Wśród oburzonych znaleźli się Bronisław Geremek i Jan Kułakowski, którzy z grupą polskich eurodeputowanych wywodzących się z byłej Unii Demokratycznej "odcięli się" od Giertycha w pełnym oburzenia liście otwartym. Jako zabawną ciekawostkę warto podkreślić fakt, że list podpisał także Paweł Piskorski. Długo czekał, aż PO uzna, że Kaczyńscy wystarczająco już skompromitowali ideę uczciwości w polityce, i przywoła byłego prezydenta Warszawy z wygnania, ale w końcu się tym czekaniem znużył. Zasilił więc szeregi partii Etosu, która z niejasnych przyczyn jakoś się tym nie chwali. Idę o zakład, że można by naliczyć dziesiątki opatrzonych tym samym logo broszur pełnych najgorszych bredni, wydawanych przez zasiadających w europarlamencie lewaków, zielonych, feministki, radykalnych gejów etc. Nigdy to nikogo nie oburzało, sygnatariuszy wspomnianego listu także. Ich oburzyło dopiero ostemplowanie Europą "aberracyjnej", jak twierdzą, teorii cywilizacji Konecznego. Z wyraźnym żalem odnotowują unici fakt, że Parlament Europejski "umożliwia posłom wydawanie publikacji, nie kontrolując ich treści". Kto naiwny, mógłby się zdziwić, że tak piszą liberałowie - ale u nas za liberałów uchodzą właśnie ludzie, którzy po prostu chorzy są na myśl, że można jakieś treści rozpowszechniać poza kontrolą.