W samym artykule nic zaskakującego jednak nie ma - autor, Michał Łytko, głosi hasła, jakie od lat można było usłyszeć na wiecach "Samoobrony" i partyjek wyautowanej prawicy. Tempo wzrostu gospodarczego zapewnić ma Polsce po pierwsze dwukrotne obniżenie stóp procentowych, po drugie potanienie złotego, po trzecie zaś - i to jest najciekawsze - "odblokowanie handlu z Rosją". Ponieważ to nie my blokujemy ów handel, tylko właśnie Rosja, wniosek prosty, iż w imię celu nadrzędnego - dopuszczenia do rosyjskiego rynku - powinniśmy spełniać żądania Kremla. Jakie zaś one są, to mniej więcej wiadomo. Pomińmy jednak ten wątek. Postuluje Pan Łytko forsowną budowę autostrad i tanich domów mieszkalnych, oczywiście za państwowe pieniądze, takoż "aktywne wspieranie" (oczywiście także państwowymi pieniędzmi) rozwoju rolnictwa i przetwórstwa rolno-spożywczego - bo wiadomo, że dziś potęga i dobrobyt światowych potęg budowana jest właśnie na rolnictwie. Słowem, bredzi, co nikogo nie powinno zaskakiwać. Nie w tym rzecz. Owa zwięzła prezentacja prawdziwie patriotycznego, narodowego, prorozwojowego, proludzkiego, propolskiego i jak tam oni to jeszcze nazywają programu służy do zaatakowania Kazimierza Marcinkiewicza i jego rządu. Rządu, który takiego jedynie słusznego programu nie przeprowadzi, "opiera się bowiem w swoich filarach kadrowych na filozofii liberalnej, nie zaś solidarnościowej państwa". Wniosek prosty, trzeba Marcinkiewicza pognać precz. Nie przeceniałbym oczywiście sprawczej mocy takich wypowiedzi - niedawno "Nasz Dziennik" stawał na głowie, by skasować Giertycha, nad zapleczem którego, wydawałoby się, sprawuje pełny rząd dusz, i nic z tego nie wyszło. Ale o tym, że pozycja Marcinkiewicza jest zagrożona, mówi się w kuluarach sceny politycznej dość dużo. I nie sądzę, żeby, jak chcą liderzy PiS, były to tylko plotki celowo rozsiewane przez wrogów. Premierostwo Marcinkiewicza staje się bowiem reliktem innej politycznej epoki. Miał on przywodzić rządowi koalicyjnemu z PO, w którym PiS, z grubsza, obsadzałby resorty siłowe i ideologiczne, a Platforma gospodarcze. Względny liberał był tu na miejscu jako człowiek kompromisu pomiędzy soc-etatystyczną większością swojej partii a etatystyczno-liberalną PO. Ale kiedy rząd składa się tylko z socjałów z PiS i jeszcze gorszych socjałów z partii populistycznych, to po co w nim trzymać Marcinkiewicza? I pewnie by Kaczyński go nie trzymał, gdyby premier nie dorobił się znienacka tak wielkiego poparcia. Wylany teraz, zachowałby je na długo (jeszcze by wzrosła) i w stosownej chwili zdyskontował. Kaczyński musi się przecież liczyć z załamaniem popularności partii rządzącej. Doświadczenie uczy, że wtedy partia rządząca pęka. PiS pęknąć może w takiej chwili na PC i ZChN - Marcinkiewicz stałby się naturalnym przywódcą tej drugiej frakcji, ona zaś, mając tak popularnego przywódcę, mogłaby puścić kantem Kaczyńskiego i dogadać się z PO. Marcinkiewicz więc nie zostanie na razie zdymisjonowany, ale za to będzie na każdym kroku nękany - główną troską jego szefa, zamiast sukcesu rządu, będzie niedopuszczenie do zwiększenia popularności premiera. Na jakiej podstawie, spyta ktoś, stawiam takie tezy, ocierające się o pomówienie? Cóż, obserwuję politykę Jarosława Kaczyńskiego od lat. Być może - zapewne - Marcinkiewicz jest wobec niego stuprocentowo lojalny, ale tak wyszło, że każdy jego krok musi budzić nieufność i podejrzliwość prezesa PiS. Którego nieufność i podejrzliwość są wszak szeroko znane. Przypomnijmy sobie, czemu w ogóle zawdzięcza Kaczyński swój obecny sukces. Przecież był już ze sceny politycznej zniesiony na noszach i omalże pogrzebany. Ale jego brat zdobył sobie popularność w rządzie Buzka, by w odpowiedniej chwili z tego rządu odejść i założyć nową partię - wbijając Buzkowi nóż w plecy i kładąc AWS do grobu. Każdy psycholog potwierdzi, że zawsze podejrzewamy bliźnich o to, co sami byśmy na ich miejscu zrobili. Pamięć korzeni sukcesu PiS musi więc wbijać klin pomiędzy prezesa tej partii a premiera, i nie wyobrażam sobie, jak by mogło się to nie odbić negatywnie na jakości rządzenia krajem. Rafał A. Ziemkiewicz W piątek o godz. 15. zapraszamy na czata z Rafałem A. Ziemkiewiczem