"Nie ma magazynu PoProstu o piłce nożnej, który mógłby cytować estońskiego dziennikarza, a to musi oznaczać, że... nowy projekt Lisa nazywa się poprostu.pl (lub poprostu.com, w co wątpię)" - wydedukował bloger. I miał rację, jak się okazuje. Bo już za chwilę wpis się zmienił. Na taki: Znając wybuchowość Tomasza Lisa domyślamy się, że nieszczęsny redaktor-autor przecieku ma przechlapane. Dlatego nie pisalibyśmy o tym, pomagając biedakowi wepchnąć sprawę pod dywan, ale sprawa i tak już się rypła i po internecie krąży, w tym po ważnych stronach internetowych. Dlatego Lis pewnie i tak już wie. No, niestety. A tak w ogóle to ładnie. Historycznie. Pamiętacie? Ręce precz od "Po prostu!".