Rano z dzieckiem do przedszkola, a potem w drodze na korty Akademii Wychowania Fizycznego - tak według "Faktu" zaczął swój dzień Marcin Korolec. Zajęcia godne pochwały, gdyby nie podejrzenie, że wiceminister załatwiając prywatne sprawy wozi się służbową limuzyną, zamiast skorzystać na przykład z zalecanego przez środowiska proekologiczne roweru. Resort zapewnia, że minister ponosi koszty takich przejazdów, ale nie zdradza dziennikarzom szczegółów rozliczeń. Tylko dlaczego Korolec chodzi w garniturze w krzaki? Czyżby zauważył tam porzucone pisklęta? Zobacz zdjęcia ministra środowiska na łonie przyrody na stronach internetowych "Faktu"