Ja - przyznaję - trochę tak. Prorokowałem co prawda, że wiara w Andrzeja Leppera może okazać się wiarą płonną, ale nie przypuszczałem, że PiS tak szybko będzie miał dosyć. I mówiąc szczerze - nie do końca rozumiem, co aż tak rozwścieczyło premiera. Raport specjalny: Rozpad koalicji Kiedy Samoobrona i LPR wchodziły do rządu w tekście "Barbarzyńcy w ogrodzie władzy" pisałem: "Choć Andrzej Lepper w ostatnich dniach i w trakcie zaprzysiężenia wyglądał na spiętego i stremowanego, to - gdy tylko odzyska trochę siły i okopie się w przyczółkach władzy - może zacząć pokazywać pazury. Najbliższe miesiące będą dla rządzącego PiS-u niebywale trudne. Balansowanie na cienkiej linie rozpiętej między zdrowym rozsądkiem, a spełnianiem żądań i realizowaniem zapowiedzi nowych koalicjantów jest zadaniem dla wysokiej klasy akrobatów". No i proszę, klasa i wytrzymałość PiS-owskich akrobatów okazały się nieszczególne. I to pomimo tego, że żądania nie były aż tak straszne. Budżetowe oczekiwania Leppera, owszem, brzmiały imponująco, ale stawiam dolary przeciwko orzechom, że dałoby się jakoś je ukoić. A jeśli tylko one i pohukiwania wicepremiera doprowadziły do koalicyjnego przesilenia, to Jarosław Kaczyński ma najwyraźniej słabe nerwy. I udowadnia to już kolejny raz. Bo sytuacja jako żywo przypomina tę z czasów upadku paktu stabilizacyjnego. Wtedy co prawda bardziej "dymił" LPR, ale też to dymienie nie było nazbyt groźne. A prezes PiS-u szast - prast i już ma gotowy wtedy wniosek o samorozwiązanie Sejmu, dziś o dymisję Leppera. Na pytanie "Co dalej?" odpowiadam, że nic szczególnego. Myślę, że historia się powtórzy. Najpierw PiS wystosuje dwa tysiące czterysta piętnasty apel do Platformy Obywatelskiej, by "w poczuciu odpowiedzialności za losy kraju usiadła do rozmów". PO jak zawsze odpowie, że "w poczuciu odpowiedzialności za kraj PiS może.." hmmm.. no powiedzmy rozmawiać z kimś innym. Na boku PiS dogadywać się będzie z PSL-em i rozbijać Samoobronę. Choć słyszę , że Waldemar Pawlak stawia ostre warunki, bo marzy mu się fotel marszałka Sejmu, to pewnie i jedno i drugie się uda. I znów będziemy mieli okres wyciszenia politycznych emocji... Aż do następnego kryzysu... Chyba, że rację mają ci którzy przekonują mnie, że to co się dzieje, to realizacja wielkiego planu Jarosława Kaczyńskiego. Planu takiego rozegrania politycznego pokera, by zrobić jesienią wybory i za cztery lata połączyć wybory parlamentarne z walką o reelekcję dla Lecha Kaczyńskiego. Konrad Piasecki, RMF