Z tego punktu widzenia i Platforma, i Nowoczesna, i PSL, swoje szanse na jakikolwiek sukces bardzo mocno osłabiły. Twierdzę tak, patrząc jak te kluby zachowały się w ubiegłym tygodniu, gdy Sejm przyjmował uchwałę dotyczącą 75. powstania Narodowych Sił Zbrojnych. I gdy Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar prezentował swoje sprawozdanie. Bodnar jest dziś bodajże jedynym wysokim urzędnikiem, który nie podlega PiS-owi, i który ma inne niż PiS zdanie w sprawach wolności obywatelskich (piszę "bodajże jedynym", bo prezes NIK jest przetrącony, siedzi cicho jak mysz pod miotłą). Wystąpienie Bodnara w Sejmie było więc naturalną sposobnością, by wyrazić poparcie dla jego działań, by pokazać, czym różni się postrzeganie przez opozycję praw obywateli od postrzegania PiS-owskiego, itd. I co? Opozycję z sali plenarnej wywiało, Bodnar składał sprawozdanie do pustych trybun. W ten sposób dowiedzieliśmy się, że opozycja ma go za niewartego uwagi. Podobnie jak i prawa obywateli. Pięknie! Jeszcze gorzej zachowała się, gdy Sejm przyjmował uchwałę w sprawie Narodowych Sił Zbrojnych. Bo nic z tym nie zrobiła, uchwałę, skandaliczną i oszukańczą, poparła. Ja rozumiem, że Platforma, Nowoczesna i PSL, wolały odpuścić sobie polityczny bój, niż być oskarżane o to, że są komuną i nie chcą pokłonić się polskim patriotom. Rozumiem takie zachowanie, nie oni pierwsi i nie ostatni dają ciała dla świętego spokoju. Ale w polityce za takie rzeczy się płaci. Płaci się za przegrane starcia, a za starcia oddane walkowerem płaci się podwójnie. Bo i za porażkę, i za brak charakteru i rozumu. Polityka polska przykładów takich ma aż nadto. SLD tak właśnie zapłaciło, gdy - rządząc - podlizywało się liberałom i Platformie, mówiąc o podatku liniowym i gdzieś ukrywając sprawy światopoglądowe. Jarosław Kaczyński przez lata nie mógł się przebić, dopóki nie porzucił wizji konserwatywnego polityka. Dopóki nie wywalił na śmietnik tez o wolnym rynku, niskich podatkach, i o tym, że trzeba popierać bogatych. Gdy zaczął mówić swoim językiem - wtedy wyborcy zaczęli mu wierzyć. Dlatego obowiązkiem i liberałów z PO, i Nowoczesnej, i przede wszystkim ludowców, było głosowanie przeciw upamiętnianiu NSZ. Bo NSZ to nie są ich bohaterowie. Do "dorobku" tych oddziałów mogą odwoływać się narodowcy i PiS-owcy, którym zapewne podoba się idea Katolickiego Państwa Narodu Polskiego, bez mniejszości, bez lewicy i bez demokracji, i fizycznej rozprawy z przeciwnikami, ale nie zwolennicy liberalnej demokracji i na pewno nie ludowcy. PiS i Kukizowcy mogą, w ramach swojej partyjnej polityki historycznej, sławić NSZ, i opowiadać o nich sentymentalne opowieści, obowiązkiem opozycji jest nieuleganie tej bujdzie. W sejmowej uchwale czytamy, że NSZ liczyły 80-100 tys. żołnierzy, i były drugą wojskową formacją polskiego podziemia. Od lat przyglądam się działaniom wybielającym NSZ, i zdążyłem zauważyć, że regularnie rośnie liczba ich członków. Był czas (w III RP, nie w PRL), że mówiono, że liczyły one 60 tys. żołnierzy, potem 70 tys., potem 75 tys. Teraz - 100 tys. Hej, panowie, kiedy krzykniecie pół miliona? Dla porządku dodam również, że NSZ nie były drugą formacją podziemia, bo to miejsce należało się Batalionom Chłopskim, liczącym 175 tys. członków. One, w przeciwieństwie do NSZ, zadawały Niemcom realne straty, i realnie broniły ludność przed represjami. PSL ma własnych historyków, dziwię się więc, dlaczego o tym nie pamięta, dlaczego wyrzeka się swoich korzeni. Osiem lat pod ramię z Platformą tak ich spustoszyło? Chcę też przypomnieć ludowcom, że BCh miały z NSZ mocno na pieńku. Przede wszystkim dlatego, że siły NSZ przeprowadzały akcje rabunkowe we wsiach, były też zagrożeniem dla działaczy ludowych, mordując ich, bądź denuncjując. "Bandy te wszystkich swoich przeciwników dzielą na "komunistów" i "bandytów" i gdzie się daje, tam katują i mordują" - to fragment z podziemnej broszury ludowców. "Katują i mordują" to dobre określenie, bo jednym z głównych celów NSZ była walka z lewicowym podziemiem (nie tylko komunistycznym), no i z ukrywającymi się Żydami. Są świadkowie, są relacje, są opracowania. Są strony w internecie, gdzie jest to wyliczone, opisane, szkoda tylko, że posłowie opozycji nie potrafili do nich dotrzeć. Sejmowa uchwała enigmatycznie wspomina o Brygadzie Świętokrzyskiej, że "przedostała się na Zachód". Skąd ta powściągliwość? Brygada zwalczała przede wszystkim partyzantkę AL. Atakując jej oddziały i rozstrzeliwując pojmanych. Jej oficerem do zadań specjalnych był Hubert Jura "Tom", agent Gestapo, współpracownik Hauptsturmfuhrera SS Paula Fuchsa, szefa Gestapo w Radomiu. Po Powstaniu Warszawskim Jura otrzymał od Fuchsa willę w Częstochowie, przy ulicy Jasnogórskiej, w której piwnicach więziono żołnierzy AK, AL, i innych wrogów. Z Jurą działał kolejny agent Gestapo, Otmar Wawrzkowicz, szef wywiadu sztabu NSZ. Z jego najprawdopodobniej rąk zginęli oficerowie NSZ, zastępca dowódcy NSZ płk Nakoniecznikoff-Klukowski i nowo mianowany szef Brygady Świętokrzyskiej kpt. Włodzimierz Żaba. A gdy w roku 1945 Brygada rozpoczęła swój marsz na Zachód, w jej sztabie znalazło się dwóch oficerów SS, w tym Paul Fuchs. Niemcy odpowiadali za jej wyżywienie i dozbrojenie. Mieli w tym cel - chodziło im, by Brygada, po przeszkoleniu, walczyła u ich boku z Armią Czerwoną. Ale zanim do tego doszło, skończyła się wojna. Przepraszam, jak można więc pisać, że Brygada Świętokrzyska "dobrze przysłużyła się Polsce"? Jak można bezkrytycznie sławić NSZ? Pomijając zbrodnie na ludności cywilnej? Zapominając chociażby o zbrodni w Wierzchowinach - 6 czerwca 1945 oddział NSZ "Szarego" wymordował 196 ukraińskich mieszkańców tej wsi, w tym 65 dzieci poniżej 11 roku życia... OK. W dzisiejszych czasach - można. Dlatego tym większy wstyd dla sejmowej opozycji. Że bezrozumnie poparła nie swoją uchwałę. Wyrzekając się i przyzwoitości, i swej historii (myślę tu o PSL), i duszy.