boli ich to działanie wbrew zasadom, które kleić miały Unię, ale co zrobić: trzeba. Szczęśliwie, przynajmniej jeśli wierzyć kilku niemieckim i amerykańskim tytułom, z pomocą nadchodzi nowy prezydent USA i jego ludzie. Ten poprzedni, ponoć ruski agent, konsekwentnie rurę blokował groźbą sankcji. Ten nowy, rozumie, że gazociąg Rosję rozbroi, to będzie takie moralne zwycięstwo. Nie rozumiecie? W dobie postmodernizmu nie musicie. Ważne, że ta nowa administracja w USA, w ramach powstrzymywania Rosji i umacniania światowej demokracji zrobi jej dobrze i ułatwi energetyczny, a i zbrojny atak na Europę Środkowo-Wschodnią. Ta poprzednia administracja jej to utrudniała, a Rosjanie wiadomo, nieufni, podejrzliwi, wiecznie kombinujący wszystko biorą na opak. Dlatego, to nie w imię partkularyzmu, olewania wszystkich zasad europejskiej solidarności, którymi sobie kanclerz Kohl wycierał twarz, gdy błagał świat, w tym Polskę, o akceptację zjednoczenia Niemiec. To po to by zmylić i zdemokratyzować Rosję i by wzmocnić naszą wspólną Europę. Po to gazociąg Nord Stream 2 zostanie dokończony. Według niemieckiej gazety "Handelsblatt" Amerykanie proponują Niemcom, że zaakceptują nowy Nord Stream w zamian za pomysły na "nowe rozwiązania", które zapewnią bezpieczeństwo energetyczne Europie. Jeśli sądzicie, że to lipa pod publiczkę, bo liczą się konkretne gazociągi i konkretne możliwości przesyłu gazu to jesteście w błędzie. Jestem przekonany, że "nowe rozwiązania" będą przede wszystkim szlachetnymi ideami. Można ogłosić "nową, europejską politykę gazową", "gaz pokoju", "gaz miłości" albo coś innego. Może jednak coś konkretniejszego powinny Niemcy zaproponować? Niedawno zmarły Papcio Chmiel, ojciec "Tytusa, Romka i A’Tomka" wymyślił pojazd, syfonolot, napędzany wodą, którą leją dziennikarze. Ja proponuje by tym nowym rozwiązaniem była budowa wielkiego wiatraka napędzanego nie wiatrem, a europejskim solidaryzmem i innymi szczytnymi, wspólnymi zasadami, którymi w rytm "Ody do radości", mając dwunastogwiezdne niebo nad sobą, Berlin karmi nas od 30 lat. Kanclerz Merkel będzie mogła zaproponować Warszawie zastąpienie tym wiatrakiem przestarzałego i passe solidaryzmu i wspólnego bezpieczeństwa europejskiego. A Władimir Putin może ogłosić, że martwi się o praworządność, mniejszości seksualne i etniczne... w Polsce, na Łotwie albo na Kaukazie, bo u siebie wiadomo, hulaj dusza, piekła nie ma.