To było tak. Dawno, dawno temu politycy europejscy zebrali się w Nicei. Nie wiem co dodano tam do piwa Schroederowi, ale kanclerz Niemiec niczym hojny, a bogaty wujek przystał, na fatalny dla jego kraju system podejmowania decyzji unijnych. Nie dość, że zgodził się, by Niemcy traktowano jak jakieś Włochy czy inną Francję, ale w dodatku powiedział ?Ja? (Schroeder nigdy publicznie nie mówił w innym niż własny języku) dla prawie takiego samego potraktowania Polski i Hiszpanii. Mieliśmy całe ciastko - i byliśmy uszczęśliwieni. Niemcy jednak szybko zorientowali się, że w tym ciasteczkowym rozdaniu, na jakie się pochopnie zgodzili, wyszli na kompletnych frajerów. Podrapali się w głowę i zaczęli wymyślać sposoby na zmianę tej nicejskiej katastrofy. Zaproponowali więc traktat konstytucyjny, a w nim system w którym nie dość, że brali dla siebie spory kawałek ciastka, to okazywało się, że odbierali je nam. Zawyliśmy więc okrutnie, oświadczyliśmy że ciastko jest nasze, że ciężko o nie walczyliśmy i bardzo kochamy jego integralność. Ale niech tam ? możemy wykonać gest dobrej woli. Ten gest nazwaliśmy systemem pierwiastkowym i dalejże ? ruszyliśmy w Europę ? by go jej wcisnąć. Ten system pierwiastkowy, nie tylko na pierwszy, ale i na drugi i trzeci rzut oka jest cudownie sprawiedliwy. No może nieco technokratyczny i nazbyt ścisły. Ale proporcjonalny ? jak najbardziej. Tylko jakoś nikt ? oprócz naszych czeskich braci nie chce go kupić. Uparli się. Skoro oni się uparli ? nie widzę powodu byśmy my mieli być nadmiernie koncyliacyjni. Jeśli chcą nam coś odebrać ? niech dadzą coś w zamian. Jeśli nie dają ? to dlaczego mamy kulić uszy po sobie i potulnie przytakiwać? Wiem oczywiście, że euro ? fani zaraz zakrzykną, że Europa to solidarność, to kompromis, to porozumienie i empatia?.. Mhm?. Trudno?. Skoro świadomi naszych Rejtanowskich tradycji do Unii nas przyjęli, niech się męczą. A i tak czuje, że nic z tego szczytu nie wyjdzie, że decyzje zostaną odsunięte ad Kalendas Greacas i że nicejska prowizorka przetrwa długie lata