Poszło o mój komentarz w "Rzeczpospolitej" po wojskowej defiladzie w Moskwie, z jej przepychem, rozmachem i tłumem rozanielonych okazaną potęgą "sowków" wymachujących pięściami do kamer i zapowiadających światu, że za niewiele lat Rosja znowu będzie taką potęgą, że wszystkim, ale to wszystkim na świecie nakładzie po ryjach i skopie tyłki. Komentarz, jak się dowiaduję, pobił rekordy popularności w rosyjskim internecie, komentowany szeroko i oczywiście głównie w tonie nieprzychylnym. Szczególnie zabolały Rosjan te fragmenty mojego tekstu, które dotyczyły poziomu życia przeciętnego obywatela oraz stanu praw człowieka i obywatela w kraju, z którego militarnej potęgi są tak dumni. Bardzo dobrze: one miały właśnie zaboleć, był to jak najbardziej zamierzony zabieg autora. Nie żebym miał wielkie nadzieje, ale troszkę liczyłem, że skłoni bodaj jedną osobę na tysiąc do pomyślenia o tym, jak chore są dusze - ot, choćby tych emerytów-weteranów, z których połowa żyje poniżej minimum biologicznego, w warunkach urągających wszelkiej ludzkiej godności, a którym w ogóle nie przeszkadza, że na samo odnowienie zrytego przez tanki asfaltu pójdzie sto milionów bagsów. Wszystko furda, grunt, że pokazaliśmy światu, jaką jesteśmy potęgą! Otóż piszę o tym, bo ja tę chorobę doskonale znam - cały świat ją zna. Zachowania współczesnych Rosjan do złudzenia, toczka w toczkę, przypominają zachowania Niemców w latach trzydziestych. Wszystko złe przez to, że nas upokorzono, że przegraliśmy wojnę, a przegraliśmy ją przez Żydów, zwyrodnialców i wrogów naroda, którzy nam zadali niecny cios w plecy; ale to nic, bo na szczęście mamy wreszcie Wodza, który przywróci nam potęgę. Wstaliśmy z kolan, znowu budujemy najpotężniejsze w świecie czołgi i najlepsze bombowce, i jeszcze im wszystkim pokażemy! Drodzy bracia-zniewoliciele, poczytajcie lepiej książki historyczne, zamiast Ziemkiewicza. A jeśli już czytacie Ziemkiewicza, to zanim weźmiecie się do jadowitych komentarzy o Polakach, wiedzcie, że jest u nas takie powiedzenie: prawda w oczy kole.