Na szczęście przechodzącemu obok policjantowi moja twarz wydała się znajoma i zapytał czy nie jestem dziennikarzem. Potwierdziłem. Drzwi komisariatu stanęły przede mną otworem. Pan mnie usadził, jeszcze raz przyjrzał się uważnie, po czym zapytał: -Ale nie ma pan ukrytej kamery?. -Nie - odparłem -Na pewno? Nie jest pan z żadnej "Uwagi" czy "Interwencji"? -Nie jestem, słowo daję! Policjant się uspokoił, ale po chwili do pokoju wszedł jego kolega, który też mi się przyjrzał i poprosił go na sekundkę. Gdy zajmujący się mną aspirant wrócił, ze śmiechem powiedział: - Kolega też pana skojarzył i mówił, żebym sprawdził czy nie ma pan kamery... Ta historia jest znakomitym przykładem na to, jak bardzo przydają się różne instytucje - choćby (jak w tym przypadku) medialne - patrzące innym na ręce i wywołujące poczucie obawy, że za każdym z interesantów, petentów czy rozmówców może kryć się tropiący aferę dziennikarz czy funkcjonariusz Biura Antykorupcyjnego. Dużo bardziej wolę sytuację, w której potencjalni i rzeczywiści łapówkarze wiedzą, że istnieje urząd, którego przedstawiciel w każdej chwili może zapukać do ich drzwi. Dużo bardziej, niż obecny stan - gigantycznego korupcyjnego bezhołowia. Dlatego właśnie jakoś nie przemawiają do mnie argumenty walecznych bojowników anty-CBA-owskich. Ich utyskiwania, że sejm rodzi potwora, który - jak pisze Waldemar Kuczyński - będzie "chorobliwie zmotywowaną strukturą do pościgu za enigmą, za mgławicą", wywołują we mnie poczucie zdziwienia zmieszanego z rozbawieniem . Korupcja - enigmą? Łapówkarstwo - mgławicą? Jakoś dziwnie wszechobecna i czytelna ta mgławicowa enigma... Daleki jestem od posądzania autorów tych słów o złe intencje, może bardziej o chęć zamiatania pod dywan korupcyjnego problemu. Ich nerwowe poszukiwanie argumentów przeciwko biuru, wynika z nieskrywanego poczucia, ze CBA stać się może partyjną policją PiS - policją służąca ściganiu politycznych przeciwników. Na dodatek na podstawie niekoniecznie prawdziwych oskarżeń. Trochę rozumiem, trochę się dziwię. Jeśli PiS naprawdę chciałby wykrwawiać partyjnych rywali za pomocą "policji widnych tajnych i dwupłciowych", to ma ich dostatecznie dużo, by robić to skutecznie. Po co byłoby powoływanie kolejnej? Wierzę (oby nie naiwnie), że za powołaniem tej nowej służby kryje się rzeczywista chęć walki z korupcją. Wierzę, że CBA nie skompromituje się szybko partyjną służalczością. Bo jeśli będzie inaczej i PiS i CBA i jego szef Mariusz Kamiński ukręcą stryczek kompromitacji na własną - a nie cudzą szyję.