Na początek - małe ćwiczenie z wyobraźni. Ja już mam je za sobą. Wyobraziłem sobie mianowicie sytuację, w której prezydentem jest Aleksander Kwaśniewski, premierem Jarosław Kaczyński, a jako kompromisowy kandydat na ambasadora powołany ma zostać ktoś z MSZ-owskiego chowu prof. Geremka. Kandydat przychodzi na zdominowaną przez PiS komisję spraw zagranicznych i oznajmia że polityka zagraniczna rządu głęboko go poraniła. Minister Fotyga oznajmia, że ktoś taki nie może wyjechać na placówkę i .... rozlega się wielki lament i zgrzytanie zębami. Słychać głosy, że odważni ludzie są niszczeni przez okrutny reżim, że wprowadzana jest cenzura, że demokracja jest zagrożona i że w Polsce braci Kaczyńskich nikt nie może czuć się bezpieczny, a posłowie Platformy i SLD żądają sejmowej debaty o ambasadorskich nominacjach. Kraj staje na krawędzi dyplomatycznej wojny domowej.... Tak - wiemy to wszyscy - pewnie by było. W przypadku Fotygi nikt nie rozdziera jakoś szczególnie szat i nie roni łez, bo ma ona - nie da się ukryć - niewielkie grono entuzjastów. I nawet ono, po cichu mówi, że to co powiedziała niedoszła pani ambasador było niepotrzebne i prowokacyjne. Sugerując zresztą, że Fotyga wiedziała, że - koniec końców - i tak nie wyjedzie do Nowego Jorku, więc postanowiła sobie pofolgować słowem, by zemścić się za wszystkie krytyki lat minionych. Zemsta wypadła - nie da się ukryć - dość blado i miała więcej cech autodestrukcji niż antyrządowego zamachu. Tym bardziej wydaje mi się, że w tej sytuacji Tusk z Sikorskim mogliby pozwolić sobie na wielkoduszność i przymknięcie oka na słowa Fotygi. Wysłanie jej - mimo wszystko - do Nowego Jorku, wielkiej krzywdy by naszej dyplomacji nie zrobiło. Ani to kluczowa placówka, ani rola ONZ-u w ostatnich latach szczególnie wielka. Była minister wyjechałaby i słuch na pięć lat by pewnie o niej zaginął. A tak to pewnie niejeden raz w stosunkach rządowo-prezydenckich odbijać się będzie czkawką, dostarczać pałacowi argumentów do siąkania na rządowe pomysły ambasadorskie i sposobności do robienia wstrętów przy różnych nominacjach. Konrad Piasecki