Czy generał powinien dostawać Krzyż Sybiraków? Jeśli spełniał formalne wymogi, to czemu nie? Tak samo jak mógł dostać order budowniczych PRL, umacniaczy władzy ludowej, czy Tych Którzy Stali Po Drugiej Stronie Wisły i Tylko Patrzyli. Kryteria - to kryteria. Jeśli ktoś je wypełnia - to trudno. Nie miałbym wielkich pretensji do Kancelarii, że dała krzyż - pod jednym wszakże warunkiem. Gdyby któryś z jej urzędników - nawet nie śmiem marzyć, że ten najważniejszy - miałby odwagę stanąć przed dziennikarzami i powiedzieć "Generał nie jest bohaterem naszej bajki, ale skoro przez pomyłkę, zaniedbanie czy rutynę wręczyliśmy mu order - to trudno. Ku chwale Ojczyzny...". Zamiast tego mieliśmy: fatalne tłumaczenia kompletnie zaskoczonego rzecznika (choć podobno w kancelarii było wiadomo, że "coś się święci"), milczenie prezydenta i narzekania szefa kancelarii na - jak zawsze tajemniczy - układ pań urzędniczek, które dopuściły się sabotażu. W tej sytuacji generał, który po kilkunastu godzinach awantury odesłał order, jawi się jako jedyny poważny człowiek w całym tym zamieszaniu. Niełatwo mi to pisać, bo, jako żywo, do fanów generała nie należę. Jego droga życiowa (opisana i dobrze udokumentowana w książce Lecha Kowalskiego) nie jest czymś, co uznałbym za godny polecenia ideał. Nie będę powtarzał argumentów, które prawie wszyscy znają, ale radzę zajrzeć do tej biografii i przekonać się jak generał zachowywał się w latach pięćdziesiątych, w roku 68 czy 70. "Żołnierz bez skazy"? "Człowiek honoru"? Mam inne zdanie... A swoją drogą myślę sobie, że ten "prezent", który Kancelaria Prezydenta zafundowała swemu pryncypałowi na 100 dni urzędowania, wytrąci budowniczym IV RP wiele argumentów z rąk. Bo skoro Kaczyński przyznaje order Jaruzelskiemu, to dlaczego Kwaśniewscy nie mogli spotykać się z Dochnalem? Albo Wałęsa nie mógł ułaskawić "Słowika"? Wszystko można wytłumaczyć wpadkami i urzędniczym sabotażem. I tylko - jeśli się tłumaczy - to, błagam, spójnie, bo inaczej żałość człowieka ogarnia. Konrad Piasecki - Panorama TVP2