Nie mam już siły ich wyliczać. Najpierw - Niemcy! Teraz będziemy od nich żądać reparacji, przeprosin, i - jesienią - odsprzedaży mediów. Żeby były pro-polskie, czyli PiS-owskie. No i pewnie tego, żeby Mercedes wystawił w Polsce kolejną montownię. Bez ładu i składu? Nie szkodzi! Wrogiem jest Unia Europejska. Bo nie pozwala wycinać Puszczy Białowieskiej, no i patrzy Kaczyńskiemu na ręce w sprawie sądów. Więc i nasz MSZ, i minister Szyszko, i sama pani premier, szturchają tę Unię jak potrafią najmocniej, wołają, że nie pozwolą sobie na ingerencję w nasze wewnętrzne sprawy, pytają, czego ci głupi unijni urzędnicy chcą, itd. Trwają przy tym nasze zabiegi, żeby przenieść dwie unijne agencje do Polski. Jak to wszystko złożyć? Nie wiem, ale oni też nie wiedzą. Wrogiem jest również Rosja (choć jakby trochę mniejszym), wrogiem staje się Ukraina (wiadomo, Bandera...), a teraz Litwa (bo MSW chce w polskich paszportach umieścić Ostrą Bramę). Ech, i tak najgorszy wróg jest w kraju... Taki Owsiak, na przykład. Obraził Krysię Pawłowicz! Wołał - Krycha, spróbuj seksu! Więc Beata Mazurek, rzeczniczka PiS, już zapowiedziała, że za takie skandaliczne słowa "podejmiemy kroki prawne". Nie za bardzo rozumiem, dlaczego pani Mazurek używa liczby mnogiej i w ogóle się wypowiada - bo sprawa seksu pani Pawłowicz nie jest przecież sprawą partyjną (chyba, że się mylę). Ale rozumiem jej chęć dokopania Owsiakowi. Rozumiem, że można oklaskiwać na stojąco człowieka, który woła "mordy zdradzieckie" i "mordercy", i żądać kary dla Owsiaka za seks. Bo wojna. Ale gorsza od Owsiaka jest opozycja. Która dybie, żeby PiS-owi zabrać władzę. To zresztą obsesja tej całej ekipy - PiS rządzi niespełna dwa lata, a oni chyba już z dziesięć razy ogłaszali, że oto jest kolejny pucz. "Ujawniamy kolejną próbę puczu", "Zagraniczne lobby finansuje pucz w Polsce" - to tytuły z ostatnich dni. A jest tego cała masa, filmy o tych puczach kręcą, programy wyświetlają. Każde miauknięcie opozycji jest dla nich puczem, tacy to PiS-owcy wrażliwi. Drżą, że stracą. Koryto. Ten wróg wewnętrzny to także sędziowie. Oni, jak opowiadał w tureckiej telewizji poseł Tarczyński, zabijają ludzi, jeżdżąc po pijanemu samochodami i kradną w sklepach batoniki. Robią co chcą, bezkarnie. Porządku w kraju nie będzie, jeśli nie chwyci się ich za twarz. To są też różne organizacje, pozarządowe. One biorą pieniądze od Sorosa, albo od Niemców, na organizację protestów. O mediach - że jątrzą, ale że po wakacjach zrobi się z nimi co trzeba - już pisałem. Jeżeli są jakieś spirale czasu, powtórki z historii, to właśnie coś takiego przeżywamy - partia rządząca funduje nam przedstawienie pod nazwą: zaostrzająca się walka klasowa wraz z rozwojem socjalizmu. I teraz - czy to nakręcanie spirali konfliktu dzieje się samo z siebie, czy też jest działaniem celowym, kontrolowanym? Myślę, że obie odpowiedzi są prawdziwe. Widzę posłów PiS, ich emocje, tego nie da się wyreżyserować. Prawdziwe emocje są też u Jarosława Kaczyńskiego, przecież wyrwał na trybunę sejmową, by wymyślać Platformie od zdradzieckich mord, nie dlatego, że tak sobie napisał w scenariuszu, ale że nie wytrzymał. Jednocześnie widać, że to on podkręca atmosferę, najgłośniej klaszcze tym, którzy najmocniej atakują, pilnuje, żeby atmosfera nie siadła. Cóż, zawsze taki był, żywił się konfliktem, napuszczaniem jednych na drugich. Tak było już na początku lat 90., gdy pracował u Lecha Wałęsy, tak było gdy tworzył PC. Dlaczego więc miałby się zmienić na stare lata? Konflikt jest też znakomitym narzędziem do wymuszania jedności we własnym obozie. O! Atakują nas! Chcą nas zniszczyć! To wszystko jest powtarzane. Prości członkowie już w to uwierzyli. Ci wyżsi rangą, bardziej oblatani, wiedzą, że to lipa, ale jaki mają wybór? Zwłaszcza teraz, po wetach Andrzeja Dudy? Pisałem już o tym - jego weta postawiły Kaczyńskiego w niewygodnej sytuacji. Bo albo dopuści Dudę do stołu, tam gdzie podejmowane są decyzje, albo też będzie próbował zmusić go do ponownego posłuszeństwa. Czyli poprzez nakręcanie konfliktu będzie chciał postawić go pod ścianą - czy jesteś z nami czy z PO? Duda na razie przytomnie odpowiada, że polityczne wojny, wszędzie i ze wszystkimi, prowadzą donikąd. Że więcej PiS zyska, uspokajając się. Ale czy ktoś go tam wysłucha? W tej nagrzanej atmosferze? I jeszcze jedno - konflikt, wojna polityczna, piorą sumienia. Inter arma silent leges - mawiali starożytni Rzymianie, czyli, że w czasie wojny nie obowiązuje prawo, cywilizowane zasady, obowiązuje tylko jedna prawda - my kontra oni. Jakież wówczas wszystko jest proste, prawda? Czystki kadrowe, kłamstwa itd. Bo jeżeli służą słusznej sprawie? Jeżeli wycina się chwasty, a nie ludzi? Dorzyna watahę, a nie niszczy instytucje państwa? Celowo przypominam słowa Radosława Sikorskiego, bo Platforma też używała przez lata wojennej retoryki, odmawiając nie tylko PiS-owi, ale i jego wyborcom, prawa do współdecydowania o najważniejszych sprawach. Strasząc PiS-em resztę kraju. I nic się nie zmieniła, jest taka sama! Szczerze mówiąc, mam dość tych wszystkich krzykaczy, tego napuszczania. Wojenna atmosfera z reguły maskuje nieudolność, złodziejstwo, machloje, wygładza fałdy mózgowe na rzecz napinanych mięśni. Tylko że nic nie wskazuje na to, by krzykacze mieli odpuść. Przeciwnie, zapowiadają się jeszcze większe awantury i dokręcanie śruby.