Wiara jako inspiracja do poświęcania życia w walce to zwykle nie jest bynajmniej wiara w Boga, bo tego mają wspólnego i wyznają zarówno terroryści islamscy, jak ich chrześcijańskie czy żydowskie ofiary. Zwykle wojny są toczone o to, jak tę wiarę manifestować. Najbardziej krwawe konflikty rozgrywały się wokół sporów czy komunię należy przyjmować pod jedną czy dwiema postaciami, żegnać się dwoma czy trzema palcami, jeść wieprzowinę czy nie, pić alkohol czy się go wyrzec, wchodzić do świątyni w butach i nakryciu głowy czy bez, oddawać kult świętym obrazom czy je usunąć, tworzyć wizerunki Boga czy tego zabraniać, podążać na pielgrzymki do Częstochowy czy do Mekki itd. itp. Wielu ludzi gotowych oddać życie za swoją wiarę skądinąd niewiele na ogół o niej wie, czego liczne przykłady można znaleźć także w Polsce, gdzie nawet najgorliwsi i obnoszący się ze swoją religią katolicy mają problemy z wymienieniem osób Trójcy Świętej, treści dziesięciu przykazań czy warunków skutecznej spowiedzi. Wielkość sprawy, za którą warto i trzeba się poświęcać i cierpieć, może być nader problematyczna. Spośród Polaków, którzy przeszli gehennę stalinowskich zsyłek i gułagu, całkiem wielu (łącznie z Wojciechem Jaruzelskim) przyłączyło się później do budowania w Polsce komunizmu. Jeden z nich, późniejszy dysydent, pytany po latach jak mógł wspierać system, który przysporzył jemu osobiście i wielu innym ludziom tak strasznego cierpienia i poniewierki, odpowiedział, że miał wówczas poczucie wielkości sprawy, która wymaga tak wielkich ofiar. Ofiary miały ją uwznioślać i uświęcać. Gotowość do poświęceń i ponoszenia ofiar jest na ogół skorelowana z fanatyzmem. Pod tym względem trudno przelicytować faszystów, nacjonalistów, komunistów lub islamistów. Czy ochota, zapał i determinacja, z jakimi fanatyczni wyznawcy islamu idą na samobójczą śmierć, świadczy o wielkości ich religii? Gdyby tak było, to pod tym względem islam przewyższałby chrześcijaństwo, dla którego i za który pewnie nie poświęciłoby życia dobrowolnie aż tak wielu wyznawców. Na śmierć dla sprawy ochoczo szli też i gotowi są iść fanatycy świeckich ideologii. Czy to świadczy o ich wyższości nad demokracją i rynkiem, dla obrony których nie tak wielu byłoby gotowych oddać lub choćby zaryzykować życie? Demokracja i rynek wymagają nie fanatyków, lecz uczestników, nie ofiar, lecz zaangażowania.