Pustoszeją też seminaria kształcące księży. Do niektórych w tym roku w ogóle nikt się nie zgłosił. Luźno jest też w kościołach, na niedzielne msze przychodzi coraz mniej wiernych, już nie jest problemem miejsce w ławce. Tendencja jest więc jednoznaczna i gwałtowna, ona niesamowicie przyspieszyła w czasach PiS. Przyczyny postępującej laicyzacji Polaków nie są więc takie, jak mówi to sam Kościół i polska prawica - że oto z zepsutej Unii przychodzi zgnilizna, plus różne inne pokusy, i one odciągają ludzi od wiary. I że gdyby byli chronieni przed Europą, to byliby wciąż tak oddani Kościołowi, jak 30-40 lat temu. Jak widać, tak nie jest. PiS chroni nas jak potrafi przed wpływem Zachodu, wspiera Kościół ze wszystkich sił, i nic to nie daje. Tu nie chodzi o Pana Boga Jest sporo badań na ten temat, dlaczego Polacy są coraz mniej religijni. Wynika z nich, że laicyzujemy się z następujących przyczyn: zmiana podejścia do wiary, złe doświadczenia z księdzem, zbytnie zaangażowanie Kościoła w politykę, jego zachłanność na pieniądze oraz skandale seksualne. Poza punktem pierwszym, "zmiana podejścia do wiary", który możemy przypisać świeckiej Europie, pozostałe dotyczą samych księży. Czyżby więc z ich powodu ludzie odchodzili od Kościoła? Świadomie piszę "od Kościoła", bo jak wskazują badania, spadek wiary religijnej w polskim społeczeństwie jest niewielki, na przestrzeni lat 1992-2021 spadła ona z 94 proc. do 87,4 proc. Czyli Polacy są tylko trochę mniej wierzący, za to bardzo krytycznie nastawieni do kleru. Więc tu nie chodzi o Pana Boga, tylko o jego funkcjonariuszy. Jeżeli spojrzymy na historię polskiego Kościoła na przestrzeni ostatnich 30-50 lat, to zauważymy wielką zmianę. W czasach Polski Ludowej Kościół zbudował sobie w społeczeństwie niezwykle mocną pozycje. Ale zbudował ją nie tylko w wyniku niepopularności ówczesnej władzy, ale też w wyniku siły swoich hierarchów. Ich powagi, umiejętności znalezienia się w życiu publicznym. Po roku 1989 było już gorzej. Co ksiądz Dębski chciał robić w gabinecie metropolity Kościół wszedł w politykę, zaczął dyktować swoje prawa, i zachłannie upominać się o kolejne dobra. Kościół pomagający najsłabszym, niosący pocieszenie i pomoc - to wszystko zostało rzucone w kąt. Pamiętam te nie tak dawne czasy, i kolegów, osoby wierzące, którzy - zawstydzeni butą biskupów, i ich szczególną obsesją dotyczącą praw kobiet - pocieszali się, że to minie, że przyjdzie młodsze pokolenie, i Kościół odzyska werwę. No to mamy młodsze pokolenie - księdza Andrzeja Dębskiego, dr teologii, rzecznika kurii w Białymstoku (właśnie zawieszonego). Jego obsceniczne SMS-y do jednej z internautek zostały ujawnione, media cytują je z zapałem. Na przykład takie: "Idę sobie zw... do twojego zdjęcia, a potem na mszę". "Będziesz pierwszą kobietą w historii wy... w gabinecie metropolity białostockiego". I tak dalej... Czar pryska. Mieliśmy hierarchów-wielkich polityków, potem hierarchów-polityków formatu A4, a teraz, jak widzimy - idą za nimi postaci zupełnie karykaturalne. Jak czytam, wyczyny księdza D. były w Białymstoku tajemnicą poliszynela, on jawnie paradował ze swoimi paniami. I nic. Z tego wnioski wyciągać można dwa. Że albo białostoczanie są tak głęboko poddani Kościołowi, że uważają, że człowiekowi w sutannie wszystko wolno, albo przeciwnie - od człowieka w sutannie niczego się już nie oczekuje. Podejrzewam, że ta druga odpowiedź jest bliższa prawdy. Że duchowni stali się w wielkim stopniu funkcjonariuszami politycznymi, i tak są postrzegani. Donald Tusk wyzłośliwia się mówiąc, że dziś człowiek idąc do kościoła idzie na zebranie partyjne PiS-u. Ale przecież tak to wygląda. Gdy biskup włocławski Wiesław Mering mówi do Jarosława Kaczyńskiego - "Jesteśmy wdzięczni za wszystko, co pan robi i robił dla Polski. Pańskie sukcesy są naszymi sukcesami" - to jest hołd lenny. Rydzyk? Księdzem Skargą to on nie jest A jak oceniać pląsy premiera i członków rządu, w rytm muzyki, u księdza Rydzyka? Przecież to nie akt wiary, tylko polityczny pakt. Rydzyk nie jest atrakcyjny dla władzy głębią swego intelektu, ksiądz Skarga to on nie jest, tylko głębią swoich politycznych wpływów - że poprzez swoje rozgłośnie może mobilizować wyborców. A ci ministrowie są atrakcyjni dla Rydzyka, bo mogą dofinansowywać go z państwowych pieniędzy. Oni się wzajemnie wspomagają, ale z Bogiem ma to niewiele wspólnego. Polscy hierarchowie chętnie tłumaczą laicyzację wpływami zgniłej, trochę kupieckiej, trochę rozwiązłej Europy. Wygląda na to, że jeżeli ktokolwiek uległ tym wpływom, to przede wszystkim oni.