O tym koksowaniu mówił raport WADA (Światowej Agencji Antydopingowej). Pokazywał, że doping był integralną częścią rosyjskiego sportu, zorganizowanym procederem, chronionym przez państwo. I że w tuszowaniu dopingu u sportowców udział brała także rosyjska bezpieka (FSB), której funkcjonariusze "pracowali" w moskiewskim laboratorium, badającym próbki. Efekt raportu był taki, że droga do Rio dla rosyjskich koksiarzy została (prawie) zamknięta, co oczywiście nie spotkało się z zadowoleniem Moskwy. I teraz czas na słowa Popowa. Jakaś skrucha? Skądże! "Przyznaliśmy, że może nie wszystko jest w porządku w rosyjskim sporcie, ale to nasz wewnętrzny problem. I bardzo nie lubimy, gdy ktoś wtyka swój nos w nasze sprawy" - powiedział były pływak. I dodał, bardzo po rosyjsku: "Mam nadzieję, że Coe nie pożałuje swojej decyzji ws. rosyjskich sportowców. Oby dobrze spał w nocy". Tak oto dowiedzieliśmy się, że ściganie koksiarzy i oszustów to wtrącanie się w wewnętrzne sprawy Rosji! A teraz coś bardziej poważnego. Dziwny pucz w Turcji zaowocował falą aresztowań i represji. Do więzienia trafiło już 70 tys. osób. Wojskowych, urzędników, sędziów, dziennikarzy... Masowo wyrzuca się ludzi z pracy. Gdzieś wyczytałem, że zwolniono ponad 70 sędziów piłkarskich. Co byłoby śmieszne, gdyby nie towarzyszące temu wszystkiemu okoliczności. Jakby nawet ktoś był bardzo naiwny, to i tak nikt nie uwierzy, że to wszystko uczestnicy spisku. Na naszych oczach Turcja zmienia ustrój, staje się właśnie krajem po puczu, gdzie rządzi twardą ręką Erdogan, a takie instytucje, jak prawo, sądy czy wolne media, istnieją tylko teoretycznie. Nic więc dziwnego, że Zachodowi to się nie spodobało. I coś tam, nieśmiało, jak to on, zaczął pomrukiwać... I się zaczęło. Na ulice Kolonii wyszło 40 tys. Turków mieszkających w Niemczech, by zademonstrować poparcie dla prezydenta Erdogana. Przemawiał do nich turecki minister, miał przemawiać, przez specjalny telebim, sam Erdogan, ale na to nie zgodzili się Niemcy. Niewiele to pomogło. Manifestanci krzyczeli "Turcja!" i nieśli transparenty z napisami typu: "Zostawcie Erdogana w spokoju!". Bardziej gorąco jest w samej Turcji. Ponieważ Erdogan ogłosił, że pucz zorganizował kaznodzieja Fethullah Gulen, który od 1999 roku przebywa w USA, to Ameryka stała się głównym wrogiem Ankary. Tłumy na ulicach żądają więc jego wydania, no i wykrzykują antyamerykańskie hasła. Bo to Ameryka, jak suflują erdoganowcy, stała za przewrotem, to ona chciała usunąć prawowite władze. Ameryka nie rozumie tureckich wartości, dumy narodowej, chce narzucać niepodległemu państwu swoje zwyczaje i swoich ludzi. Stany Zjednoczone są też winne kłopotów innego kraju - Wenezueli. Ten kraj się wali, wojsko pilnuje jedzenia, obywatele szturmują sklepy i granice, a rząd trwa. Opozycja zebrała już podpisy pod referendum w sprawie odwołania urzędującego prezydenta, Nicolasa Maduro, ale cóż z tego, skoro zależna od niego komisja wyborcza uważa, że podpisy mogą być sfałszowane, więc trzeba je sprawdzić. I przeciąga sprawę. Maduro buduje swoje poparcie tradycyjnie strasząc Ameryką i bogaczami. Szefem MSW mianował gen. Reverola, którego Amerykanie oskarżają o udział w siatce przemycającej kokainę do USA. I tak to tłumaczy: "Jako głowa państwa oferuję jemu i jego rodzinie osobiste wsparcie po tym, gdy został zaatakowany przez imperium USA". No to wiadomo, że naród takiego generała, co Ameryce się nie kłania, będzie kochał. To są obrazki z ostatnich dni, ale podobnych przykładów jest na pęczki. To nie do wiary, ale ten mechanizm działa w każdym zakątku świata. Wystarczy mówić o dumnym narodzie, który ma wspaniałą historię, i którego teraz chce upokorzyć ktoś silniejszy. Ale my się nie damy, nie pozwolimy, żeby obcy wtrącali się w nasze wewnętrzne sprawy, pozostaniemy wierni naszym obyczajom, naszej tradycji, specyfice. Wstajemy z kolan i pokażemy, jacy jesteśmy twardzi. Ble, ble, ble. I co? W imię niewtrącania się w wewnętrzne sprawy mamy udawać, że rosyjscy koksiarze to tacy zawodnicy jak inni? Godzić się na start oszustów? Mamy udawać, że zamykanie sędziów czy opozycyjnych dziennikarzy w Turcji to walka z puczystami? I przyjmować za dobrą monetę te wszystkie opowieści Erdogana i jego podwładnych? Kto za? I teraz proszę się zastanowić, jak wgląda na tym tle Polska. Której Komisja Europejska, Parlament Europejski, Komisja Wenecka, prezydent Obama, delikatnie, acz stanowczo, zwracają uwagę, że paraliżowanie i poniżanie Trybunału Konstytucyjnego i władzy sądowniczej nie należy do europejskich zwyczajów. Więc w odpowiedzi mamy wrzaski, że to są nasze wewnętrzne sprawy, i żeby nikt nie śmiał Polski pouczać. "My przyjmujemy do wiadomości, oczywiście, wszelkie uwagi i wszelkie sugestie. Jesteśmy jednak państwem suwerennym, z własnym systemem politycznym i prawnym, który odbiega od kanonów systemów demokratycznych UE" - tak mówi szef MSZ Witold Waszczykowski. Tak, jakby nie było widać, że ta władza boi się, że sędziowie mogą wydawać wyroki dla niej niewygodne. Więc Trybunał Konstytucyjny zablokowała i wygraża. To jaki to jest ustrój, w którym sędziowie mają być posłuszni władzy? To jak świat cywilizowany ma na takie coś reagować? Nic nie mówię. Mam tylko cichą nadzieję, że nie pójdziemy ruską drogą.