Równie licznie zjeżdżają się do Wielkiej Brytanii Polacy, ostatnio w tempie kilkunastu tysięcy rocznie, przy czym, rzecz ciekawa, o ile początkowo z możliwości pracy na wyspach korzystali głównie niewykwalifikowani, którzy jechali do Anglii w ciemno, teraz z Polski przyjeżdżają przede wszystkim specjaliści, zwykle już z kontraktami w kieszeni. To oczywiście duży problem dla Polski - bo kiedy ci, którzy mogli by nas popychać do przodu, jadą pracować na dobrobyt obcego kraju, u nas zostają rzesze pastuchów, głosujących na "wrażliwość społeczną" i mężów stanu pokroju Leppera. Ale Anglicy nie mają nic przeciwko temu. Nie podpalają mieszkań przybyszów, nie lamentują, że ktoś im odbiera posady, że Polacy czy Hindusi pracują za tanio, psują rynek i tak dalej. Nie, wręcz przeciwnie, stosowne brytyjskie ministerstwo obliczyło właśnie, że na wyspach znajdzie się w najbliższych latach praca jeszcze dla około 600 tysięcy imigrantów. Cóż za kontrast z państwem sąsiadującym z Anglią przez kanał La Manche. Tam wizja przyjazdu polskiego hydraulika wprawiła cały kraj w przerażenie, a obecność kolorowych imigrantów jest nierozwiązywalnym problemem już od dziesięcioleci, tylko dopiero niedawno przestało być możliwe udawanie, że nic się nie dzieje. Można powiedzieć, że to problem tym bardziej nierozwiązywalny, im więcej "programów" do jego rozwiązywania uchwalają i finansują francuskie władze - bo koniec końców wszystko rozbija się o to, że dla kolorowych z przedmieść nie ma pracy, w każdej razie, nie ma takiej pracy, którą by oni, zdemoralizowani owymi "programami" i wysokimi zasiłkami, uważali za atrakcyjną. Proszę popatrzeć, niby ta sama Europa, i tutaj mamy robotę dla 600 tysięcy przybyszów, a tam, zaledwie kilkadziesiąt kilometrów na południe - nierozwiązywalny problem z kilkoma milionami dziedzicznie bezrobotnych. Tutaj imigranci są szansą, korzyścią dla przyjmującego ich kraju - a tam nieszczęściem i zagrożeniem. Dlaczego? Ano dlatego, że taka właśnie jest różnica między kapitalizmem i socjalizmem, i dotyczy to nie tylko pracy czy imigracji. Dotyczy to wszystkiego. Absolutnie wszystkiego. W kapitalizmie na wszystkim się zarabia. W socjalizmie do wszystkiego się dopłaca. W kapitalizmie na wszystkim można skorzystać, w socjalizmie - wszystko staje się problemem. Jak na to nie spojrzeć, jak przymierzyć, jakich przykładów nie użyć - zawsze wychodzi na to samo. Osobna sprawa, że prywatnie Polacy jeżdżą pracować do Anglii, ale u siebie uparcie głosują na ustrój francuski. Co musi się skończyć wiadomo jak, nawet bez Arabów i Murzynów. Rafał A. Ziemkiewicz