"Piosenkę pana Koracza o zdrowiu bym chciała najbardziej usłyszeć" - na pytanie o marzenia odpowiedziała filmowa pani Walentyna Wnuk, zresztą salowa z wieloletnim doświadczeniem. "Tak się szczęśliwie składa, że mamy pana Koracza na sali" - entuzjastycznie odpowiedział prezenter telewizyjny. I tu w filmie Stanisława Barei, jak wszyscy pamiętamy, na czerwony podest wyskoczył sam pan Koracz. Nagranie ze spotkania PiS w Grójcu skojarzyło się kilku osobom z komedią z 1978 roku. Oczywiście, opozycyjni złośliwcy nie obejrzeli relacji z całego spotkania i nie zauważyli, że w 2022 roku podczas spotkań z politykami pytania zadaje się samorzutnie. Karteczki nie mogły być przygotowane z góry. Co więcej, Jarosław Kaczyński w ogóle nie był przygotowany do odpowiedzi, polityk na nagraniu wydaje się wyraźnie zakłopotany, może nawet nieco spłoszony. Dwukrotnie nerwowo popijał wodę ze szklanki. Może niekoniecznie zmieszał się tym, że komplementowano obecne, trudne przecież rządy. Nie przesadzajmy. Prezes PiS, na ogół pryncypialny podczas publicznych występów, był zaskoczony tym, że na karteczce w Zespole Szkół im. AK Obwodu "Głuszec" nie znalazło się żadne pytanie do niego. Tym bardziej podkreślić wypada, że były marszałek Senatu, a w tej chwili senator PiS, Stanisław Karczewski, który pokornie pełnił rolę konferansjera, niczego nie ocenzurował. Ze znakomitą dykcją... No, zresztą, oddajmy mu głos: "Panie prezesie, ja czytam kolejne, bez wybierania, pytanie: 'Szanowny i kochany Panie Prezesie. Chcę bardzo podziękować za to wszystko, co robicie dla Polski i narodu polskiego, tak dobrze to nigdy nie było. Trwajcie, pomagajcie i pamiętajcie, że to wy jesteście Polakami i macie nam służyć jak najlepiej. Trwajcie przy Bogu i Maryi, a to wszystko będzie nam dane'". Czy Państwo naprawdę myślą, że to mogło być tak po prostu zaaranżowane? Że chytrze przygotowano owe karteczki oraz gromkie brawa, jak w filmowej komedii z czasów późnego Edwarda Gierka? I proza danych GUS-u Karteczki karteczkami, w sezonie wakacyjnym PiS pracuje nad podkreśleniem stabilności swoich rządów. Nie pozwala na narzucenie narracji przeciwnikom. Przekaz jest jasny: lepsza ciągłość naszych rządów niż zmiana. Produkowanie poczucia bezpieczeństwa wśród wyborców stanowi kładkę, po której mają oni przejść przez trudne miesiące, by na końcu wrzucić kartkę do urny z głosem na PiS. Tymczasem, wedle GUS, w czerwcu inflacja w Polsce dobiła do 15,6 proc. Wartość naszej waluty w stosunku do euro i dolara polecała na łeb. Kto jedzie na wakacje w kraju czy poza nim, szybko zderza się z rzeczywistością. Wysokie raty kredytów spędzają sen z powiek wielu Polaków. Za moment w szpitalach ujrzymy także efekty kolejnej fali nowego wariantu koronawirusa. Nie bez powodu wykreowanie wrażenia poczucia bezpieczeństwa w mass mediach sprzyjających obecnej władzy idzie pełną parą. Ten zabieg musi być dość grubo ciosany, bo służy "opakowaniu" rzeczywistości słowami o nieskalanej błędami polityce rządu i akolitów. Czasem można uderzyć się w piersi, byle nie za mocno. Dymisji nie będzie, a subtelnościami w każdym razie nie należy się przejmować. W razie wątpliwości, co do rozwoju wojny w Ukrainie, Zbigniew Ziobro zapewni, jak ostatnio, że w kraju Polacy nigdy nie czuli się bezpieczniej niż teraz. Tymczasem wojna trwa niezależnie od tych opowieści, ceny gazu i paliw dalej będą szybować, niezależnie od słów polityków rządowych. Opinia publiczna państw Zachodu może reagować na trudy życia codziennego inaczej od nas. A w tej wojnie Rosja - poza działaniami na froncie - gra także kartą zmęczenia obywateli państw UE. Kto się pośmieje ostatni Z każdym miesiącem będziemy przekonywać się o tym, czy rosnąca presja na rządy, choćby we Francji czy Niemczech, przełoży się za pragnienie pokoju za wszelką cenę. Nawet największe lipcowe upały nie mogą przesłaniać faktu, że już niebawem przyjdą dni, w których zapotrzebowanie na gaz wzrośnie. Przykręcanie przez Moskwę rurociągów to przedsmak sytuacji, która na razie przyprawia o ataki paniki głównie polityków, biznes i komentatorów. Zapewnienia Amerykanów o dostawach gazu skroplonego przyjmowane są przez nich z uzasadnionym niedowierzaniem. Trudno pisać optymistyczne scenariusze na najbliższe miesiące także z powodów, na które nie ma tu miejsca. Niemniej jedno jest jasne. Po 30 latach geopolitycznie, politycznie i ekonomicznie znaleźliśmy się w sytuacji zupełnie nowej i stwierdzenie, że w Polsce "tak dobrze to nigdy nie było", brzmi ekscentrycznie, zgoła nie na miejscu. No, ale tu przecież politycy rządu zawsze mogą odpowiedzieć, że karteczkę podsunął ktoś anonimowy, ktoś z sali, oraz że realna Polska roku 2022 nie może być porównywana do Polski filmowej z roku 1978 - bo to dopiero byłoby śmieszne, prawda? Jarosław Kuisz, redaktor naczelny "Kultury Liberalnej", autor podcastu "Prawo do niuansu".