Tusk ze strachem myślący jaki numer wykręci mu Schetyna. Schetyna rozżalony i patrzący na Tuska spode łba. Komorowski zastanawiający się nad tajemniczym "projektem", który zakłada możliwość jego walki o prezydenturę. Palikot miotający się między mówieniem o "spermie na twarzy" (swoją drogą skąd mu to przyszło do głowy?), a przekonywaniem, że będzie poważny - w obu sytuacjach grający na siebie. Nowak - smętny i szukający miejsca w życiu. Gowin - urażony i demonstracyjnie umywający ręce od tego co się dzieje. Drzewiecki i Chlebowski za burtą... Tak wygląda dziś krajobraz w Platformie Obywatelskiej. Politycy tej partii jeszcze niedawno chwalący się, że są "zgraną paką" dziś przedstawiają sobą obraz nędzy i rozpaczy. A ten obraz - choćby nie wiem jak dobrą minę robić i pod jakimi słowy ukrywać prawdę - coraz bardziej chwieje dotychczasowym politycznym "dolce vita" tej partii. Rowy między liderami PO, utrudniają, albo wręcz uniemożliwiają normalną komunikację. Panowie się do siebie nie odzywają, nie planują wspólnie posunięć, nie dyskutują nad tym jak poradzić sobie z wyjściem z opresji. W konsekwencji - radzą sobie tak jak widać. Gdy wybucha afera z niestandardowym leczeniem nowotworów zamiast od razu sypać głowę popiołem i obiecywać błyskawiczne załatwienie sprawy - słyszymy utyskiwania ma lekarzy i media. Zamiast wycofać się, ze skazanej na porażkę, krucjaty przeciwko Kempie i Wassermannowi, widzimy walkę do końca i "dostania w zęby", po czym obserwujemy premiera, który radośnie mówi, że "dobrze się stało" bo on sobie "nie wyobrażał". To po jaką cholerę pozwalał własnym kolegom brnąć do końca w tę wojnę? Wczorajszy sondaż, w którym PO dostała w kość jak chyba jeszcze nigdy w tej kadencji, można byłoby odrobinę zlekceważyć (bo zrobiony w wyjątkowo trudnych dla rządzących dniach) gdyby nie fakt, że nic nie wskazuje na to, by dni następne miały przynieść poprawę około-platformijnych nastrojów. Wręcz przeciwnie. Premier - na urlopie, co zawsze kojarzy się nie najlepiej, jak wróci - komisja śledcza weźmie się za niego, Schetynę i głównych aktorów afery hazardowej. Nawet jak będzie udawało im się bronić - przypomnienie całej tej historii nie przysporzy Platformie popularności, na domiar złego jest mróz, śniegi dają się ludziom coraz bardziej we znaki, świąteczne kredyty trzeba spłacać - w tym tunelu nie widać dziś światełka, które przynosiłoby PO nadzieję szybkiego wydobycia się z zapaści. Nie twierdzę, że wszystko już stracone, że przepadło, że teraz może być już tylko gorzej, że partia Tuska jest skazana na wyborcze porażki. Zapaść może być chwilowa, problemy mogą z czasem zblaknąć, a wpadki - zostać zapomniane. Gdyby miało się okazać, że to co obserwujemy to dno, z którego da się odbić, partyjni liderzy musieliby jednak zewrzeć szyki, jakoś się ze sobą porozumieć i wspólnie podjąć najbardziej strategiczne decyzje (w tym tę o starcie w wyborach prezydenckich). Jeśli tego nie zrobią, będą osuwać się po sondażowej ślizgawce i patrzeć jak inni - wchodzący po drabince - zaczynają się do nich zbliżać, a na placu zabaw pojawiają się kolejni chętni by ciągnąć ich za nogi w dół. Konrad Piasecki