Niektórzy politycy, którzy w 1993 roku towarzyszyli prezesowi PiS podczas przelotnej wizyty w Wiedniu - jak Joanna Kluzik-Rostkowska czy Paweł Rabiej - próbowali zdementować przywoływaną przez niego opowieść o szoku kulturowym, jakiego ponoć wówczas doznał, ale wspomnienia o pitej ze smakiem wiedeńskiej kawie nie zamknęły sprawy. Domysłom komentatorów nie było końca, zaczęły plenić się narracje o zachodniej zgniliźnie moralnej, która stoi na antypodach przeczystej polskości, więc tym samym polityczny cel został osiągnięty. Obecna władza w tej optyce ma stać na straży suwerenności, a Unia Europejska, w której rej wiodą Niemcy, ma czyhać na naszą narodową niewinność. Do wypowiedzi prezesa PiS odniósł się także redaktor Piotr Semka, z którym miałem okazję dyskutować w ostatnim programie "Cztery strony prasy" w Polsat News. Niespodziewanie przywołał anegdotę, ponoć autorstwa Janusza Głowackiego, jak to przed laty w ramach atrakcji turystycznej pokazano Jackowi Kuroniowi sadomasochistyczny klub w Nowym Jorku, gdzie ten - jako polityk niezwykle wrażliwy na krzywdę, wychowany w etosie służby słabszym - miał stanąć w obronie ofiary wyuzdanych gier. Kiedy zorientował się, że to tylko teatr, mocno zdenerwował się na organizatorów wycieczki. Znając kąśliwą ironię autora mikropowieści "My sweet Raskolnikow", zapewne nie chodziło mu o krytykę rozpasania i obsceniczności, ale publicysta "Do Rzeczy" chwilę później wspomniał o brukselskiej dzielnicy rozpusty, więc kontekst został dość precyzyjnie wskazany. Nie wiadomo, czy "różne rzeczy", jakie miał zobaczyć Kaczyński w Wiedniu, miały tego typu charakter, ale niewątpliwie symptomatyczne jest przywoływanie w kontekście jego wypowiedzi owej rzekomej pornograficznej aury Zachodu. Jakby przygotowywana przez PiS na wybory polityczna opowieść miała na celu zderzenie dwóch mitycznych, fantazmatycznych światów, czyli polskiej świętości i europejskiej rozpusty. Staje mi w pamięci fragment piosenki Jacka Kaczmarskiego z 1997 roku pt. "Źródło wszelkiego zła": "Schną mężczyźni, śnią kobiety/Błysk biseksualnych bielizn,/Płodzą uniwersytety/Permisywizm i ateizm./W spisku cyrkla i fartucha/ (Zamiast maski - okulary)/Chrześcijańskiego dusi ducha/Szatan pychy i niewiary". Trywializując wiedeńskie wspomnienia Kaczyńskiego, łatwo zapomnieć o realnej antyeuropejskiej postawie jego partii, która konsekwentnie zohydza Zachód, obrzydza Unię, a proeuropejskiej opozycji odmawia patriotyzmu, co budzi zdecydowanie wschodnie skojarzenia geograficzne. Krzysztof Zanussi, który nie jest admiratorem współcześnie rozumianego postępu, a poprawność polityczną i nowy purytanizm - umiłowane przez młodą lewicę - nazywa błahymi rewolucyjkami, powiedział w moim wywiadzie dla "Tygodnika" Interii, że "w perspektywie geopolitycznej izolowanie się od Europy jest dla Polski samobójcze". Słowa te warto potraktować jak memento. Przemysław Szubartowicz