Wybory totalne. Biorą udział wszyscy i wszystko
Każdy bierze udział w wyborach, ale są tacy, którzy kłamią, że nie biorą. W wyborach biorą udział samorządy prawnicze, organizacje gospodarcze i pozarządowe, fundusze europejskie, ambasady, a przede wszystkim spółki publiczne, służby specjalne, instytucje państwa.

Akcje profrekwencyjne są faktycznymi akcjami na rzecz kandydatów. Na wybory ruszają celebrytki, zmęczone Matki Polki, "dziewuchy" i instagramerki. Ruszają, bo to święto demokracji, a także chcą postępowej, nowoczesnej Polski pełnej praw kobiet, uśmiechniętej i idealnie pasującej do haseł jednego z kandydatów.
Przynajmniej w tej wersji, która jest sprzedawana liberalnemu miejskiemu elektoratowi. Latarnik wyborczy mierzy się z zarzutami o upolitycznienie i sprzyjanie jedynemu właściwemu kandydatowi. Podobnie jest ze wszystkim i z reguły to prawda. W przypadku większości tak zwanych symetrystów czy niezaangażowanych tak naprawdę wiadomo, na kogo zagłosują. Podział jest raczej na tych, którzy popierają swoich kandydatów jawnie i z cicha.
Zbiórki i zagranica
Nie ruszył jeszcze Jerzy Owsiak i jego "walka z sepsą". PiS-owski elektorat odebrał ją w 2023 roku dość jednoznacznie i poczuł się nią obrażony, a polityczny kontekst był oczywisty. Szef WOŚP zapłacił za to zaangażowanie cenę.
Jest nią spadek popularności nie tylko swojej osoby, ale i prowadzonej przez siebie akcji. Teraz więc już żadnych akcji bilboardowych "przypadkowo" nakładających się na wybory nie robi. Ale można się spodziewać, że jakiejś wyraźnej wskazówki przed drugą turą wyborów doczekamy i będzie ona dotyczyć oczywiście Rafała Trzaskowskiego.
Jeśli chodzi o "zagranicę" to Karol Nawrocki na razie wyraźniej z niej korzysta, co jest pewnym paradoksem. Przecież była ona zawsze atutem obozu Donalda Tuska, do którego należy Rafał Trzaskowski. W polskich wyborach wziął już udział, choć jeszcze nie został prezydentem Rumunii, George Simion, czarny koń tamtejszej polityki i gwiazdor ostatnich tygodni. Wcześniej zrobił to z ponadprzeciętną jak na amerykańskiego prezydenta ostentacją Donald Trump. Obaj poparli Karola Nawrockiego.
Ale zapewne szturm zachodnich mężów stanu w sprawie "ratowania demokracji" i "walki z populizmem" w Polsce, dopiero się zacznie.
Państwo jak cytryna
W wyborach niestety coraz intensywniejszy udział biorą instytucje państwa. Wykorzystywali je wszyscy zawsze, a PiS starał się wycisnąć je politycznie jak cytrynę, ale pewnych granic nie przekroczył w używaniu ich w walce politycznej. Zrobił to za to w sposób bezprecedensowy minister finansów, odcinając przeciwnika Koalicji Obywatelskiej od należnych mu pieniędzy. Sprawa ta pokazuje też dobitnie, pod jak silną presją musiała działać Państwowa Komisja Wyborcza, gdy decydowała o subwencji dla PiS. Presją nie prawną, a polityczną.
Do wyborów zagoniono urzędy, prokuratury, służby, a także dziennikarzy ogłaszających kolejne śledztwa i zarzuty tuż przed organami państwa, publikujących fragmenty przesłuchań aresztowanych polityków opozycji, czy nawet ujawniających zawartość ich telefonów przeglądanych przez prokuratorów. Także i tu druga strona nie była święta, ale obecna władza idzie dalej. Kolejna może jeszcze dalej nie pójść tylko dlatego, że się już nie da.
Niestety dziś część mediów stała się elementem politycznych konglomeratów, w ramach których współpracują politycy, ludzie służb, organów ścigania, a także pozornie niezależni dziennikarze czy prawnicy. Działanie takich grup można było zobaczyć po sfotografowanych zawartościach komunikatorów grupy "Wejście", która przejmowała media publiczne pod koniec 2023 roku. Wpływ prywatnych kancelarii i niektórych adwokatów na działania organów ścigania nikogo już nie dziwi, podobnie jak to, że ich aktywność wymierzona jest przede wszystkim w opozycję, albo - jeśli już - koalicjantów, nigdy w rdzeń władzy.
Wpisująca się w całość i niezaskakująca jest na tym tle decyzja gdańskiej Izby notarialnej, by sprawę słynnej kawalerki Karola Nawrockiego rozpatrywać tuż przed ciszą wyborczą przed drugą turą wyborów. Wydawałoby się, że Izba właśnie ze względu na wybory powinna podkreślić swoją apolityczność i obradować później. Z reguły notariusze, ani inne samorządy prawne, nie kwapią się do tak szybkiego rozstrzygania spraw. Cóż więc się stało?
Wszystko jest polityczne
Powiedzmy sobie szczerze, tylko naiwny uwierzy, że te wszystkie działania polityczne nie są. Ale nie ma to już większego znaczenia, bo przecież wszyscy w Polsce są w politycznej grze, po którejś ze stron, jednym kibicują, innych nienawidzą.
I jest to jedyne kryterium oceny, a dobrze - dla nich - działają po prostu ci, którzy wspierają ich kandydata. Nawet jeśli w - pożal się Boże - teorii, im nie wolno tego robić.
Wiktor Świetlik