Wiatr nad zgliszczami
Krajobraz polityczny? Proszę bardzo. Opozycja złapała wiatr w żagle. Po stronie władzy polityczne zgliszcza. Prawica wyciąga wnioski. Koalicja rządząca czeka na cud, który bez wewnętrznej rewolucji nie nadejdzie.

W polskiej polityce sprawy układają się po myśli PiS i Konfederacji. Zwycięstwo Karola Nawrockiego ośmieliło opozycję do tego stopnia, że związane z nią media postanowiły użyć zachomikowanych taśm, by uderzyć w Donalda Tuska i Romana Giertycha. To zapewne jeden z pierwszych przejawów wielkiej operacji przejęcia władzy przez prawicę najpóźniej w 2027 roku.
Cel? Obalić rząd
Najpóźniej, bo celem partii Jarosława Kaczyńskiego będzie doprowadzenie do erozji koalicji rządzącej i nieustająca presja propagandowa niszcząca każdą aktywność polityków władzy. Prof. Antoni Dudek wieszczy nawet, że obalenie rządu będzie pierwszym celem nowego prezydenta, który według znanego historyka ma prowadzić aktywną politykę torpedowania każdego pomysłu Tuska i jego ludzi.
Ujawnione nagrania (a może później regularnie ujawniane kolejne, o ile w medialnej "piwniczce" jest ich więcej) mogą mieć moc niszczącą dla całego obozu władzy, choć na pierwszy rzut ucha wygląda to na mało znaczące polityczne pogaduchy. A jeśli nawet nie niszczącą, to na pewno osłabiającą próbę reaktywacji programowej i politycznej koalicji rządzącej.
W przypadku Tuska będzie chodzić o budowanie opowieści o szefie rządu, który z wyższościowych pozycji pogardliwie i wulgarnie wyraża się o wyborcach prawicy. Wprawdzie nie wiadomo dokładnie, jaki jest kontekst wypowiedzi premiera sprzed kilku lat, ale dla propagandowej maszynerii nie ma to żadnego znaczenia.
Giertycha już wikła się w kłopoty prawne związane z domniemanym przekazaniem podpisów na rzecz senatora Stanisława Gawłowskiego. Adwokat co prawda tłumaczy, że było to działanie legalne, ale w ataku politycznym nie o fakty przecież chodzi.
Nierozliczony Pegasus
Ujawnione nagrania pochodzą - jak można podejrzewać - z operacji szpiegowania Giertycha przy użyciu Pegasusa, co oczywiście pokazuje nielegalny charakter całej operacji. Ale pokazuje też impotencję rządzącej koalicji, która przez półtora roku nie była w stanie w sposób skuteczny nazwać i wyjaśnić skandalicznej afery inwigilacyjnej.
Tusk przed laty pozostawił na czele Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariusza Kamińskiego, czego później gorzko żałował. Po 2023 roku nie wyciągnął żadnych wniosków z przeszłości i szefową CBA mianował Agnieszkę Kwiatkowską-Gurdak, która przed komisją badającą sprawę Pegasusa odmówiła składania wyjaśnień. Politycy Platformy Obywatelskiej opowiadali później nieoficjalnie mediom, że to efekt układania się jej z ludźmi PiS, których Tusk znów zostawił w służbach.
Być może uderzenie nagraniami ma związek z niefrasobliwością premiera, który - jak cała koalicja - czekał na "swojego prezydenta". A gdy ten scenariusz się nie zrealizował i wygrał kandydat PiS, okazało się, że opozycja nabrała wiatru w żagle, a władza została bez planu B. Wotum zaufania na pewno nim nie jest, bo ten polityczny akt został przeprowadzony po to, by uspokoić nastroje i zyskać trochę czasu, by coś wymyślić.
Niemoc Tuska
Na razie wymyślono zmiany w rządzie - które do lipca pozostaną niewiadomą - oraz plan powołania rzecznika. Trochę mało, jak na formację, która znalazła się w tragicznym położeniu politycznym. Rząd pociesza się, że na Rafała Trzaskowskiego głosowało prawie tyle samo obywateli, ile na jego konkurenta, ale nie widać nawet, by był jakiś pomysł na polityczne zagospodarowanie prezydenta Warszawy.
Tusk porwał tłumy w 2023 roku, a niespełna dla lata później jest przez wielu wyborców własnej partii oskarżany o niemoc, a poszczególni politycy ugrupowań koalicyjnych domagają się jego odejścia. Koalicja rządząca nie naprawiła praworządności, nie rozliczyła tych, o których krzyczała, że trzeba ich rozliczyć, nie zrealizowała szeregu obietnic, a tymi zrealizowanymi nie potrafiła się skutecznie pochwalić.
Dziś pojawiają się oczekiwania jedności wewnętrznej, przyspieszenia programowego, rewolucji personalnej, stworzenia nowego planu gospodarczego dla Polski. Tymczasem zaczynają się wakacje, więc zmęczeni przegraną członkowie sztabu czekają w ciszy, aż zostaną zrekonstruowani.
Na razie z powyborczych zgliszcz po stronie władzy wyłania się kolejna iluzja, że nadejście rządów Kaczyńskiego, Mentzena i Brauna jest równie nieprawdopodobne, jak nieprawdopodobna była możliwość wygranej Nawrockiego.
Przemysław Szubartowicz