Ale, prawdę mówiąc, nie jestem pewien, czy gdyby miał, to dziarskiej młodzieży wydzierającej się w różnych językach "stop wojnie" przyszłoby do głowy pojawić się tam. W tym właśnie wyraża się najbardziej charakterystyczna cecha pacyfizmu. Ideologii, która z pozoru jest szlachetna, a w istocie - cuchnie. Pacyfiści zawsze są po stronie agresora. Kiedy w 1939 na Polskę waliły się hitlerowskie armie pancerne, oburzeni intelektualiści z Francji i Anglii krzyczeli, że tę wojnę wywołali Polacy, bo nie chcieli Niemcom oddać Gdańska. A gwiazdor piosenki, Maurice Chevalieur, rozanielał słuchaczy śpiewając "niech głupi idą umierać za Gdańsk". Choćby przez pamięć tych wydarzeń, już kto jak kto, ale Polak żadną miarą nie powinien się przyłączać do antyizraelskiego plugastwa. Można by o tym długo. O kudłatych idiotach z Woodstock, kibicujących agresji komunistów na południowy Wietnam, o prosowieckich agenturach w zachodniej Europie i w USA, przez dziesięciolecia gardłujących za moskiewskie srebrniki na rzecz jednostronnego rozbrojenia Zachodu, czy o embargu na sprzedaż broni nałożonym przez Unię Europejską na Bośniaków właśnie wtedy, gdy rozpaczliwie próbowali obronić się przed uzbrojonymi wcześniej przez tę samą Unię Europejską po zęby rzeźnikami Karadżicza, a swoje matki, żony i córki przed masowymi gwałtami. Zawsze są po stronie bandyty przeciwko ofierze. Nigdy odwrotnie. I dziś też nie mogą wybaczyć Izraelczykom, że usiłują się bronić. Że zamiast grzecznie dać się wymordować i "zepchnąć" do morza, mają czelność rozpętywać zbrojny konflikt. Bo przecież na wojnie giną ludzie. Z czyjej winy? Oczywiście z winy tego, kto się broni. Gdyby się nie stawiał, to by wojny nie było. Poza wszystkim, arabski terroryzm jest skierowany przeciwko Stanom Zjednoczonym i ich sojusznikom, i samo to wystarcza, żeby lewactwo było jego wiernym "poputczikiem". Kreują się na ludzi szlachetnych. W istocie są odrażający.