Jedni dowodzą, że obie te instytucje robią za mało, by współpracowników SB ujawniać i piętnować, inni twierdzą, że IPN pozwala na dziką lustrację i dopuszcza do teczkowego bezhołowia. A ja twierdzę, że na takie - skądinąd przykre i smutne - historie jesteśmy skazani. Skazani, niczym dzieci na wietrzną ospę. Dawno, dawno temu, w czasach studiów historycznych, zdarzało mi się ślęczeć nad zasobami archiwalnymi różnych instytucji. Pół biedy, gdy były one spisywane na maszynie. Gorzej gdy trafił się rękopis. Ale tak czy inaczej - brnięcie przez archiwa trwało... Oj trwało. Uważne przeczytanie jednego metra akt, to zadanie na kilka dni. 10 metrów - to około miesiąca. Na 100 metrów przeznaczyć trzeba by mniej więcej rok. A archiwa IPN-u liczą sobie prawie 100 kilometrów akt. Gdyby rzeczywiście jakaś instytucja postawiła sobie za cel odnalezienie i napiętnowanie wszystkich agentów, którzy mieli z nią związek, musiałaby wynająć armię (no może pułk) historyków i dać im kilka lat. Na takie szaleństwo zapewne nikt i nigdy sobie nie pozwoli. Dlatego narzekania, że zawartość teczek wychodzi na jaw w sposób mocno przypadkowy, nie mają sensu. A w jakiż inny sposób miałaby wychodzić? Zwłaszcza, że narzekający, oburzają się, gdy proponuje się masowe i jednorazowe otwarcie wszystkich teczek. I pokazanie ich zawartości w internecie. Zabawne zdaje mi się też snucie podejrzeń, że moment przed wizytą papieża jest wybrany nieprzypadkowo, że to spisek wiadomych (?) sił. A gdyby tak ks. Czajkowski przez najbliższe dni spełniał rolę głównego komentatora w telewizyjnym studiu papieskim? A rzecz wyszła na jaw tuż potem byłoby lepiej? A jeśli chodzi o samą historię ks. Czajkowskiego, to oczywiście rozumiem jego przyjaciół, którym ciężko uwierzyć w winę księdza. Ale obawiam się, że będą musieli przeżyć gorzkie rozczarowanie. Nie chce mi się wierzyć, by Służba Bezpieczeństwa przez 24 lata konstruowała piętrową intrygę wymierzoną w szeregowego duchownego. A milczenie księdza, unikanie przezeń świata, ludzi i pytań raczej nie rozprasza wątpliwości, których dostarczyły SB-eckie teczki. Konrad Piasecki - Panorama TVP 2