Lepiej by było doprawdy, żeby Tusk realizował swe ambicje w drodze zamachu wojskowego. Mniej by to spowodowało dla Polski szkód, niż korumpowanie potrzebnych do zwycięstwa lobbies, deprawowanie debaty publicznej i niszczenie podstaw obywatelskości. Bo problem nie w tym, że Tusk uświadomił sobie orwellowską zasadę, iż tylko ten, kto kontroluje przeszłość, może zapanować nad teraźniejszością. Problem nie w tym, że ci, którzy młodość poświęcili walce o wolność słowa, na starość zajadle bronią kłamstwa i prawa władzy do zamykania niewygodnym gąb i obcinania im jęzorów. To żałosne, ale przecież w historii częste, by przypomnieć konfederatę barskiego i jakobina, który na starość został w nagrodę za służalczość mianowany przez cara namiestnikiem priwislanskiego zaboru. I problem nie w tym, że się elity błaźnią na potęgę, gdy ci sami, co kiedyś wyszydzali "bogoojczyźniane" klimaty, kpili z "bendem prezydentem" i przestrzegali przed "solidarnościowym kombatanctwem", nagle deklamują w chórze uwielbienie dla narodowego symbolu walki z komunizmem, i to w jednym szeregu z komunistami. Problem nawet nie w tym, że ludzi karze się za powiedzenie prawdy (piję oczywiście do doktora Żaryna - mógł sobie darować ten "wrzód", ale w świetle dokumentów zebranych przez Cenckiewicza i Gontarczyka nie ulega wątpliwości, że status pokrzywdzonego przyznano Wałęsie z naruszeniem prawa). Problem nie w tym, że się - jak za komuny - łamie kręgosłupy, a nawet, że robi się to jeszcze perfidniej (metodą, którą na przykład wielokrotnie obserwowałem w telewizji; metoda ta jest taka, że temu, kto jest do wywalenia, daje się nadzieję, że zostanie, jeśli sam wywali swych podwładnych, on to robi, a potem, jak już da się przecwelić, wylatuje ich śladem, ale już jako świnia, której nikomu nie żal - dziwię się, że ludzie się stale nabierają, ale jak widać Kurtyka też się nabrał i pewnie myśli, że jak wywalił Cenckiewicza i Żaryna, to już się wkupił do watahy i sam ocaleje). To wszystko boli, ale mniej niż świadomość, że za jakiś czas obecna gangsterka wróci bumerangiem. I wtedy to Kudryckiej ktoś zabierze dyplom, to pana Romanowskiego wywalą z hukiem z sesji naukowej, to dzisiejsi obrońcy Wałęsy dostaną wilcze bilety w prywatnych, niezależnych mediach, a organizatorzy różnych kretyńskich bojkotów prosić będą uniżenie, żeby ich Młodzież Wszechpolska zaprosiła na patriotyczną chałturę w świetlicy w Sierpcu. Proszę mi wierzyć, bo mam już swoje lata - w tym roku urządzać będę 45-te, "półmetkowe" urodziny i już kilka razy widziałem takie zmiany. I cwaniaczków, którzy po kilku latach okazywania mi despektu odnajdowali się nagle z przymilnym: "Cześć, co słychać, co mogę dla ciebie zrobić, może jakiś programik, może żonę gdzieś zatrudnić, może ust nadstawić jako popielniczki?... A wiesz, przy okazji, mógłbyś tam o mnie wspomnieć u tych waszych"? A przecie ja nie jestem i nigdy nie byłem nikim ważnym - to co muszą widzieć ci ważni? Peerel opierał się na kłamstwie i lizusostwie, i III RP też opiera się na kłamstwie i lizusostwie - a i ci, co chcieli budować IV RP, też ją przecież budowali wedle sprawdzonych wzorów, nie ruszając fundamentów, tylko usiłując na wrogi układ stworzyć swój kontr-układ. I to się, nie wątpię, wkrótce komuś uda. Jeśli kto, widząc nadęte sondaże Tuska i jego samego, i tę posłuszną sforę szczekającą w mediach tak, jak jej akurat machnie ręką, sądzi, że taka potęga musi Polską rządzić jeszcze przez wiele lat - to ja mu powiem, że widziałem nie mniej nadętego Kwaśniewskiego, nie mniej potężnego Millera i nie mniej triumfującą michnikowszczyznę, i widziałem, jak się te potęgi rozsypały w parę miesięcy. "Odmienna wojny kolejka" - jak mówił pan Kuklinowski z "Potopu". "Już po raz któryś wchodzę w ten kołowrót / zim i odwilży, błędów i wypaczeń" (Szpot). A tu Wielkanoc, święta nadziei, i skąd ją czerpać? Ja ją czerpię ze spotkania z kolegą, który przed laty - wtedy nam się wydawało, że Pana Boga złapał za nogi - wyemigrował do Australii. I po latach wrócił. O co chodzi, pytaliśmy, nie wiodło ci się tam? - Stary, super się wiodło, miałem swoją firmę, kasę, dom, wszystkie marzenia spełnione. - No to co tu robisz? - A, bo wiecie - odpowiedział - tam można z nudów zdechnąć! Prawda, to przynajmniej, czyli nuda, długo nam tu jeszcze nie zagrozi. Rafał Ziemkiewicz