Znowu nie nadążamy. Znowu nie kleimy, co się dzieje. Znowu w ogonie. A przecież tak ważni ludzie nie mogliby kłamać. To projekt niepolityczny, apolityczny, wyłącznie gospodarczy. Przekonywała do tego kilka tygodni temu Angela Merkel. Skoro przekonuje osoba, którą cztery razy wybrano na kanclerz, i która po cóż miałaby kłamać - skoro ustępuje. I którą - dodajmy - mniej lub bardziej popiera większość mediów w kraju będącym wzorcem z Sevres wolności słowa, a do tego osoba, która europejski projekt zjednoczeniowy zawsze przedkładała nad interes własnego kraju i pruską tradycję, to chyba trudno nie wierzyć? Tym bardziej, że wtóruje jej Dimitrij Pieskow, rzecznik Kremla, który nas po prostu nie rozumie, bo Nord Stream 2 wręcz "zwiększy bezpieczeństwo całej Europy". Skoro z lewa i prawa mówią, że to takie apolityczne i ekologiczne, a w dodatku wręcz na naszą korzyść, to czemu się czepiamy, czemu się burzymy? Szczególnie, że podburzyć zdążyliśmy innych. Prasa i politycy ukraińscy mówią o zdradzie, szlag trafia Słowaków. Czemu? Czyżby znowu ten zły duch irracjonalnej, dzikiej Europy Środkowej, bezrozumny, niebezpieczny, od wieków wymagający w końcu interwencji ze Wschodu czy Zachodu? Trudno to inaczej wytłumaczyć. Zapewne doskonale to wytłumaczono już nowemu amerykańskiemu prezydentowi. Zaraz po tym, jak przestał odróżniać Warszawę od Ałma-Aty, bo akurat Kijów, z przyczyn rodzinnych, zdaje się, że potrafi pokazać na mapie. A takich apolitycznych projektów jest więcej i w duchu zrozumienia nowego modelu zjednoczeniowego powinniśmy je przyjąć bez marudzenia, nie protestować, a przede wszystkim - zrozumieć, że to dla naszego dobra. Weźmy takie manewry Zapad. Zupełnie apolityczne. Apolityczne czołgi i wyrzutnie rakiet właśnie teraz biorą udział w apolitycznych ćwiczeniach, których żelaznym punktem, wisienką na torcie, przez lata była symulacja ataku jądrowego na Warszawę. Apolityczny rzecz jasna. Pod Kronsztadem rozmieszczone zostają z kolei nowe kompleksy rakietowe Bastion i Bał - apolityczne oczywiście. Zresztą gaz też był dla Rosji zawsze apolityczny. Znana jest z tego. To nie z przyczyn politycznych, a z powodu awarii i kalkulacji ekonomicznej wywołała kryzysy w 2006 i 2009 roku zakręcając kurek Ukrainie. Poprzedziło to o kilka lat zupełnie apolityczne i demokratyczne referendum na Krymie, którego główne przyczyny były zupełnie apolityczne - czysta ekonomia. Wszystko to są sprawy - jak powiedziano - apolityczne. Niestety polityczni jesteśmy my, a także nasi niektórzy sąsiedzi. Co z tym zrobić? Przypomina mi się historia opowiadana przez znajomego Argentyńczyka, który był w południowoamerykańskim Paragwaju w czasach niezbyt sympatycznej dyktatury generała Alfredo Stroessnera. Pewnego razu podczas rozmowy ze znajomymi w kawiarni kilka razy wymienił nazwisko dyktatora. Chwilę potem do obcokrajowców podszedł ubrany po cywilnemu pan, kulturalnie się wylegitymował, i poprosił by nie rozmawiać o polityce. - Ależ my chwalimy prezydenta - odparł rezolutnie znajomy. - Ale my mamy zasadę, że ani nie chwalimy, ani nie ganimy, po prostu o polityce nie rozmawiamy - wyjaśnił tajniak. Tak właśnie jest i z tą nordstreamową apolitycznością. A ten, kto będzie mówił przy tym o polityce albo się śmiał, ten - jak w skeczu wielkiego Jana Kobuszewskiego - dostanie po ryju.