Chyba to efekt świeckiego czy nawet wręcz antyreligijnego charakteru naszych czasów, że niekiedy jakieś osoby czy zjawiska zaczynają nabierać cech obiektów dawnych kultów. Nagle ktoś zaczyna spełniać rolę hinduskiego bramina. Zostaje ogłoszony autorytetem, moralnym oczywiście, a z moralnością publiczną się nie dyskutuje, więc i z nim się nie dyskutuje. Taką postacią stał się w Polsce, na jakiś czas, Jerzy Owsiak i ewidentnie tęskni czasami, gdy krytyce nie podlegał. Tyle że jako postać publiczna może być i będzie krytykowany. Szczególnie że jest za co. Komu nie podawać ręki I krytyków obecnie nie brakuje. Podobnie jak tych, którzy uważają, że szef WOŚP i jego inicjatywa z krytyki powinny być chyba wyłączone mocą ustawy albo nawet wpisem do konstytucji, ba, nakazana powinna zostać ich nieustanna afirmacja, jak modlitwa w surowym państwie wyznaniowym. Zacznijmy jednak od wspomnianych krytyków - do których niżej podpisany się nieraz zaliczał. Jerzy Owsiak dał aż nadto powodów by być atakowanym. Od początku dość jednoznacznie wykorzystywał swoje programy telewizyjne czy radiowe do propagandy i indoktrynacji. Ostatnie spotkania w ramach Przystanku Woodstock to już niemal przybudówka Platformy Obywatelskiej. Nie tylko ze "zbuntowanymi" sędziami na pokładzie, ale nawet panią Kurdej-Szatan i zagrzewaniem podczas koncertów do tradycyjnego już j...a przeciwników. Poglądy i konflikty wśród Polaków mają skomplikowane tło i zapewne tak jest ze sporą agresją wobec Jerzego Owsiaka, ale przecież i jego - wobec jego adwersarzy, a nawet ludzi o innych poglądach. Zapewne po części prawdziwa jest opinia, że ma to wszystkie swoje korzenie gdzieś w późnym PRL, kiedy "Juras" był młodym działaczem młodzieżowym i skupiał się na karierze w rodzącej profity reglamentowanej przez dyktaturę Jaruzelskiego rozrywce, a nie niebezpiecznym babraniu w działalność opozycyjną, jak wielu jego rówieśników, którzy strajkowali po uniwersytetach. Oni na niego patrzyli potem z lekką pogardą, on na nich z zawiścią. Takie tam polskie historie i resentymenty sprzed czterech dekad. Działania Owsiaka budzą jednak zastrzeżenia jeszcze z kilku przyczyn. Faktycznie, latami odmawiał ujawniania szczegółów finansowania swojej fundacji i rozporządzania jej środkami. Na wszelką krytykę odpowiadał histerią i lansowaniem się na ofiarę. Tak też się stało po zabójstwie Pawła Adamowicza podczas finału WOŚP. Owsiak zdobył K2 egotyzmu, obrażając się na naród i ogłaszając rezygnację w sytuacji, w której jednak był głównym organizatorem źle zabezpieczonej imprezy masowej. Uległe prośby o to by nie ustępował, sprawiły, że łaskawie powrócił, a temat skopano pod dywan. Ale pod nim pozostał i śmierdzi, bo sprawa co i rusz jest gdzieś wypominana. Skądinąd pamiętam z mojej poprzedniej pracy rozmowy z osobami, które publicznie Owsiaka popierały ze względu na jego wpływy, a prywatnie były zażenowane tymi teatralnymi fochami. Zakład o Tuska? Tyle że niektórzy krytycy Owsiaka zaczęli mocno przesadzać. Myślę, że stało się tak, bo stał się on (i chętnie przyjął tę rolę, o ile sam się do niej nie mianował) jednym ze społecznych frontmanów formacji, która rządziła Polską przed 2015 rokiem. Jeśli ktoś ma wątpliwości proponuję krótki test: czy Donald Tusk będzie gościem najbliższego, przedwyborczego Przystanku Woodstock? Jeśli tak nie będzie, albo nie będzie tam innych prominentnych polityków PO, to odszczekam te słowa, ale jestem przekonany, że nie będę musiał. Z drugiej jednak strony zaczęto deprecjonować cały dorobek WOŚP. Wręcz sprowadzać tę akcję do strzelania z petard, nocnych awantur i tak dalej. To niesprawiedliwe. Nie mam specjalnie dobrego zdania o Jerzym Owsiaku, różnią nas poglądy, estetyka, kultura i pokolenie, na bezludnej wyspie nie chciałbym z nim wylądować, zresztą szczęśliwie z wzajemnością, ale uczciwie muszę przyznać, że jest uzdolnionym menadżerem i charyzmatyczną postacią. Udało mu się zmobilizować miliony osób. Trafił na podatny grunt, bo odruch serca i solidaryzm społeczny to jedne z najmocniejszych atutów polskiego społeczeństwa, widoczne choćby podczas wojny na Ukrainie. Jakkolwiek opinie o tym, jaki to straszny byłby stan polskiej służby zdrowia bez WOŚP, są tak przerysowane, że aż śmieszne, ale nie zmienia to faktu, że to zbiórka skrajnie pożyteczna. Świetnie sprofilowana. A dzieciaki marznące z puszkami to mali bohaterowie dnia. Proporcje należy zachować także w innych sprawach. Zachowanie Owsiaka po tragedii w Gdańsku było beznadziejne, co nie zmienia faktu, że to przecież nie on prawnie odpowiada za nóż na imprezie, a firma ochroniarska, której nieuważny pracownik został zresztą skazany. No i ostatnia sprawa. Z Orkiestry, czy przy niej, Owsiak stworzył swój własny rodzinny sposób na życie, także na zarabianie. Nieco nepotyczny, ale dość powszechny we wszelkiego rodzaju fundacjach i podobnych akcjach. Malwersacji czy łamania prawa nigdy mu nie dowiedziono, a nawet nie było poważnych poszlak ku temu. Tak już będzie Pewnie wielu by chciało po prostu, by Owsiak był inny. Nie taki jak oni, tylko po prostu apolityczny w swoich działaniach. By nie indoktrynował ich na organizowanych przez siebie koncertach. By łączył Polaków, a nie dzielił, wskazując na tych, których trzeba słuchać, i na tych, których trzeba, za przeproszeniem, j...ć. Do tego by nabrał ogłady i dystansu do siebie, bo to pozorne, usilne luzactwo w jego wieku przypomina stare określenie "dzidzia-piernik". Ale ma już 70 lat i się nie zmieni. Nie zmienia to faktu, że zrobił sporo dobrego w swoim życiu i uczciwie trzeba mu to oddać, a nawet być wdzięcznym.