Bo jak ocenić jego ostatni wyczyn, czyli wyrzucenie z PiS Joanny Kluzik-Rostkowskiej i Elżbiety Jakubiak? W apogeum kampanii? W zasadzie nie wiadomo za co zostały one wyrzucone, ale mniej więcej wiadomo po co - żeby Kaczyński chwycił swą partię jeszcze mocniej za twarz. Tam w PiS-ie już nikt nawet sobie nie wyobraża, że mógłby choćby mruknąć coś nie tak. Oczywiście, nie zamierzam z tego powodu czynić politykom PiS jakichś uwag. Domyślam się, że jest im z tym dobrze, sprawia im przyjemność, że są traktowani jak gromada parobków, różne są przecież preferencje, więc szanuję ich wybór. Myślę też, że ten szybki boks z kobietami wielkich politycznych strat Kaczyńskiemu nie przyniesie. Owszem, część mediów woła, że PiS się zwija, że traci kolejnych ludzi. Ale to przecież nie jest wielki argument. Nie wierzę też w to, że PiS czeka jakiś wielki rozłam. Obie panie bez PiS-u nic nie znaczą, jak wybiorą swoją drogę, to czeka je los Kazimierza Ujazdowskiego lub Ludwika Dorna. Wywiady w głównych mediach (wiadomo na jaki temat) i 0,2 proc. poparcia. Poza tym, wyborca PiS szybko o nich zapomni - bo Wielki Strateg ma plan, no i ma kolejnych wrogów. Michnika i TVN. Takich prosto z endeckiej czytanki - bogatych, wpływowych i obcych. Czy to nie jest dla tego wyborcy - taka kolejna wojna na horyzoncie - ekscytujące? Zdaje się więc, że Kaczyński znalazł swój leitmotiv na kampanię. Co prawda, jest ona samorządowa, więc Michnik czy Komorowski pasują tu średnio, ale tak wygląda dziś życie publiczne - lokalność została wypchnięta na margines, partie wcisnęły się wszędzie. I te wybory to przede wszystkim walka o tysiące posad dla partyjnych żołnierzy, a dopiero potem o resztę? Wie to Platforma, ale ona z kolei, walczy sprytem. I reklamuje się, taki billboard widziałem, twarzą premiera Tuska i hasłem, że nie zajmuje się polityką, tylko buduje mosty. Premier na plakatach w wyborach samorządowych! I jeszcze woła, że nie zajmuje się polityką! To, przepraszam, czym się zajmuje? Logiki w tym nie ma żadnej, choć łatwo odgadnąć intencje autorów. Że chcą nam powiedzieć, że głosując na PO wybieramy klony Donalda Tuska. I że polityka - można mniemać - to pyskówki i awantury, których jesteśmy stale świadkami i których się brzydzimy. Zaś budowanie mostów (boisk, dróg itd.) to dzieło szczytne, które z polityką nie ma nic wspólnego. Ładnie to brzmi, rzecz jednak w tym, że to nieprawda. Pyskowanie jest po prostu pyskowaniem. Za to budowanie, wydawanie pieniędzy publicznych - jest jak najbardziej polityką. Przeprowadźmy zresztą myślowy eksperyment. Oto jest na środku osiedla blokowiska, takiego mało wygodnego i trochę niebezpiecznego, spory, pusty plac. Co na nim postawić? LPR-owiec postawiłby kościół - w przekonaniu, że bliskość posługi religijnej wpłynie na morale mieszkańców. Lewicowiec raczej wolałby zbudować boisko z placem zabaw, w przekonaniu, że jak młodzież będzie miała zajęcie, to nie będzie miała ochoty na głupie pomysły. PiS-owiec zagłosowałby z kolei za budową komisariatu. Wiadomo - jak łobuz poczuje na sobie wzrok policjanta, to spokornieje. Aczkolwiek jest tu jeszcze jedna możliwość - Jarosław Kaczyński ogłosił, że w całej Polsce powinny stanąć pomniki ofiar smoleńskiej katastrofy, więc nie wykluczam, że tenże hipotetyczny radny PiS wybierze jednak wersję z pomnikiem, żeby nie narazić się prezesowi. A Platforma? No, Platforma, w wersji soft zagłosuje za Orlikiem, a w wersji hard - opchnie działkę znajomemu biznesmenowi, pod budowę centrum handlowego. To jest właśnie polityka, i to w czystej wersji - bo w zależności od wewnętrznych przekonań radni wybierają taki lub inny wariant wydawania publicznych pieniędzy i rozwiązywania publicznych problemów. Rzecz jednak w tym, że w Polsce to wszystko wygląda inaczej. Rozmawiałem na ten temat ze specjalistami badającymi samorządy, i ich opinia jest taka, że w naszym kraju nie istnieje korelacja między politycznym kształtem rady gminy lub miasta, a decyzjami, które są podejmowane. Lewicowi burmistrzowie czy wójtowie potrafili likwidować małe szkoły, a prawicowi je bronić. Za to lewicowcy potrafili dofinansowywać komisariaty a prawicowi na tym oszczędzać. Tak jak usłyszałem - w każdej tego typu sytuacji może być różnie, nie ma tu reguły. A jeżeli nie ma reguły, to po co głosować? Niespełna dwa tygodnie dzielą nas od wyborów samorządowych. Reforma samorządowa, jak nam opowiadają, była największym sukcesem nowej Polski, budowała zaufanie obywatela do państwa, do jego małej ojczyzny. Z tego punktu widzenia wybory samorządowe powinny być świętem. Cóż takiego się dzieje, że tym razem w to święto mało kto wierzy? Robert Walenciak Forum: Lewica czy prawica?