Chciałbym być na tyle pewnym swoich polityków, żeby móc je wyśmiać. Powiedzieć - no co wy, ludzie, przecież jeszcze sześć miesięcy temu premier nazywał Rokitę przestępcą, czynił odpowiedzialnym za inwigilację prawicy przez UOP (fakt, że bez żadnych dowodów ani nawet mocnych przesłanek) i twierdził, że powinien on zniknąć z polityki. A teraz miałby go brać do rządu? A Rokita, który tak zajadle go krytykował, miałby nagle zmienić zdanie dla stanowiska? No, ale, niestety, nie zapomniałem, że swego czasu Jarosław Kaczyński nazywał Leppera - zresztą w zgodzie z prawdą - przestępcą i twierdził, iż jakikolwiek sojusz z "Samoobroną" jest jeszcze bardziej wykluczony niż z SLD. Albo że sugerował, iż ksiądz Rydzyk, skoro Rosjanie wydzierżawili mu nadajniki na Uralu, musi być powiązany z rosyjskimi służbami specjalnymi. No i co? Dziś Lepper jest wicepremierem, a Kaczyński częstym gościem Radia Maryja i telewizji "Trwam". A Rokita? Kiedy urządzono całą tę histerię z taśmami Begerowej, występował ochoczo w chórze moralistów. Teraz ten sam numer wycięli jemu koledzy, wypuszczając do mediów taśmę z cynicznymi wywodami, że trzeba popierać kandydata, który się zupełnie nie nadaje, bo i tak nie wygra. Więc kiedy słyszę, że wczorajszy przestępca miałby zostać wicepremierem albo może nawet premierem popieranym przez PiS i że mógłby taką nominację przyjąć po wszystkim tym, co o PiS publicznie powiedział, to cóż mogę powiedzieć? Mówię, że wszystko jest możliwe. Rok wyborczy się kończy i przez najbliższe trzy lata jedyne polityczne przetasowania, jakie będą możliwe, to te wynikające z przetasowań w Sejmie. Możliwe, że pozmieniają się partyjne sojusze. Możliwe, że porozpadają się partie. Kaczyński pewnie chętnie by się pozbył z rządu i Leppera, i Giertycha, ale tak, żeby pozostali mu ich posłowie. To się może udać, bo jeśli sondażowe poparcie obu wicepremierów będzie dalej spadać, ich podwładni chętnie przejdą do partii dającej im nadzieję załapania się na następną kadencję. A może Rokita potnie się na amen z resztą PO, wyprowadzi z niej swoich kilkudziesięciu posłów, i w koalicji z PiS zostanie premierem? Może przyłączy się do nich PSL? A może właśnie z PSL i uciekinierami z Samoobrony stworzy się rząd Platformy i SLD? Wszystko jest możliwe. Nawet to, że rządy przejmie Mniejszość Niemiecka, bo zapisze się do niej 229 posłów z innych partii. Coraz poważniej obchodzę się z myślą, że czas już cisnąć komentarze polityczne w kąt i zająć się czymś innym, bo na zajmowanie się tymi partyjnymi ruchami robaczkowymi po prostu szkoda życia.