A tu już komornicy siedzą na łbie. Więc lepperowcy idą na bezczelnego: wymachują komornikowi przed nosem poselskimi legitymacjami, straszą znajomościami z ministrem... Konkretny przypadek opisuje dzisiejsza "Gazeta Wyborcza", i oczywiście trudno się z nią nie zgodzić co do oceny całej sprawy. Tylko ja mam jedno ale - przecież ledwie co i ta gazeta, i szereg innych, zachwycały się "obroną" warszawskiego klubu "Le Madame". Jeszcze tydzień temu pogonienie precz komornika, i to bez prawnej podkładki, którą posłowie "Samoobrony" przynajmniej sobie załatwili, tylko tak, po prostu, było czynem, któremu ta sama gazeta, bodaj czy nie ci sami dziennikarze, zawzięcie kibicowali. Nieważne, że komornik przyszedł do "Le Madame" z prawomocnym wyrokiem, bo zresztą przecież inaczej być nie może. Dziennikarze, aktywiści i "celebrities" protestujący pod drzwiami wiedzieli lepiej niż sąd, wydali inny wyrok i uznali, że to sąd powinien słuchać ich, a nie odwrotnie. Nie wnikam, czy właściciel głośnego gej-klubu miał rację, twierdząc, że długi namnożyli mu sztucznie urzędnicy, czy nie, chodzi mi tylko o to, że formalnie rzecz biorąc obie sprawy były identyczne. Jedyną różnicę stanowi tzw. orientacja seksualna dłużnika. Jak Kali ukraść krowy, to dobrze? Przykładów hołdowania tej filozofii mamy tyle, że trudno zliczyć. A potem się media bardzo dziwią, że im ludziska nie ufają, że w Polsce panuje podejrzliwość względem elit, co utrudnia nam budowanie demokracji. Mam dla posłów Pilarza i Dębickiego radę: zostańcie, panowie, gejami. Rozumiem, że to może was brzydzić, pewnie też na początku trochę boli, ale za to "Gazeta Wyborcza" i inne opiniotwórcze media się od waszych długów odwalą natychmiast. Rafał A. Ziemkiewicz