A kto pamięta, że kiedy okazała się wyjątkowo mroźna i długa jak rzadko, ogłoszono z kolei przepowiednię, że lato będzie bardzo chłodne? A pod koniec lipca, kiedy temperatura od miesiąca nie spadała poniżej 30 stopni, zapowiedziano, że "upały potrwają długo, być może nawet do połowy października"? Trzy dni po tej przepowiedni zrobiło się zimno, zaczęło lać jak z cebra i leje tak do dziś. Prędzej zatrudnię do zarządzania moimi pieniędzmi księgowego z Enronu, niż uwierzę w prognozy naszych meteorologów. A co mają powiedzieć ludzie, którzy do tych prognoz dostosowali swoje wakacyjne plany? Zamiast pisać - będzie susza, będzie powódź i tak dalej - można było użyć frazy znacznie bezpieczniejszej: pogoda będzie taka, że spowoduje klęskę w rolnictwie. To się sprawdza zawsze, bowiem w Polsce klęska w rolnictwie jest jego normalnym stanem. Jeśli jest nieurodzaj, to klęska, bo nie ma plonów. Jeśli jest urodzaj - to jeszcze większa klęska, bo są plony i nie ma z nimi co zrobić. Jak pada deszcz, to klęska, bo uprawy mokną. Jak nie pada, też klęska, bo schną. Nie jestem w stanie pojąć, jak naszym specjalistom od gospodarki rolnej z kolejnych gabinetów udało się to osiągnąć, ale cokolwiek się stanie, słychać ze wsi lament i zgrzytanie zębów. Lament zresztą odwieczny. Mój kolega z kabaretu "Pod Egidą", Paweł Dłużewski, mawia, że tylko raz w życiu widział w Polsce zadowolonego rolnika - to był Holender. Na chłopskie lamenty nieomylnie wyczulony jest Andrzej Lepper. Podczas, kiedy koledzy z rządu leniuchują na wakacjach, on jeździ od jednej wsi do drugiej, pochyla się ze współczuciem i obiecuje kasę. Susza - przyjeżdża, rozciera w dłoni zeschłe roślinki i peroruje, że nie można ludzi tak zostawić. Powódź - przyjeżdża, pochlapie w kałuży nogą w gumiaku i apiać obiecuje, że rząd zapłaci. I cóż, może nie tyle, ile Lepper obiecuje, ale coś tam przecież zapłaci na pewno. Wywalmy na śmietnik prognozy pogody. To nie susze, powodzie czy gradobicia są przyczyną klęsk w rolnictwie, tylko fakt, że ktokolwiek rządzi, w ministerstwie rolnictwa zawsze siedzą spryciarze z tak zwanych "partii ludowych" i zawsze robią tam to samo.