To historia jak z filmów. Amerykanie naprodukowali takich chyba setki, Polacy co najmniej kilka. Rzecz działa się jednak naprawdę - w Łomży. Historię opisał "Tygodnik TVP", który rzadko zajmuje się historiami kryminalnymi. Koledzy z "Tygodnika" byli prawdopodobnie zszokowani tym, czego się dowiedzieli. Pierwszy tekst ukazał się przed dwoma tygodniami. Nikt nie podważa jego ustaleń. Drugi jest następstwem kolejnej rozprawy sądu. Oto żył sobie w Łomży człowiek, Daniel Kasprzyk. Jego pasierbica oskarżyła go o molestowanie. Prokurator Anna Zejer wystąpiła o areszt na trzy miesiące. Dziewczyna odwołała swoje zeznania. Chciała się zemścić za to, że ojczym nie pozwalał jej zajmować się grami komputerowymi (skądinąd sytuacja modelowa dla współczesnych czasów). Prokurator zignorowała tę zmianę zeznań. Facet dalej siedział. W imię "nieomylności" wymiaru sprawiedliwości, a tak naprawdę pani Zejer. Żelazna pani prokurator W areszcie przebywał w niemonitorowanej celi z groźnymi przestępcami. Został tam zgwałcony przez czeczeńskiego bandytę. Prokurator do końca podtrzymywała oskarżenie. Ale sąd go uniewinnił, bo wszystko na jego niewinność wskazywało. To się zdarzyło przed czterema laty. Pan Kasprzyk zażądał milionowego odszkodowania. I teraz zaczyna się najgorsze. Prokuratura w Łomży powierzyła sprawę tej samej prokurator Zejer, która w międzyczasie awansowała. Ta zaproponowała 30 tysięcy złotych. Kiedy sąd przyznał 350 tysięcy, odwołała się zarzucając swojej ofierze "chęć wzbogacenia się". Właśnie sąd II instancji w Białymstoku podtrzymał sumę 350 tysięcy. Napiętnował też w swoim orzeczeniu panią prokurator za bezduszne postępowanie. Tak komentuje jej postawę adwokat pana Kasprzyka Jakub Harkiewicz: - Jak można najpierw całkowicie zniszczyć człowiekowi życie, a później jeszcze wysłać mu oficjalne, urzędowe pismo, w którym tłumaczy się mu, że zgwałcony i ośmieszony człowiek próbuje bezpodstawnie się wzbogacić? A może pani prokurator chciałaby się zamienić miejscami z Danielem Kasprzykiem i nieść jego krzyż? Sytuacja jest skądinąd typowa dla polskiego wymiaru sprawiedliwości. Ludzi trzyma się w aresztach miesiącami, a czasem latami, bez wyroku, prokuratorzy i sądy się nie śpieszą. Brutalność jednych więźniów wobec innych jest na porządku dziennym, funkcjonariusze więziennictwa nic z tym nie robią. Co w tej sferze zmienił po dziewięciu latach urzędowania Zbigniew Ziobro? Tu akurat mamy jednak sytuację szczególnie klarowną. Prokuratura została złapana za rękę. Działała nieprawidłowo, w złej wierze. A jednak żadnych konsekwencji. Nawet brutalny Czeczen nie poniesie kary. Gdzie jest szeryf? Ziobro kreuje się na szeryfa stającego w obronie zwykłych obywateli zderzonych z bezduszną korporacją. Tymczasem tu nie zareagował, choć przecież prokuraturą steruje ręcznie. "Korporacja" to w tym przypadku jego pani prokurator. To podobno sądy są według rządowej propagandy "kastą". Ale w tej sprawie to sądy wykazały się wrażliwością na los ofiary. Prokuratura ani trochę. Zawsze mnie zastanawiała pisowska teza: gdy władza wykonawcza zyska większy wpływ na personalia sędziów, wyroki będą lepsze, sprawiedliwsze. Na pewno dziś sądy są wychylone antyrządowo. Ale czy w zwykłych sprawach nowi sędziowie, rekomendowani przez dwie ostatnie Krajowe Rady Sądownictwa, wykazują się większą sprawiedliwością niż ci starzy? A w tym przypadku mamy konkretny sprawdzian. Prokurator jest przecież zależny od swoich zwierzchników. Tu władza ma wpływ. Najwyraźniej ci zwierzchnicy nie widzą niczego gorszącego w łomżyńskim spektaklu. Zwracam się teraz bezpośrednio do ministra Ziobry. To wszystko dzieje w prokuraturze kontrolowanej przez pana resort. Pani prokurator nękająca ofiarę awansuje. Sąd, podobno reprezentujący "kastę", udziela jej reprymendy i przyznaje większe odszkodowanie. Ta pani powinna je zapłacić z własnej kieszeni i ani dnia dłużej nie być prokuratorem. Podobnie jak jej zwierzchnik, który pozwolił jej występować w sprawie o odszkodowanie, które było następstwem jej karygodnego postępowania. To faktycznie wspaniała reklama dla reformowania przez pana wymiaru sprawiedliwości!