Kancelaria premiera spytała wojewodę o to, czy ma odpowiednią liczbę stołów dla około 30 osób. Gdy okazało się, że nie, wzięła sprawy w swoje ręce. Wiadomo, że stoły przywieziono do dolnośląskiego urzędu wojewódzkiego, a po dalsze szczegóły służby wojewody odsyłają do Centrum Informacyjnego Rządu. O to czy meble jeżdżą za rządem z Warszawy, Radio Wrocław zapytało Piotra Przybysza z CIR. Obiecał odpowiedzieć jeszcze wczoraj, ale do tej pory nie ma jego komentarza. Jak udało się ustalić Radiu Wrocław, identyczna sytuacja była tydzień temu podczas wyjazdowego posiedzenia w Łodzi. Możliwość "nawtykania" premierowi Wczoraj, podczas konferencji prasowej po wrocławskim posiedzeniu Rady Ministrów premier Ewa Kopacz była pytana o koszty takich wyjazdów. Nie podała żadnych kwot, natomiast zapewniła, że nie zamierza rezygnować ze spotkań z Polakami. "Będę wydawać pieniądze na to, żeby być bliżej obywateli i przybliżyć władzę do obywateli" - mówiła premier. I dodała, że gdyby nie wyjazdowe posiedzenia, Polacy nie mieliby szansy rozmawiać z premierem czy ministrem, "nawet kiedy temu premierowi chcą nawtykać". W kuluarach Urzędu Wojewódzkiego we Wrocławiu szeptano, że meble przyjechały w nocy. Po zakończeniu posiedzenia zostały spakowane i odwiezione. Do tej pory poza Wrocławiem wyjazdowe posiedzenia rządu odbywały się w Katowicach i Łodzi.