Opowieści, że "my też mamy swoje mercedesy, swojego facebooka, swoje Hollywood..." to rozpoznawalny znak zakompleksionych przedstawicieli krajów, które tak naprawdę nie mają nic rzeczywiście własnego, oryginalnego i znanego światu, lecz jakieś podróbki, kopie czy gorsze wersje. Z takiej narracji i takiego podejścia znana jest zwłaszcza Rosja, której władcy (a zwłaszcza ten jedyny i najważniejszy) chcą mieć wszystko własne i co najmniej tak dobre jak amerykańskie lub europejskie. Oczywiście, tamtejszy przywódca też obwieścił powstawanie rosyjskiej "doliny krzemowej", a nawet kilku: w Moskiewskim Uniwersytecie Państwowym, Centrum Innowacyjnym Skołkowo, Akademgorodoku... Wszyscy na świecie wiedzą jednak, że Rosjanie tak naprawdę dorównują USA jedynie pod względem arsenału atomowego i ewentualnie techniki militarnej. Rosyjskie odpowiedniki amerykańskich lub europejskich limuzyn, samolotów czy komunikatorów internetowych to gorsze wersje czy kopie pierwowzorów. A jedyne towary masowo importowane z Rosji przez kraje wysoko rozwinięte to ropa naftowa i gaz. Bajdurzenia, że w Polsce istnieją jakieś potężne i prężne ośrodki tworzenia nowatorskich technologii, mające na koncie lub w najbliższej perspektywie przełomowe odkrycia czy dokonania, są warte tyle samo co niegdysiejsze opowieści o polskim grafenie czy niebieskim laserze albo niedawne - snute przez tegoż Mateusza Morawieckiego - zapowiedzi masowej produkcji polskiego samochodu elektrycznego (czyli "polskiej tesli"). To nie znaczy, że w Polsce nie produkuje się niczego zaawansowanego technologicznie i opartego na nowatorskich rozwiązaniach, ale jednak "znaj proporcją, mocium panie". Stwierdzenie, że przodujemy lub wkrótce będziemy przodować pod tym względem w Unii Europejskiej (jako "Krzemowa Dolina Unii Europejskiej") jest żałosne, podobnie jak zapowiedzi uczynienia z Podkarpacia albo Podlasia, czyli jednych z najsłabiej rozwiniętych regionów, "polskiej Bawarii" (czy Szwajcarii, bo prezesowi się myli). Pojedyncze dokonania i sukcesy zdolnych i pracowitych Polaków, tworzących innowacyjne centra przemysłowo-produkcyjne, to jeszcze nie zagłębia nowych technologii na europejską skalę. Do stworzenia takowych potrzeba nadal wiele pracy i nakładów finansowych na badania. A tych brakuje, bo miliardy przeznaczane są nie na finansowanie laboratoriów badawczych, lecz na zasiłki i świadczenia, mające przysporzyć głosów rządzącej partii wśród najsłabiej wyedukowanych wyborców, którzy nie tylko nie stworzą żadnej Doliny Krzemowej, ale gdyby nawet powstała, to nie znajdą w niej zatrudnienia.