Jednego Andrzejowi Lepperowi nie można odmówić. Szczerości. Nie ma co ukrywać, że wicepremier mówiąc "ja przynajmniej nie jestem hipokrytą" ma trochę racji. Na telewizyjne fotele politycy zawsze patrzyli łakomym wzrokiem. I przez lata bez większej żenady różni telewizyjni prezesi, dyrektorzy czy wicedyrektorzy zabiegali o polityczne wsparcie w walce o stanowisko. A tylko nieliczni mogli wykazać się czymś więcej, niż tylko partyjnymi plecami. Przychodząc do pracy w tej instytucji miałem i wciąż mam nadzieję, że te czasy mamy już za sobą. - Jak widzę, kto do nas przychodzi, łapię się za głowę. Z różnych nor wypełzają ludzie, o których istnieniu wszyscy zapomnieli. Łaszą się, nadskakują, przechwalają i obiecują. I mają nadzieję na to, że Samoobrona zapewni im tryumfalny powrót do telewizji - opowiadał mi niedawno człowiek bliski partii Andrzeja Leppera. Na efekty zabiegów nie trzeba było długo czekać. Wicepremier już zgłosił swoich kandydatów, a na tym ma się nie skończyć. Podobno notesy działaczy Samoobrony puchną od nazwisk kolejnych chętnych, którzy deklarują, że zapewnią partii medialną - telewizyjną przychylność. Wyciąganie ręki po stanowiska w telewizji publicznej nigdy jeszcze nie przybrało tak hucpiarskiego wymiaru. Samoobrona marzy, Samoobrona żąda, Samoobrona tupie nogą i pokrzykuje "albo dajecie, albo koniec zabawy". Znawcy partyjnych meandrów przekonują, że trochę w tym pozy i napinania muskułów. W weekend Samoobrona ma zjazd i Lepper chce zaprezentować się jako niezłomny bojownik o partyjne synekury. Rzuca więc "na rybkę" jakieś nazwiska, nie mając wielkiej nadziei na spełnienie swych żądań. Trudno byłoby je zresztą mieć. Któryż prezes TVP (łącznie zresztą z tymi najgorzej zapisanymi w jej historii) mógłby ochoczo przystać na to, by liderzy partyjni publicznie (to ważne podkreślenie) wskazywali kogo i na jakim stanowisku należy zatrudnić. Pierwsze natarcie Samoobrony na TVP skończy się pewnie porażką. Mam nadzieję, że następne również. Ale apetyt Leppera rośnie. Wicepremiera, ministrów i kilku wiceministrów już ma. Teraz czas na resorty siłowe, służby specjalne, spółki skarbu państwa i publiczne media. PiS odpiera na razie ataki. Na razie, bo kiedyś - zapewne wówczas, gdy przyjdzie do ważnych głosowań w Sejmie - będzie musiał coś Samoobronie dać. No cóż, jak pisał Molier, "Tu l'as voulu, George Dandin" - Sam tego chciałeś, Grzegorzu Dyndało. Konrad Piasecki - Panorama TVP2