Posłanka z partii Ryszarda Petru na początku swojego wystąpienia upomniała marszałka, poprawiając go i ucząc, jak poprawnie wymawia się jej nazwisko. Scheuring-Wielgus chyba jednak nie do końca wiedziała, kogo upomina, bo po rozmowie z posłem Terleckim, odwróciła się w kierunku sali sejmowej i pytała "gdzie jest pan poseł Terlecki?" Śmiech, jaki wybuchł wśród posłów, posłużył jej za wskazówkę i błyskawicznie namierzyła wicemarszałka! - Panie pośle, porusza się pan lotem błyskawicy, bardzo mi się to podoba! - żartowała, próbując wybrnąć z niego kłopotliwej sytuacji. No cóż. Może noc, to nie jest po prostu dobry czas na obrady.