Z dwóch największych partii tylko jedna rozpoczęła tę kampanię z pomysłem na to, jak ją prowadzić. Rozpieszczona sondażami i rozleniwiona przekonaniem, że "nie ma z kim przegrać" Platforma sprawiała wrażenie ugrupowania, które jest przekonane, kto wygra i że nie ma sensu "się napinać". Najpierw więc bez przekonania przekonywała, że rozkopane drogi i ślamazarne remonty torów to "Polska w budowie", potem zbudowała opowieść o 300 miliardach, o które będzie walczyć w Unii, a wreszcie, w geście rozpaczy sięgnęła po sprawdzony chwyt straszenia "krzyżowcami" sprzed Pałacu. Nie wiem, czy ta kampania przyciągnie do PO choć jednego nowego wyborcę, ale mam wrażenie, że powyborcze rozliczenia w partii Tuska będą wyłącznie rachunkami strat, a nie zysków. I choć wydaje się, że Prawo i Sprawiedliwość też nie poszerzy radykalnie swego elektoratu, to spłaszczenie wyników i ucieczka wyborców od PO może dać mu zwycięstwo, a przynajmniej nieupokarzającą porażkę. PiS wykonał polityczny majstersztyk. Odłożył na bok wszystko to, czym bił w Platformę przez ostatni rok, zapomniał o "zdradzonych o świcie" i "krwi na rękach" i skupił się na kampanii gospodarczo-podatkowej. Kampanii przebiegającej raczej w nastrojach "spokoju, szacunku i budowania" niż "smoleńskiej zemsty", a to sprawiło, że wyborcze starcie, po którym spodziewano się, że będzie przypominało wolną amerykankę stało się ostre i równie emocjonujące niczym mecze krykieta. I nagle na najbardziej ekscytujący "scoop" tej kampanii wyrósł Palikot i jego Ruch Poparcia. Trudno precyzyjnie powiedzieć, co sprawiło, że jego sondaże zaczęły iść w górę. Zapewne to misz-masz aktywności meetingowo-medialnej, ostrości haseł, ale przede wszystkim - jakiegoś straszliwego załamania formy Napieralskiego i kampanii SLD. To co wyrabiają sztabowcy tej partii może spokojnie trafić do podręczników politycznego marketingu, jako kampanijny anty-wzorzec. A spot z szefem SLD rozmawiającym ze starszą panią w parku wygląda na sabotaż. Jak można kogoś, kto nie ma zdolności aktorskich obsadzać w takiej roli? Jak można - zobaczywszy gotowe już dzieło - wpuścić je na telewizyjne anteny? Jeśli Palikot - a wiele na to wskazuje - pobije w tych wyborach SLD, to nie zazdroszczę Grzegorzowi Napieralskiemu recenzji, jakie zbierze we własnej partii. Nie zazdroszczę też sobie, bo jego słaby wynik może kosztować mnie kilogram cukru, o który przed paroma miesiącami założyłem się z ministrem rolnictwa, twierdzącym, że PSL będzie miało lepszy wyborczy wynik od SLD. Konrad Piasecki Nie wiesz, na kogo głosować? Zadaj swoje pytania politykom w przedwyborczej debacie online portalu INTERIA.PL i sprawdź, poglądy której partii najlepiej odpowiadają twoim przekonaniom!